Opaśne tomiszcze
Za 150 zł dostajemy całkiem pokaźny tom. A w nim nie tylko komiksy, ale i parę dodatków, ale najpierw o historiach rysunkowych. Wśród wielu opowieści rysunkowych z Donaldem znajdziemy te, które są ikoniczne lub nie, a dodatkowo mają naprawdę duży wachlarz twórców. Pierwsza historyjka, którą narysował twórca siostrzeńców Al Taliaferro to Mądra kurka. Jest to nic innego jak adaptacja kreskówki, w której zadebiutował Donald. Następnie znajdują się komiksy Barksa, w tym ten słynny z pierwszego numeru „Kaczora Donalda” o tym jak kaczor był fryzjerem. Mamy też prawie 50-stronnicowy komiks o Trzech Caballeros, który wygląda jak połączenie książki dla dzieci oraz książki dla komiksu, a zaraz za nim zabawę kaczej rodziny w wojnę o niepodległość USA. Mam też kilka jednostronnicówek oraz komiksy autorstwa nieamerykańskich artystów. W tym opowieści o Dubleducku czy Superkwęku. A na samym końcu historia z dawnego „Giganta” autorstwa Marco Roty o Donaldzie Wikingu.
Dodatkowe smaczki
To, co przypadło mi jeszcze do gustu, to fakt, że każda historia zaczyna się napisem jak w starych numerach czasopisma o najzabawniejszym kaczorku. Na początku tomu znajdziemy także niezbyt długą przedmowę opatrzoną kilkoma niewielkimi obrazkami oraz paroma okładkami i paskami komiksowymi. Między poszczególnymi historyjkami znajdzie się też kilka okładek. Jednakże to by było na tyle. Zabrakło szkiców koncepcyjnych, czy nawet wywiadów z ludźmi, którzy tworzyli historie o Donaldzie. I choć polskie wydanie tego tomu, to czysta kopia niemieckiego pomysłu, to ktoś mógł dać jakiś tekst rocznicowy. Pokaźna objętość (około 370 stron), oczywiście nie wyczerpuje tematu Donalda, bo każdy fan znajdzie coś dla siebie, szukając w innych publikacjach, śledząc na bieżąco czy też nie. Niemniej jednak obecny tytuł zasługuje na uznanie mimo kilku niedociągnięć. Warstwa wizualna – piękna gruba okładka, pozłacane literki tytułowe i narysowana twarz Donalda powinny zachęcić do kupna tego tomu. Jest to pozycja obowiązkowa na naszym rynku dla miłośników komiksów i Disneya. Jest to również w zasadzie jedyny produkt, który umożliwia świętowanie urodzin kaczego choleryka. Przemysł filmowy w Polsce tego nie uczynił niestety.