Przed seansem filmu Coco w sali zaszumiało. Zgasły światła, mali i duzi widzowie wygodnie usadowili się w fotelach, czekając aż skończy się zwiastun nowej Krainy Lodu, by poznać datę jej premiery… Jednak zdziwieni odkryli, że na ekranie leci holiday special. Niejedni, niepewni czy później zostanie puszczona właściwa bajka, wyszli upewnić się (czy to dobra sala?) u pracowników obsługi. Nikt nas nie poinformował o tej niespodziance, ale w końcu taki jest ich charakter.
Olaf sam poza domem
Kraina Lodu. Przygoda Olafa to niezwykle dynamiczna krótkometrażówka. Kochany Olaf stara się znaleźć tradycje świąteczne dla Elzy i Anny, odwiedzając mieszkańców Arendelle. W dwudziestu dwóch minutach twórcy zmieścili pełną ciepła opowieść o poszukiwaniach tego, co spaja kochającą się rodzinę. Bez bicia przyznam, że dałam się im nabrać na bardzo prosty chwyt – ale tak już jest z niepoprawnymi wrażliwcami, którzy nie mogą się nauczyć, że chusteczki są przydatne w kinie. Głównym bohaterem animacji uczyniono słodkiego bałwana. Mały, niemądry, lecz o wielkim sercu, sypiący z rękawa zabawnymi tekstami– to mój typ.
Coraz bliżej Święta
Taka forma akcji „coraz bliżej Święta” zdecydowanie przypadła mi do gustu i przede wszystkim rozbudziła apetyt na… kolejną część Krainy Lodu! Nie miejcie mnie od razu za świątecznego łakomczucha…