Komiks Jeż. Jerzy. Dzieła Zebrane to kuszące zaproszenie do lat 90. Nostalgia bywa jednak uczuciem niezwykle niebezpiecznym – potrafi skutecznie zafałszować obraz przeszłości i przesłonić te momenty, o których wolelibyśmy zapomnieć. Czy faktycznie jest za czym tęsknić?
Różowe lata dziewięćdziesiąte?
Komu nie zdarzyło się marzyć o wehikule czasu, który zabrałby nas w dowolną epokę? Lata 90. w Polsce pachną gumą balonową Donald i smakują czekoladowymi gwiazdkami Magic Stars. Przewodnikiem po tym niezwykłym okresie jest Jeż zwany przez przyjaciół Jerzym. Mogłoby się wydawać, że każdy człowiek świadom jest cech przedstawiciela gatunku Erinaceus: cztery łapki, puszysta sierść i para ciemnych niczym węgielki oczu mogą budzić wyłącznie pozytywne skojarzenia. Od każdej reguły istnieją jednak wyjątki – bohater komiksu autorstwa Rafała Skarżyckiego i Tomasza Leśniaka znacząco odbiega od grzecznego wizerunku prezentowanego przez zdecydowaną większość jego kolczastych braci i sióstr. Codziennie wycieczki do monopolowego sprawiły, że ssak ten nabył umiejętność poruszania się z zachowaniem pionowej postawy ciała, a jego kończyny przednie przekształciły się w zręczne palce pozwalające na nieskrępowane zaciąganie się kolejnymi skrętami. Nie tłumaczy to jednak pomarańczowej barwy sierści. Czy to wina złotego trunku, który Jerzy tak chętnie popija, kiedy ćwiczy kolejne tricki na wysłużonej deskorolce i okazjonalnie ratuje świat przed dresiarzami i skinheadami? Możemy tylko przypuszczać, gdyż informacji tej nie zdradzają ani autorzy, ani nawet sam bohater.
Na tym jednak nie kończą się różnice, które czynią Jeża Jerzego niezwykłym – w odróżnieniu od zwykłych jeży nie interesuje go sielankowe życie w lesie, znacznie lepiej czuje się na warszawskich blokowiskach, gdzie czas jest odmierzany kolejnymi butelkami taniego piwa, a najlepszym miejscem spotkań jest ławka. Nieodłączną częścią krajobrazu kulturowego Polski końca XX wieku są małe gastronomie, które mimo widma zatrucia pokarmowego cieszyły się ogromną popularnością, huczne festiwale disco polo czy stadiony, pod którymi można było kupić papierosy bez akcyzy zza wschodniej granicy. Lata 90. to także ludzie tworzący te miejsca: skinheadzi wypatrujący wrogów polskości w każdym przejawie inności, sataniści, przed którymi nieustannie ostrzegali rodzice i zmartwieni pedagodzy, a przede wszystkim odziani w ortalion dresiarze, którzy nieustannie budzili postrach mieszkańców blokowisk. To wszystko (i jeszcze więcej) znajdziemy na kartach komiksu Jeż Jerzy. Czy poza sentymentalną podróżą autorzy są w stanie zaproponować czytelnikowi coś więcej?
Kompendium prawdziwego Polaka
Sądząc po oszałamiającej popularności filmików Testovirona, memów z nosaczem, serialu Świat według Kiepskich czy kultowego dziś filmu Dzień Świra wydaje się, że można zaryzykować stwierdzenie, iż Polacy chętnie sięgają po dzieła, które pokazują ich w krzywym zwierciadle. Do podobnego nurtu można zaklasyfikować komiks będący owocem pracy Skarżyckiego i Leśniaka. Postać wykreowana przez nich jawi się jako głos młodego, gniewnego pokolenia lat 90. i nie zostawia suchej nitki na otaczającej go rzeczywistości. Obrywają wszyscy – dresiarze i dziennikarze, moherowe berety i kobiety lekkich obyczajów, politycy i skinheadzi, a wszystko to można oglądać na rysunkach, które, choć niezwykle barwne, to w groteskowy sposób przedstawiają ówczesne społeczeństwo. Co ciekawe, uważny czytelnik dostrzeże wśród postaci także samych autorów.
Rafał Skarżycki i Tomasz Leśniak poznali się jeszcze w liceum, a ich przyjaźń wkrótce zaowocowała profesjonalną współpracą – obaj debiutowali wcześnie i mogą być kojarzeni jako twórcy komiksowego cyklu Tymek i Mistrz. Prawdziwe zainteresowanie przyniosła im postać Jeża Jerzego, która podbiła serca czytelników komiksów, a w 2010 roku zadebiutowała na wielkim ekranie. Jeż Jerzy. Dzieła Zebrane zostało wydane nie przez Egmont Polska, jak to miało miejsce wcześniej, ale przez wydawnictwo Kultura Gniewu. Komiks nie należy do krótkich lektur – autorzy przygotowali aż 200 stron jeżowych przygód. Twarda oprawa i matowe strony są zdecydowanymi zaletami tej serii, nie należy również zapominać o dodatkach, wśród których znajdziemy okładki poprzednich wydań Jeża Jerzego i ilustracje będące dziełem innych rysowników.
Komiks zawiera trzy opublikowane wcześniej części. Pierwsza z nich, Nie dla dzieci, składa się z historyjek obrazkowych, najczęściej nieprzekraczających jednej strony. Mało rozbudowaną fabułę rekompensują efektowne puenty i fakt, że pozwalają one czytelnikowi na obserwowanie bohatera w jego naturalnym środowisku – alkohol, bójki, przekleństwa i nagie piersi to nieodłączne elementy życia Jeża Jerzego, który nawet nie próbuje wieść życia wzorowego obywatela. Kolejna część, Wróg publiczny, jest bardziej rozbudowana fabularnie, choć jeszcze bardziej oburzająca, gdyż udowadnia, że Jerzy za nic sobie ma panujące wokół normy społeczne i decyduje się być najgorszą wersją siebie, niezależnie od towarzyszących temu konsekwencji. Z tego schematu fabularnego wyrywa się trzecia część, czyli Egzorcysta. Na jej kartach czytelnik ma szansę poznać nemezis Jerzego, opętanego przez siły nieczyste El Dresso, co nieomal kończy się apokalipsą.
Jeżowe sucharki
Pokolenie, które wychowywało się w latach 90. z pewnością będzie zainteresowane przygodami Jeża Jerzego. Głównym wyzwaniem stojącym przed sympatycznym gryzoniem jest zyskanie czytelników wśród współczesnych nastolatków. Czy przygody kolczastego miłośnika piwa będą w stanie przemówić także do czytelników urodzonych później, czy może będą one tylko podkreślać konflikt pokoleń i różnice światopoglądowe? Koniec końców Jeż Jerzy ukazywał się na łamach magazynów od 1996 roku, co sprawia, że Jerzy nieuchronnie zbliża się do 30…
Największą przeszkodą w tym zdaje się być specyficzny typ humoru pojawiający się na stronicach komiksu – można przypuszczać, że młodsze pokolenie nie zawsze w lot pojmie subtelne aluzje odnoszące się do lat 90. w Polsce. Choć pewne motywy przedstawione w Jeż Jerzy. Dzieła Zebrane są uniwersalne (choćby pojawiający się często stereotyp polityka-złodzieja czy niezbyt bystrego dresiarza) i mogą bawić współczesnego odbiorcę, to polska kultura znacząco zmieniła się od tamtego czasu – występy Shazzy i Bayer Full, programy Disco Relax i Przebacz mi są częścią krajobrazu kulturowego, którego czas już przeminął. Z drugiej jednak strony kultura obecna w tamtym okresie przeżywa swoisty renesans, a komiks Skarżyckiego i Leśniaka może być dobrym przewodnikiem po tamtym okresie, gdyż utrwalił bolączki, zamiłowania, mody i język stosowany przez ówczesną młodzież.
Pół żartem, pół serio
Gołym okiem widać, że w Polsce zmieniło się wiele – rozpoczęliśmy gonitwę za Zachodem, jednak mentalność narodu zmienić jest znacznie trudniej. Problemy prezentowane w komiksie Jeż Jerzy są, niestety, nadal aktualne – mowa tutaj zwłaszcza o szeroko pojętej nietolerancji. Ukazana tu w krzywym zwierciadle Polska okazuje się lustrzanym odbiciem poglądów, które (choć na szczęście nie są wyznawane przez każdego Polaka), niestety nadal są mocno obecne – zarówno w na srebrnym ekranie, jak i w dyskusjach przy niedzielnym obiedzie. Jeż Jerzy to przegląd stereotypów w pigułce: Romowie kradną, Ukraińcy nie stronią od alkoholu, dresiarze piją i biją, haczykowaty nos niepodważalnie świadczy o żydowskich korzeniach, ekolodzy to banda oszołomów, a kobiety są albo zgrabne i młode, albo stare i brzydkie, ich cechą wspólną jest jednak niski iloraz inteligencji. Na pierwszy rzut oka wśród tych wizerunków brakuje tego, który budzi dzisiaj największe emocje: na próżno szukać tutaj przedstawicieli mniejszości seksualnych. Wystarczy jednak bliżej przyjrzeć się pewnej parze narodowców, która z zapałem demonstruje swoje uczucia, nie tylko do ojczyzny.
W tym świetle Jeż Jerzy. Dzieła zebrane jawi się jako gorzka satyra na lata 90., które, choć kolorowe, okazują się wcale nie być takie różowe. W dziele Leśniaka i Skarżyckiego można widzieć jedynie zabawne przygody lubiącego piwo jeża, jednak zachęcam do sięgnięcia głębiej, gdyż ten niepozorny komiks, w którym humor działa jak znieczulenie, zawiera w sobie wiele gorzkich prawd, które, miejmy nadzieje, wkrótce będą tylko reliktem przeszłości