Jedną ze wspólnych cech komiksów europejskich jest występowanie historii o dwóch bohaterach, którzy przeżywają razem wiele przygód. Asterix i Obelix, Kajko i Kokosz czy właśnie Mortadelo i Filemón. O tych ostatnich mogliście nie słyszeć.
Historia
Zamiłowanie do krajów hiszpańskojęzycznych, wynikające z mojej zawodowej pracy, sprawiło, że kilka lat temu natrafiłem na komiks w jednej z madryckich księgarń. Spontanicznie wydałem 10 euro, by poznać tę niecodzienną dwójkę. Ale zacznijmy od początku.
Jak podaje legenda, autor przygód najsłynniejszego duetu w Hiszpanii ‒ dwudziestodwuletni Francisco Ibáñez przybył do redakcji Bruguera w 1958 r. z ilustracjami pod pachą. Już wtedy najprawdopodobniej nie miał włosów. W związku z tym jego postacie również były łyse.
Rysownik przyniósł projekt składający się z czarno-białych komiksów o dwóch raczej niezdarnych detektywach. Istniało wiele wersji dotyczących imion głównych bohaterów, jednak wydawcom ostatecznie spodobały się Mortadelo i Filemón. Pierwsze przygody tej dwójki zostały opublikowane w czasopiśmie dla dzieci Pulgarcito w 1958 roku i zjednały serca zarówno tych młodszych, jak i starszych fanów.
Mortadelo i Filemón są przede wszystkim detektywami, którzy zajmują się bardzo małymi sprawami. Dla wielu w tym wczesnym okresie kreskówka była parodią Sherlocka Holmesa i doktora Watsona. Mortadelo był jedynym pracownikiem agencji detektywistycznej, bardzo niewinnym i naiwnym, a Filemón mu szefował, często karcąc swojego podwładnego, nie rozumiejąc przy tym wielu jego żartów.

Źródło: cope.es
Gdzie tu miejsce na fantastykę?
W 1969 roku sukces wydawniczy był tak wielki, że redakcja Bruguera postanowiła stworzyć Gran Pulgarcito, większy i szerszy magazyn, w którym opowiadania o Mortadelo i Filemón zamieniły się w długie przygody. Pierwsza z nich to niezapomniany El sulfato atómico. W tej historii wszystko się zmienia, a Mortadelo i Filemón stają się agentami specjalnymi organizacji T.I.A., nad którą czuwa Super Vicente, a wspomaga ich profesora Bacterio. I tu zaczynają się pierwsze nieprawdopodobne elementy. Mamy wiele nawiązań do różnego rodzaju fantastyki naukowej. W pierwszej historii dwójka łysych agentów musi powstrzymać generała Bruteztrausena z Europy Środkowowschodniej, który ma ambicję, aby zdominować świat. Aby to osiągnąć, stosuje siarczan atomowy, wynalazek profesora Bacterio, mający służyć do eliminacji szkodników z upraw. Jego prawdziwy efekt sprawia jednak, że owady rosną niczym Ant-Man zmieniający się w Giant Mana.
Sukces opublikowanych przygód sprawił, że redakcja Bruguera postanowiła stworzyć kolejny magazyn – Mortadelo – w 1970 roku. Dwanaście miesięcy później rozpoczęła się kolekcja Olé, zawierająca komiksy w miękkich okładkach. Każda z długich historii została indywidualnie wydana.
Serii jest wydawana do tej pory i przeżyła jeszcze wiele transformacji. W 1988 roku Ibáñez stracił prawa do swoich ukochanych postaci (jak widać, komplikacje z prawami autorskimi nie były tylko zjawiskiem amerykańskim), a na początku lat 90. skupiono się bardziej na prezentowaniu przygód dwójki detektywów w realnym świecie, a ich zachowanie miało ukazywać największe przywary trawiące hiszpańskie społeczeństwo. Niemniej jednak przez dwadzieścia lat wydawano historie wypełnione niezwykłymi wydarzeniami. Pojawił się nawet Superman. Co na to DC Comics? Szczerze powiem, nie wiem, bo w stopkach redakcyjnych nie ma żadnej informacji o Człowieku ze Stali. Pewne karykatury innych postaci również miały swoje cameo. Były to jednak wciąż przerysowania. Superman (i jego logo) pojawił się w kilku historiach i nie mówię tu o czasopiśmie Mortadelo, a w szczególności numerze poświęconemu Ostatniemu synowi Kryptonu. Cóż, na pewno jest to interesujące.

Źródło: amazon.es
Czy mogę ich spotkać w Polsce?
Tak, choć jest to niezwykle trudne. W latach 2004-2005 wydawnictwo Kasen Comics wydało dwie historie z dwójką łysych Hiszpanów i były to przedruki wydań francuskich. W 2004 roku pojawił się na ekranach polskich kin film Liga najgłupszych dżentelmenów, będący adaptacją komiksów o Mortadelo i Filemonie. Jak widać, nie są to zbyt popularne postacie w naszym kraju.
Warto jednak pamiętać, że skoro w tym roku wyjazd do Hiszpanii może wydawać się mniej możliwy (z wiadomych powodów), to pamiętajcie, że możecie przybliżyć sobie ten ciekawy komiks. Polecam, gdyż dzięki temu chociaż na chwilę przeniesiemy się na słoneczny Półwysep Iberyjski.