Znacie dobre historie? Takie, które od początku do końca są naprawdę dobrze rozpisane, mają nieszablonowych, złożonych bohaterów, charakteryzują się wielowątkowością, są intrygujące, ale przede wszystkim – do czegoś zmierzają? Ja znam. A przynajmniej znałem. Mowa tu o Marvel Cinematic Universe.
Ciekawa jest także relacja między Czarną Wdową a Hawkeyem, która stanowi przedłużenie tego, co mogliśmy zobaczyć we wcześniejszych odsłonach Avengers, a która tutaj wchodzi na zupełnie inny poziom (co najlepiej oddaje fakt, że każde z nich gotowe jest poświęcić się za drugie). Nawet Thanosa nie można całkowicie spisać na straty – jego wcielenie z przeszłości, które rozmawia z bohaterami niczym to z teraźniejszości, jest dość intrygującym zabiegiem, z kolei jego ostateczna śmierć jest godna takiego czarnego charakteru. Wspomniane rozwiązanie wątków też dotyczy przede wszystkim postaci – dołączenie Thora do Strażników Galaktyki czy przejście Steve’a Rogersa na emeryturę (i to dosłownie) oraz przekazanie tarczy Falconowi śmiało można uznać za dobre zakończenie losów tych bohaterów, a w połączeniu z odejściem Iron Mana i Czarnej Wdowy za doskonałe zwieńczenie losów całego oryginalnego składu Avengers, od którego przecież zaczęła się cała ta opowieść.

www.imdb.com
Na początku tego tekstu wspomniałem o dobrych historiach, które mają satysfakcjonujące zakończenie. Niestety Avengers: Koniec gry do nich nie należy – film zdecydowanie nie spełnił moich oczekiwań i uważam, że zmarnowano jego potencjał, co jest o tyle przykre, że cała reszta uniwersum została misternie zrobiona i w związku z tym powinna otrzymać równie zadowalający finał. Wielkim plusem jest za to jego strona techniczna, w tym efekty specjalne, muzyka i ogólne tempo oraz różnego rodzaju smaczki, takie jak nawiązania do poprzednich produkcji Marvel Studios czy pojawienie się pewnych starych postaci. Jakikolwiek film jednak by nie był, trzeba mu oddać jedno – zdecydowanie wyznacza on koniec pewnej epoki w dziejach filmów superbohaterskich (a może nawet całego kina?) i pozostawia w sercu pewną pustkę i żal, zaś w głowie – masę wspomnień związanych z jednym z najambitniejszych projektów w historii kinematografii, jakim było Marvel Cinematic Universe.
Oglądałem na cdafilmy.online a nie w kinie, ale i tak przypadł mi do gustu. Niektórzy narzekają, ale… co mnie to 🙂
Ja polecam tę pozycję