Dotychczas omówiłem dla Was siedem różnych filmów, które według mnie zasłużyły na miano „tak złych, że aż dobrych”. Jak się okazuje, w swych poszukiwaniach filmowych „perełek” nie jestem sam. Z pomocą przyszła mi francusko-niemiecka telewizja Arte.
Czym jest Arte?
Francusko-niemiecki kanał telewizyjny o nazwie Arte (z francuskiego Association relative aux télévisions européennes) można oglądać od 1992 roku. Emituje on przede wszystkim reportaże ze świata, koncerty, programy kulturalne i naukowe oraz tzw. „ambitne kino”. Telewizja Polska współpracuje z Arte już od 1993 roku. Wówczas to zaczęły powstawać pierwsze programy kręcone na terenie naszego kraju dla tego kanału, a z kolei my mogliśmy oglądać produkcje stworzone przez stację u nas. Pojawiła się nawet idea współpracy Polski z Francuzami, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Zamiast tego powstał rodzimy odpowiednik Arte, czyli TVP Kultura. Całkiem jednak o nas nie zapomniano. Dziś nadal możemy oglądać Arte w polskich sieciach kablowych, a posiadacze Smart TV mają dostęp do aplikacji pozwalającej na wybór najciekawszych produkcji tejże stacji. Istnieje również możliwość darmowego oglądania kanału w Internecie. Co ważniejsze, większość z programów posiada napisy w naszym języku. Ich wybór jest szeroki, ale ja skupię się tylko na jednym. Nazywa się on Kino klasy Z!.

Źródło: illusion-walk.com
Samuraj z Ameryki i klony Bruce’a Lee
„Zebraliśmy dla Was crème de la crème najgorszych filmów, które są tak złe… że aż dobre! Tego nie da się opisać słowami – to trzeba zobaczyć!” – takim hasłem stacja Arte promuje swój program Kino klasy Z!. O ile już wcześniej zapałałem chęcią obejrzenia tej produkcji, to slogan przekonał mnie jeszcze bardziej, że jest to coś w sam raz dla mnie. I nie zawiodłem się. Już pierwszy odcinek pierwszego sezonu zaintrygował mnie i rozbawił na tyle, że od razu włączyłem kolejne. Ponieważ trwają one od siedmiu do dziesięciu minut, obejrzenie całości nie zajęło mi dużo czasu, a zagwarantowało znakomitą rozrywkę. Ale może prześledźmy wszystko po kolei.
Pierwszy sezon to dziesięć odcinków. Dowiadujemy się w nich o takich filmach jak Gliniarz samuraj, Groza kanibali, Jezioro zombich czy Terror Tiny Town. Ponadto twórcy opowiadają nam o produkcjach Uwe Bolla, Ugandyjskich filmach akcji oraz o tym, jak wykorzystywano popularność Bruce’a Lee tuż po jego śmierci. Wiele poruszonych tematów potrafi mocno rozbawić. Przykładowo Matt Hannon, czyli aktor, który wcielił się w samuraja z Ameryki, opowiada o pracy na planie filmowym i o tym, jak od początku wiedział, że tytuł nie będzie hitem. A jednak cieszy się z popularności i miłego przyjęcia przez widzów, którzy po dziś dzień zapraszają go na liczne konwenty. Zupełnie inaczej do swej pracy podchodzi wspomniany już Uwe Boll, człowiek uważany za jednego z najgorszych reżyserów w historii. On sam twierdzi jednak, że jego produkcje są dobre i to krytycy ich nie rozumieją.
Do głębszych przemyśleń skłania z kolei Terror Tiny Town. Do tego westernu z 1938 roku zatrudniono bowiem, ku uciesze publiczności, samych karłów. Miasteczko pozostawiono natomiast naturalnych rozmiarów, aby jeszcze bardziej pokazać ich ułomność. W dzisiejszych czasach taki zabieg z pewnością by nie przeszedł. Jeszcze bardziej jednak zaskoczony byłem tym, jak filmowcy wykorzystywali nazwisko Bruce’a Lee. Tuż po śmierci tego słynnego aktora i mistrza sztuk walki nadal zarabiano na jego wizerunku. Powstało mnóstwo filmów wzorowanych na Wejściu smoka czy Wściekłych pięściach. W każdym z nich odnaleźć mogliśmy Bruce’a Le, Bruce’a Ly, Bruce’a Li czy Bruce’a Lai. Niektórzy z aktorów pracujących pod tymi pseudonimami nie byli nawet Azjatami! W innej produkcji powiedziano wprost, że mistrz nie żyje, ale udało się go sklonować i na ekranie mieliśmy aż trzech karateków. Nikt nie zważał jednak, czy jest to etyczne. Najważniejsze, aby biznes się kręcił, a pieniądze płynęły.

Źródło: dzikabanda.pl
Wielkie pająki i turecki Superman
Spora popularność i zainteresowanie pierwszym sezonem skłoniły twórców do nakręcenia drugiego. Ukazał się on w grudniu 2018 roku i wcale nie był gorszy od poprzednika. Znalazło się w nim jeszcze więcej filmów z gatunku horrorów, jak i science-fiction, przez co tym bardziej wpisuje się on w tematykę Ostatniej Tawerny. Twórcy ponownie pokazali nam kilka ciekawych produkcji, a wraz z nimi wywiady i komentarze. Ponownie było śmiesznie, intrygująco i nieco dziwnie. Przedstawiono chociażby Megaforce, tytuł, na który wyłożono ponad 20 milionów dolarów! Pomimo tego obraz jest na tyle kiczowaty, że nie tylko nie odzyskano zainwestowanych pieniędzy, ale i trafił do gatunku kina klasy Z. Jest i Inwazja olbrzymich pająków, której budżet z kolei był bardzo niski, ale wymagania producentów ogromne. Niesamowite pomysły reżysera sprawiły, iż tytuł przeszedł do historii. Pokazano także Starcrash, włoski odpowiednik Gwiezdnych Wojen. Jak nietrudno się domyślić, daleko mu jednak do produkcji George’a Lucasa. A skoro już o naśladownictwie mowa, to mamy też odcinek o wszystkich tureckich produkcjach, które kopiowały największe tytuły Hollywood. I tak oto otrzymaliśmy Supermana, Batmana, Czarnoksiężnika z Krainy Oz, Rambo, Spider-Mana, Zorro, Draculę, Tarzana, Egzorcystę, E.T., Rocky’ego i wiele innych. Można je nazwać remake’ami, plagiatami czy kopiami. Przede wszystkim jednak warto dowiedzieć się, czemu filmy te w ogóle powstały, bo ich historia jest mimo wszystko smutna.
Po raz kolejny dostajemy też film zakrawający o absurd i totalną głupotę. Jest to Karate kontra Mafia, którego reżyser uznał, że każdy Azjata jest mistrzem sztuk walki, więc brał kolejnych z „łapanki” i kazał występować. Główny bohater, w którego wcielił się Hiszpan, ma z kolei powieki przyklejone na taśmę klejącą w taki sposób, aby jego oczy wyglądały na skośne. Mocno dziwnym tytułem jest natomiast „dzieło” Eda Wooda (o którym już nie raz się rozpisywaliśmy) The Bride and the Beast. Mamy tu dziewczynę zakochaną w gorylu. Naturalnie zwierzę to jedynie przebrany aktor. Niemniej jednak produkcja kończy się sceną zbliżenia między człowiekiem i małpą.

Źródło: arte.tv
To trzeba zobaczyć!
Opisane przeze mnie odcinki to jednak nadal nie wszystko. Również poruszane w nich tematy i opowieści są tak liczne, że nie sposób wszystkiego omówić. Tak jak stwierdzili sami twórcy – to trzeba zobaczyć. A później obejrzeć w całości wspomniane przez nich filmy. Dlatego nie chcąc Wam więcej spoilerować, zachęcam do obejrzenia samemu Kina Klasy Z! na kanale Arte. Kto wie, może później sami wyszukacie równie kiczowate tytuły. Lub spróbujecie nagrać filmik, który później zostanie wykorzystany przez Ugandyjskich kinematografów (jest taka opcja!). Twórcy zapewniają, ze najciekawsze nagrania umieszczą w swoich produkcjach. Ja osobiście czuję się zainspirowany i już nie mogę się doczekać, by obejrzeć i opowiedzieć Wam więcej o jednym z tytułów zaproponowanych przez stację. Zgadniecie o którym?