Dobra literatura grozy powinna mieć odpowiednio mroczny klimat trzymający cały czas w napięciu i popychający historię do przodu. W książce Jakuba Bielawskiego otrzymujemy taką właśnie atmosferę.
Dwie nastolatki
Jest początek XXI wieku. Mieszkańcy niewielkiego miasteczka w Górach Sowich bardziej egzystują, niż korzystają z możliwości, które daje nowe tysiąclecie. Są w nim miejsca, od których ich zdaniem lepiej trzymać się z daleka. W takich okolicznościach przyrody przyszło żyć naszym dwóm bohaterkom, z pozoru różniącym się niemal w każdym aspekcie. Kaja jest typem samotnika, ubiera się w czarne barwy, bywa agresywna i wulgarna. Jej prawdziwe oblicze i skrywane głęboko emocje można zaobserwować tylko wtedy, kiedy rysuje. Mieszka z babcią dającą jej w zasadzie wolną rękę, ponieważ twierdzi, że młodzież musi się wyszaleć i nie ma zamiaru stawać dziewczynie na drodze. Druga bohaterka, Nina, ma swoją grupę przyjaciół i zamożnych rodziców. Wydaje się, że nic więcej nie potrzeba jej do szczęścia. Jednak to tylko pozory. Jednego dnia ścieżki dziewczyn krzyżują się i bohaterki znajdują między sobą nić porozumienia. Nie dane im będzie jednak wieść spokojnego żywota ze względu na coraz częściej występujące incydenty i pojawiające się ćmy z symbolem czaszki na skrzydełkach.
Klimat małego miasteczka
Od samego początku powieści autor konsekwentnie obrazuje nam ponurą i przygnębiającą rzeczywistość życia w małym miasteczku. Książka zaczyna się od opisu ludzi podróżujących starymi, ledwo jeżdżącymi autobusami. Nawet w tak z pozoru nic nieznaczącej scenie udało się zaprezentować tę atmosferę. Opisy przyrody również nadają tej prowincji Dolnego Śląska aurę tajemnicy. Jakub Bielawski zagęszcza klimat bardzo systematycznie i sprawia, że czytelnikowi zaczyna doskwierać coraz większe uczucie dyskomfortu, które ostatecznie przemienia się w strach. Znajdziemy tutaj kilka motywów nostalgii dla czytelników wychowanych w latach 90-tych, tj. konieczność używania kart telefonicznych albo pewien kiedyś popularny polski komunikator internetowy.
Zdecydowanie nie wszystkim czytelnikom spodoba się język w powieści, w szczególności wypowiedzi Niny i Kai. Używają one sformułowań bardzo prymitywnych i wulgarnych. Ten zabieg zaliczam jako ogromny plus powieści, ponieważ nadaje jej autentyczności. Czujemy, że mamy do czynienia z prawdziwym obrazem młodzieży. W książce najważniejszy motyw stanowi relacja łącząca obie dziewczyny, które zdane wyłącznie na siebie będą musiały zmierzyć się zarówno ze złem czającym się w Górach Sowich, jak i upominającym się o obie bohaterki dorosłym życiem. Autor w bardzo zgrabny sposób wplótł w historię wątek rzadko pojawiającego się w polskiej literaturze homoseksualizmu. Jego obecność w powieści stanowi zachętę do dyskusji nie tylko na ten temat. Jakub Bielawski zwraca uwagę na poważne problemy związane z dojrzewaniem młodych ludzi, o których tak naprawdę nikt nie chce rozmawiać. Poruszanie wątków wciąż dla wielu stanowiących temat tabu jest moim zdaniem bardzo potrzebne i być może zachęci kogoś do większej otwartości.
Podsumowanie
Ćma okazała się jedną z najlepszych powieści grozy, jakie czytałem. Gęsta atmosfera ponurego i małego miasteczka trzyma w napięciu i nagradza cierpliwego czytelnika. Autentyczni bohaterowie i relacje między nimi powodują jeszcze większą chęć zanurzenia się w tym tajemniczym i strasznym miejscu. Na ten moment ta książka jest moim największym odkryciem tego roku i już nie mogę się doczekać, co Jakub Bielawski stworzy następnym razem. Ćma jest jedną z książek pokazujących, że polska literatura grozy ma się bardzo dobrze i jest w stanie konkurować z największymi tuzami gatunku.