Jedna żeńska bohaterka otoczona najczęściej licznym gronem zabiegających o nią mężczyzn – tak wygląda trzon powieści z gatunku reverse harem. Nie każdemu może się taka konwencja podobać, jednak ja akurat zaliczam się do jej fanek, dlatego przyznam się, iż Oszustwo praktycznie pochłonęłam w zaledwie kilka pełnych emocji godzin.
Mam pecha, ale jakoś żyję
Główna bohaterka Willa od osiemnastu lat walczy o przetrwanie każdego dnia. Gdzie tylko bowiem się pojawi, tam od razu wybucha chaos. Poślizgnięcia, upadki, złamania, poparzenia – jakikolwiek uraz możecie sobie wyobrazić, dziewczyna już go zaliczyła i to nie raz (a jeśli ktoś był obok, również oberwał). Bycie chodzącą katastrofą z bardzo wybuchowym charakterem i ostrym językiem raczej nie przysparza Willi fanów, dlatego gdy w wyniku małego oszustwa okazuje się, iż ma ona opuścić rodzinną wioskę, prawie każdy, kto ją zna, oddycha głośno z ulgą.
Tutaj warto dopowiedzieć, że Will jest Ziemianką – czyli zwykłą dziewczyną, bez żadnych super umiejętności oraz mocy, a żyje w świecie, w którym nie jest to zbyt dobre położenie. Społeczeństwo bowiem jest podzielone na jednostki podobne do niej oraz na Sol – osoby obdarzone mocą, które są swoistym rodzajem wywyższonych. To jednak nie koniec, gdyż Sol mogą dodatkowo awansować, by po śmierci stać się prawdziwymi bogami. Każdy przedstawiciel owej „lepszej” grupy szkoli się więc w instytucji zwanej Bożylasem, a żeby proces przebiegał dla wszystkich adeptów przyjemnie, mają oni na swe usługi (i każde skinienie) właśnie Ziemian.
Powróćmy jednak do Willi. Dziewczynę poznajemy krótko przed tym, jak wraz z przybraną siostrą Emmą dostępuje zaszczytu przydzielenia do Bożylasu. Oczywiście nikt nie spodziewa się, że zamiast kolejnej posłusznej sprzątaczko-pomywaczko-kelnerki w akademii pojawi się chodząca demolka, która nie raz zatrzęsie murami placówki.
Dużo rozrywki, dużo przystojnych facetów
Postacie w historiach z haremami są zazwyczaj skonstruowane tak, by każdy czytelnik lub czytelniczka znalazł kogoś dla siebie. Mamy więc główną bohaterkę, czyli atrakcyjną i równocześnie niezdarną, głośną i charakterną Willę z tendencją do nadużywania w emocjach wulgaryzmów. Przypadkowo zostaje ona wciągnięta w potyczki między bogami a piątką nieznośnych i budzących postrach w Bożylesie braci Abklętych. To właśnie oni są tym wspomnianym haremem – przystojni, wysocy, tajemniczy i obdarzeni różnymi mocami mężczyźni opisani zostają zarówno z charakteru, jak i z wyglądu, tak, że nie mamy wątpliwości, iż nie ma na świecie siły, która by się im oparła. Oszustwo, Perswazja, Uwodzenie, Siła i Ból – to ich imiona (jak się pewnie domyślacie, związane z ich nadnaturalnymi umiejętnościami). Cała piątka dosłownie trzęsie szkołą w posadach i do pojawienia się Willi nie ma nikogo, kto byłby w stanie ich opanować. W momencie, w którym do życia Abklętych wkracza jednak wywrotowa osiemnastolatka, zszokowani i zaciekawieni od razu ulegają jej dziwnemu i nietypowemu dla nich urokowi. Relacje w tej grupie są z jednej strony nacechowane napięciem seksualnym, swoistą rywalizacją i próbami dominacji, z drugiej bywają przepełnione abstrakcyjnie zabawnymi scenami (szczególnie w momentach, gdy Willa z różnych powodów świeci golizną swego ciała). Nikt tutaj jednak nie zostaje wybrany, jak to się dzieje w normalnym romansie, a wszystko rozgrywa się na granicy między intensywną przyjaźnią a uwodzeniem (co z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom i czytelniczkom, które preferują etap gonienia króliczka).
Nawet po szybkiej regeneracji zostają czasami blizny
Książka Eve i Washington dostarcza swoją lekturą sporo radości i dobrych emocji. Niestety posiada również kilka słabszych cech. To, czego mi w niej zabrakło, to np. bardziej rozbudowany rozwój postaci, gdyż ani Willa, ani bracia Abklęci nie szczególnie pracują nad swoimi charakterami. Nie wyciągają oni z przebytych sytuacji wniosków, podejmują podobne decyzje i (szczególnie główna bohaterka) stale popełniają te same błędy. Możliwe, że jest to spowodowane podążającym za Willą chaosem, jednak nie jestem przekonana do tego wyjaśnienia. Liczę jednak, że poprawi się to w kolejnych tomach. Również pomysł na główny konflikt jest dosyć płytki i gdyby nie cała humorystyczna otoczka i romansowy charakter powieści, nie utrzymałby mnie on przy sobie do ostatniej strony. Same kreacje przeciwników odbieram jako mało dopracowane, co w połączeniu z wcześniej wymienionymi elementami daje nam obraz powieści, która stworzona została przede wszystkim, by w nieskomplikowany sposób dostarczać rozrywki (i wypieków na twarzy podczas scen z Abklętymi), a nie zachęcać nas do myślenia. Czy to coś złego? Nie. Takie książki też są czasami potrzebne.
Warto zaznaczyć, że mimo używanych w wypowiedziach wulgaryzmów, sama powieść nadaje się dla młodzieży. Pojawia się w niej wyłącznie trochę całowania (nie ma scen seksu), przytulania i odczuwalnej między postaciami chemii, ale nic poza tym.
Jeszcze tylu braci przede mną!
Klątwa bogów. Oszustwo to komediowa historia pełna przystojnych bohaterów. Na pewno nie jest to pozycja dla wszystkich ani przedstawicielka wyższej literatury, jednak zdecydowanie nie żałuję jej lektury. Czytając, bawiłam się wyśmienicie, a po zakończeniu z zapałem zabrałam się za kolejny tom. Fanom tego gatunku na pewno się spodoba, a i osoby szukające lekkiej rozrywki ze sporą dawką humoru z pewnością znajdą w niej coś dla siebie.