Dylematy
Kiedy ostatni raz spotkaliśmy Gaw’yna (Świat Akwilonu. Elfy. Przekleństwo Czarnych Elfów, t. 5), przebywał w akademii Czarnych Elfów, gdzie uczył się swego fachu pod czujnym okiem mistrza. Już wtedy wykazał się sprytem i wyjątkowymi umiejętnościami. Teraz, jako pełnoprawny skrytobójca, otrzymuje zadanie zabicia rodziny szlacheckiej. Bohater szybko wtapia się w nową rzeczywistość i zyskuje zaufanie swoich ofiar. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem – Czarny Elf, który według swojej natury nie powinien mieć skrupułów, zakochuje się w córce szlachcica. Rozterki serca komplikują realizację misji, a Gaw’yn staje przed trudnym wyborem. Każdy błąd może uczynić go celem innych zabójców.
Intrygi
Jeśli spodobał Wam się piąty tom opowiadający o Czarnych Elfach, to z radością informuję, że również dziesiąta odsłona serii nie zawiedzie Waszych oczekiwań. Scenariusz ponownie napisał Christophe Arleston, co stanowi duży atut – to on najlepiej zna swojego bohatera i wie, jak poprowadzić jego historię. Arleston po raz kolejny stworzył wciągającą opowieść pełną sekretów, knowań i dynamicznej akcji. Umiejętnie przedstawia przemianę Gaw’yna oraz jego wewnętrzne dylematy, czyli porusza także aspekt bardziej psychologiczny. Nawet postacie drugoplanowe wnoszą istotne elementy do fabuły i pozostają w pamięci czytelnika.
Budowanie napięcia od momentu przybycia Gaw’yna do miasta aż po finał misji jest doskonale zrealizowane. Historia rozwija się w odpowiednim tempie – nie ma tu pośpiechu ani pomijania istotnych wątków, ale jednocześnie akcja nie zwalnia na tyle, by znużyć czytelnika. Jedynym drobnym minusem jest zwrot akcji, który – mimo że satysfakcjonujący – może wydać się przewidywalny. Fani Świata Akwilonu przyzwyczaili się już do nieoczywistych rozwiązań, gdzie dobro nie zawsze triumfuje, a sukces wymaga poświęceń. W tym tomie mamy do czynienia z jednym z dwóch najbardziej prawdopodobnych zakończeń, choć cliffhanger na końcu skutecznie zachęca do sięgnięcia po kolejną część.
Witajcie w Scarande
Do historii Gaw’yna powrócił nie tylko scenarzysta, ale i rysownik Ma Yi, który dał się już poznać od najlepszej strony w piątym tomie. W przedmowie przyznaje, że uwielbia pracę nad tą serią, co widać na każdym kadrze. O ile poprzednio mogliśmy podziwiać mroczne zakamarki Cytadeli Slurce, tym razem przenosimy się na tętniące życiem ulice miasta Scarande. Miasto zostało przedstawione z wyjątkową dbałością o szczegóły – podczas lektury niemal słyszymy jego dźwięki i czujemy atmosferę. Historia skrytobójcy wymaga także ukazania mrocznych, a czasem brutalnych scen, które rysownik oddaje z wielką precyzją, świetnie podkreślając niebezpieczny charakter Czarnych Elfów. Dużym plusem jest także mnogość szczegółów w tle oraz niezwykle dynamiczne sceny akcji.
Czarny Elf da się lubić?
Od zawsze preferowałem leśne i wysokie elfy. Opowieści o nich były moimi ulubionymi, a moja sympatia do tych ras sprawiała, że traktowałem je mniej krytycznie. Automatycznie więc nie przepadałem za mrocznymi elfami – ich głównymi antagonistami. Jednak historia Gaw’yna zmieniła moje podejście. Mimo że jego czyny są moralnie naganne, postać została wykreowana tak, że trudno mu nie kibicować.
Twórcy po raz kolejny dostarczyli świetny album z otwartym zakończeniem, które każe niecierpliwie czekać na kolejny tom. Warto jednak podkreślić, że aby w pełni docenić dziesiąty tom, trzeba wcześniej sięgnąć po Przekleństwo Czarnych Elfów. Bez tego lektura może być mniej zrozumiała.