Zarówno Kapitan Ameryka, jak i Superman to jedne z najsłynniejszych postaci wykreowanych przez komiksowe molochy, czyli DC Comics i Marvel Comics. Steve Rogers to swoisty przykład moralności i starego wychowania, które już niestety powoli zanika.
Z kolei Clark Kent to zobrazowanie amerykańskiego snu – w końcu też jest imigrantem. Obaj często określani są mianem „boy scout”, czyli „harcerzyk”.
Kiedy chłopak z Brooklynu zostaje żołnierzem idealnym
Podejrzewam, że każdy zna origin story Kapitana Ameryki (z komiksów czy filmu), jak to Steve Rogers został obiektem eksperymentu z serum superżołnierza i stał się wzorem dla wszystkich amerykańskich wojaków. Warto też podkreślić, że Cap narodził się w erze bohaterów, kiedy młodzi chłopcy wręcz szturmowali w Stanach Zjednoczonych punkty poborowe, by wziąć udział w drugiej wojnie światowej. Złośliwi mogliby powiedzieć, że w kontraście do superbohatera powstał swoisty antybohater, czyli Punisher (recenzję pierwszego sezonu serialu możecie przeczytać tutaj: https://ostatniatawerna.pl/jak-od-recenzji-serialu-przejsc-do-jedzenia-punisher-przedpremierowe-podsumowanie-1-sezonu/). W końcu jego historia wiąże się z haniebnym dla USA konfliktem indochińskim. Ale dziś nie o tym…
Steve Rogers to przede wszystkim człowiek z sercem na dłoni. Cechuje go bycie honorowym, taktyczny umysł, silne poczucie sprawiedliwości i sztywny kręgosłup moralny. Ten zawsze skory do poświęceń i walki o wyznawane ideały bohater jest wzorem godnym naśladowania. Ponadto w moim odczuciu stanowi swoiste spoiwo dla narodu amerykańskiego, tak różnorodnego pod względem etnicznym. To mój drugi – zaraz po Batmanie – ulubieniec. Może momentami jest naiwnym idealistą, ale powiedzmy sobie szczerze, nie on jeden.
Ktoś mógłby mi wypomnieć, że obecnie Kapitan Ameryka stoi – podobno zawsze tak było (przynajmniej według Nicka Spencera) – po stronie Hydry. Oświadczam, że wypieram z własnej świadomości ową aberrację. Wielu złośliwców nazywa Steve’a staroświeckim nudziarzem. Jest w tym ziarno prawdy, w końcu nie da się ukryć, że poglądy bohatera są godne romantyków. To zawsze był człowiek niepasujący do otoczenia, oderwany od rzeczywistości, nieco melancholijny. Chyba to właśnie przyciąga mnie do niego najmocniej. Rogers po prostu nie jest idealny. Wystarczy spojrzeć na piekło, które rozpętało się po jego kłótni z Iron Manem o rejestrację superbohaterów (mówię oczywiście o pierwszej wersji komiksowej, a nie znacznie złagodzonym i ugrzecznionym konflikcie z filmu), wyraźnie widać, że z naszego Kapitana niezły uparciuch…
Kosmita, dziennikarz, kochający syn, mąż, ojciec… Czy jest coś, czego nie potrafi Superman?
Pewnie wiecie, że Batmana kocham dozgonnie (prawie)niepodzielną miłością. W związku z tym Superman zawsze podobał mi się tylko wtedy, gdy obok niego występował obrońca Gotham. Solowe historie związane z Clarkiem póki co – bo w życiu nie należy mówić „nigdy” – mnie nie zachwyciły. Nieco to pokręcone, skoro Kapitan Ameryka, tak na dobrą sprawę, jest jego marvelowskim odpowiednikiem, ale cóż mogę rzec… Kobiety nie są racjonalne.
Rolę i miejsce Supermana w świecie DC znakomicie określono w najnowszym filmie DCEU Liga Sprawiedliwości. Ten superbohater to nie tylko obrońca Ziemi, ale też uosobienie nadziei, współczucia i empatii. Świat bez niego jest mroczny, wręcz zmierza ku zagładzie. Jako jeden z nielicznych członków Ligi potrafi normalnie funkcjonować wśród zwyczajnych ludzi, co świadczy o jego humanitarności. Mam wrażenie, że większość odbiorców nie potrafi docenić jego szlachetności i bezinteresowności. Jeśli należycie do tej grupy niedowiarków, może wasze podejście zmienią słowa Batmana zamieszczone na poniższej grafice.
Świt sprawiedliwości i Wojna bohaterów
Zarówno Kapitan Ameryka, jak i Superman są współczesnymi wersjami średniowiecznych rycerzy. Wystarczy spojrzeć na listę ośmiu cnót rycerskich, by się o tym przekonać: życie w prawdzie, wiara, żałowanie grzechów, dawanie dowodów pokory, miłowanie sprawiedliwości, bycie miłosiernym, szczerym i wielkodusznym oraz znoszenie prześladowań. Jednakże mężczyźni ci nie są wolni od wad, o czym świadczą komiksy, w których ścierają się ze swoimi przyjaciółmi. W tych historiach widzimy stopień ich nieustępliwości oraz jak tragiczny w skutkach może być ich upór.
Uwielbiam zarówno Kapitana, jak i Supermana. Niektórzy mogą twierdzić, że są nudni, jednak są komiksy, w których pokazują swoją drugą naturę.
Dla mnie żaden bohater komiksów nie jest nudny. A jeśli ktoś mógłby mi polecić ciekawe komiksy z Supermanem, z chęcią je sprawdzę!