“Przed podjęciem decyzji musisz wiedzieć, przyjacielu, że gra toczy się o wysoką stawkę. Chodzi tu o wiele istnień. Życie wielu ludzi. Wszystko zależy od tego, na co się zdecydujesz. Czy zdobędziesz się na odwagę i wkroczysz na tę niebezpieczną ścieżkę?”.
Między innymi tej treści list otrzymał trzynastoletni Atticus Higginbottom, który woli, aby zwracać się do niego Tick. Tajemniczy nadawca prosi w nim o pomoc, obiecując w zamian tylko niebezpieczeństwo. Jeśli chłopiec się zgodzi, to wówczas z czasem zacznie otrzymywać kolejne wiadomości i wskazówki w formie zagadek, które doprowadzą go do nagrody. W razie negatywnej odpowiedzi wystarczy, że adresat spali ten list, a już więcej w tej kwestii nie będzie zawracana mu głowa. Tylko że wtedy Atticus nigdy nie dowie się, o co chodzi…
Tak rozpoczyna się pierwszy tom kolejnej serii Jamesa Dashnera znanego przede wszystkim z pięcioksięgu Więzień Labiryntu. Atticus to zwyczajny trzynastolatek, który ma kochających rodziców i dwie siostry, młodszą i starszą, lecz jest prześladowany w szkole. Do tej pory wyróżniał się jedynie dobrymi ocenami i sukcesywnym wygrywaniem turniejów szachowych. Jednakże list proponował mu coś zupełnie nowego – przygodę skrytą pod grubą warstwą tajemnicy. Dlatego też podejmie on to wyzwanie. Z biegiem czasu pozna inne nastolatki, które także postanowiły skorzystać z nadarzającej się okazji.
I w tym momencie czytelnik zaczyna odczuwać efekt déjà vu. Mamy młodego człowieka, który jest poniżany i ktoś go gnębi. Otrzymuje tajemniczy list z obietnicą wielkiej przygody. Z czasem zaprzyjaźnia się z chłopakiem i dziewczyną, którzy tak jak on w pewien sposób są wyjątkowi. Skojarzenie z sagą o Harrym Potterze nasuwa się samo i początkowo budzi niesmak, że mamy tutaj do czynienia z kolejnym klonem bestsellerowej serii o młodym czarodzieju.
Na szczęście wrażenie to jest złudne, bo Trzynasta Rzeczywistość broni się sama. Chociaż mamy oklepany szkielet powieści, to po przeczytaniu kilkudziesięciu stron okazuje się, że dostajemy do rąk bardzo przyjemną w odbiorze książkę dla młodzieży. Łamigłówki zawarte w listach stanowią nie lada zagwozdkę i jeśli ktoś tak jak ja nie jest mistrzem w ich odgadywaniu, to czyta powieść z tym większą ciekawością, aby odkryć ich rozwiązanie.
Z bohaterów, którzy w dalszej części powieści będą współpracować z Tickiem, tak naprawdę póki co dobrze poznamy tylko dziewczynkę – włoszkę Sofię Pacini. Co prawda w jej przypadku autor poszedł w nieco sztampowy wizerunek, bo otrzymujemy obrzydliwie bogatą zadziorną i pyskatą pannicę. Serio. Przez to oczywiście jest także rozpieszczona, bo jakżeby inaczej skoro wszystko ma podane na tacy i niczego jej nie brak. Jednakże jej zadziorność i urok, z jakim przedrzeźnia Ticka, z powodu bycia Amerykaninem, od razu nastawił mnie do niej pozytywnie.
Czy zatem książka nie jest infantylna? Obawiałem się, że skoro autor postanowił głównym bohaterem uczynić trzynastolatka, który ma ratować świat, to psychika postaci będzie uproszczona tak, aby pasowała do treści. Na szczęście po raz kolejny się pomyliłem. Dashner nie żałuje swoim bohaterom ciężkich przeżyć i śmiertelnego zagrożenia. Na dodatek Tick zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Szczególnie kiedy zaczynają się dziać rzeczy niespotykane i wydatnie zagrażające jego życiu i zdrowiu protagonista nie kryje swojego strachu. Chłopak jest przerażony tym, co go spotyka, ale zadaje sobie podstawowe pytanie – co by było, gdyby to jego młodszej siostrze zagrażało śmiertelne niebezpieczeństwo, a on mógłby mu zapobiec? Dlatego obok motywu ciekawości i chęci poznania adresata Tickiem kieruje także troska o rodzinę.
Skoro już o niej mowa, to warto poświęcić kilka słów ojcu głównego bohatera. Pan Higginbottom jest dość racjonalnym mężczyzną i po opowieści chłopca oraz wydarzeniom, które go spotkały, rozumie, cytując klasyka, że coś się dzieje i wyobraźnia nie płata jego synowi figli. Uświadamia sobie, że to, co się dzieje, to nie przelewki i Tick bierze udział w czymś ważnym, dlatego wspiera go z całych sił. Nawet kiedy w końcu wyznaczonego dnia chłopiec ma sam pójść na pobliski cmentarz, to pozwala mu iść tylko po to, aby potem w tajemnicy go śledzić i pilnować.
Autorowi nie zabrakło także fantazji podczas tworzenia równoległych rzeczywistości. W pierwszym tomie serii mamy okazję poznać kilku przedstawicieli, którzy z nich pochodzą, oraz uzyskać strzępki informacji o nich z rozmów pomiędzy bohaterami. Nie będę się tutaj zagłębiał w szczegóły, aby nie zepsuć czytelnikowi przyjemności z własnego ich odkrywania. Za plus zaliczam autorowi mało oklepany pomysł oparcia mechaniki światów równoległych na fizyce kwantowej. Podobne rozwiązanie spotkałem tylko w cyklu Długa Ziemia, jednakże na o wiele większą skalę.
Jak zatem podsumować Dziennik osobliwych listów? Po raz kolejny Jamesowi Dashnerowi udało się stworzyć wciągający świat z interesującymi bohaterami. Książkę czyta się szybko i z przyjemnością i ani przez moment nie żałowałem, że poświęciłem jej swój czas. Pierwsze wrażenie powtarzalności wałkowanego tematu z czasem zanika i autor z powodzeniem daje czytelnikowi kawał porządnej literatury młodzieżowej. Dobrze zarysowani bohaterowie, groźba wisząca w powietrzu i narastająca liczba pytań, z których tylko część otrzyma odpowiedź. Wszystko to, co z sukcesem tworzy pierwszy tom serii. Polecam Trzynasta Rzeczywistość każdemu młodemu odbiorcy.
Miłego czytania i uważajcie na ciarkozmory!