Osiem miliardów dżinów jest kolejnym już komiksem wydanym przez Lost In Time. Muszę przyznać, że to znakomite wydawnictwo idealnie trafia w moje gusta, wydaje doprawdy wiele znakomitych komiksów. Czy dzieło Charlesa Soule’a i Ryana Browne’a do tego grona się zaliczają?
Zabójcze życzenia
Wydawało mi się, że nie sposób już mnie zaskoczyć. Przeczytałem sporo komiksów o rozmaitej tematyce i już dawno nie trafiła mi się pozycja, na którą czekałbym z wypiekami na twarzy. Aż tutaj wydawnictwo Lost In Time zapowiedziało Osiem miliardów dżinów. Sam opis fabularny bardzo mnie zaintrygował. Gdy zobaczyłem pierwsze plansze, wypełnione szalonymi pomysłami, byłem urzeczony. Wiedziałem jedno, muszę ten komiks przeczytać. Gdy więc wpadł w moje ręce, spędziłem przy nim całą sobotę. Pierwszy raz w życiu nie przekartkowałem komiksu, jak to mam w zwyczaju, bo nie chciałem sobie nawet w minimalnym stopniu psuć niespodzianek zawartych w tej pozycji. A doprawdy jest tu całkiem sporo zwrotów akcji, odjechanych życzeń czy szalonych wydarzeń. Fabuła wbrew pozorom wydaje się prosta. Ot autorzy ukazują, co by się stało, gdyby każdy człowiek na ziemi otrzymał dżina i mógł spełnić swoje jedno marzenie. A ludzie, jak to ludzie mają dziwne, głupie, niebezpieczne czy też absurdalne życzenia. I to wszystko Charles Soule i Ryan Browne umieścili na kartach tego komiksu.
Świat zdewastowany przez głupotę
Chciałbym wiele powiedzieć o tym komiksie, ale jednocześnie wolałbym, jak najmniej zdradzić, aby każdy mógł czerpać mnóstwo frajdy z odkrywania całej fabuły i licznych smaczków ukrytych przez scenarzystę czy też rysownika. Zatem skupię się na kilku największych zaletach tego komiksu. Po pierwsze autorzy w ciekawy sposób pokazują upływ czasu. Najpierw co się działo przez pierwsze osiem sekund, potem osiem minut, następnie osiem godzin i tak dalej. I każdy taki okres jest okraszony stronicową ilustracją, przedstawiającą naszą planetę wraz z opisem ile w danym momencie żyje ludzi oraz dżinów. Po drugie autorzy skoncentrowali się na losach ośmiu osób. Z jednej strony mamy zatem szersze spojrzenie, na przykład widzimy życzenia innych, ale koniec końców losy Ziemi po przybyciu dżinów obserwujemy przede wszystkim z perspektywy tej ciekawej ósemki, w skład której wchodzi: trzyosobowa kapela, barman, małżeństwo Chińczyków, oraz pijany ojciec z synem. Muszę przyznać, że dzieje tych kilku osób są równie ciekawe, jeśli nie ciekawsze, niż globalne wydarzenia. Po trzecie sam ten absurdalny pomysł, jest po prostu genialny i co najważniejsze doskonale poprowadzony. Nie dziwię się, że twórcy nie zabrali się za ten koncept po jego wymyśleniu, tylko potrzebowali kilku lat, aby do niego powrócić. Dzięki czemu udało im się wybronić. Wszystko tu ma solidne podstawy i trzyma się kupy. Po czwarte zachwyca mnie to, jak ukazali efekt ludzkich życzeń. Szczerze, ta wizja jest według mnie bardzo realna, wydaje mi się, że właśnie tak to mogłoby się potoczyć, gdyby naprawdę każdy otrzymał jedno życzenie. Jeszcze mógłbym wymienić wiele świetnych elementów, bo to jest tak wybitny komiks. Ale warto byłoby wspomnieć o wadach, bo i takie się tu znalazły, prawda? Otóż nie, ja przynajmniej żadnego minusa tu nie dostrzegłem, chociaż przypuszczam, że nie każdemu spodoba się finał oraz motywacja dżinów. Jednakże według mnie chyba ciężko byłoby wymyślić coś lepszego. Także gratuluję autorom i gorąco polecam wszystkim tę pozycję!
Niebieskie, urocze dżiny
Ryan Browne jest mistrzem kreski, ale także kolorów. Świat wypełniony dżinami wygląda przepiękne. Same zresztą niebieskie stworki są po prostu urocze i przypominają człowieka, do którego są przypisane. Do tej pory, gdy tylko myślałem o dżinie, odruchowo widziałem bohatera animacji pt. Aladyn. Co ciekawe rysownik początkowo też szedł w podobnym kierunku, tworząc pierwsze projekty dżinów. Na szczęście, koncepcja nieznacznie się zmieniła i pojawiły się naprawdę urocze i przecudne duszki. Uwielbiam te postacie, to jak się zachowują, ich dialogi czy mimikę – cudo! To nie wszystko, bo cały ten postrzelony świat doskonale przedstawił Ryan Browne. Między innymi dlatego nie mogłem się oderwać od tej pozycji i musiałem rzucić wszystko i przeczytać ją jednego dnia. Wydanie trzyma solidny poziom, zaskoczył mnie jedynie mniejszy format w porównaniu do większości komiksów wydanych przez Lost In Time. Na uwagę zasługują też bardzo ciekawe dodatki. Galeria okładek, ilustracji to jedno, o wiele ważniejsza jest historia powstania tego komiksu i szkice koncepcyjne, choćby dżinów.
Czy warto poznać świat pełen dżinów?
Choć jeszcze daleko do końca roku, już teraz jestem przekonany, że to będzie mój najlepszy komiks 2024 roku. Ten odjechany, oryginalny, absurdalny i genialny pomysł, do tego tak zmyślnie poprowadzony, jest nie do przebicia. Osiem miliardów dżinów to prawdziwe arcydzieło, bo wszystkie składowe elementy komiksu, czyli fabuła, postacie, oprawa graficzna trzymają tu niesamowicie wysoki poziom. Jeszcze przed przeczytaniem tej pozycji, byłem pewien, że to będzie moja dycha. Niestety, bardzo chciałbym, ale czuję, że nie mogę z czystym sumieniem wystawić jej najwyższej noty. Do perfekcji zabrakło chyba jedynie jakiejś czułej nuty, która poruszyłaby moje serce i wzruszyłaby mnie dogłębnie. Nie zmienia to faktu, że to przepiękna opowieść, będąca o włos od mojego komiksowego ideału. Polecam wszystkim sięgnąć po Osiem miliardów dżinów, naprawdę warto. Lost In Time w swoim portfolio ma wiele wybitnych dzieł, ale nadal potrafi mnie zaskoczyć!