Po świetnym Supermanie. Lois i Clarku postanowiłem zapoznać się z następnym komiksem z serii Droga do Odrodzenia, czyli z Ostatnimi dniami Supermana. Opowieść ta stanowi wstęp do bezpośredniego preludium kolejnego restartu uniwersum DC. Zatem nasuwa się pytanie, czy warto przeczytać ten komiks. Odpowiedź znajdziecie w poniższej recenzji.
Nawet Ostatni Syn Kryptonu nie jest wieczny
Jak sam tytuł wskazuje, fabuła tego utworu pokazuje nam ostatnie dni Supermana. Wykończony po kilku naprawdę trudnych walkach, bohater wie, że nadchodzi jego czas. W końcowych chwilach pragnie pożegnać się z najbliższymi i pozałatwiać ostatnie sprawy. Niestety okazuje się, że Ziemia dalej wymaga jego ochrony, gdyż pojawił się uzurpator roszczący sobie prawa do miana i mocy Kal-Ela. Tym bardziej jest to problematyczne, gdyż rzekomy Superman posiada wspomnienia oryginalnego Clarka Kenta. Ponad to gdzieś zaginęła Kara Zor-El – kuzynka Supermana i ostatnia dziedziczka Kryptonu. Czy Człowiek ze Stali w końcowym stadium swego życia podoła jednemu z najcięższych wyzwań? I czy rzeczywiście tylko on i Kara pochodzą z Kryptonu? Na te pytania nie udzielę wam odpowiedzi, gdyż byłyby to zbyt duże spoilery. Dodam jednak, że na kartach tego komiksu spotkacie plejadę bohaterów z Batmanem i Wonder Woman na czele. Z czym to się wiąże? Sprawdźcie sami.
Natłok myśli
Opowieść o ostatnich dniach Supermana wzbudziła we mnie przeróżne odczucia. Z jednej strony dominowało poczucie straty, bowiem jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci uniwersum DC osiągnęła swoje przeznaczenie, a z drugiej przytłaczało mnie przeczucie, że śmierć Człowieka ze Stali nie jest do końca prawdziwa i kryje się za nią coś więcej. Potwierdzać to może fakt obecności pewnej postaci, o której tutaj się nie wypowiem, bo zbyt dużo zaspoileruję. Jedno jest pewne, nigdy nie miałem tylu na raz sprzecznych myśli. Komiks ten naprawdę warto przeczytać, tym bardziej, iż stanowi niejako domknięcie wątków z New 52.
Zobrazuj śmierć, ale tak by była realna
Graficznie to cudo najwyższej jakości. Rysownicy (nie można mówić o jednym, gdyż plansze pochodzą z różnych serii komiksów) spisali się na medal. Poprzez obłędne grafiki tchnęli w opowieść niezniszczalnego ducha. Po prostu wątpię, by nawet po latach nie cieszyła ona oczu. Czytając Ostatnie Dni Supermana, ma się też wrażenie, że pomimo wykorzystania fragmentów różnych komiksów, wszystko stanowi jedną, perfekcyjną całość. Co dobrze świadczy o scenarzystach i rysownikach ze stajni DC.
Podsumowując, Ostatnie Dni Supermana w odpowiedni sposób wieńczą historię życia Człowieka ze Stali i otwierają nowy rozdział w uniwersum DC. Warto się z nim zapoznać, chociażby dlatego, iż pokazuje on, że Superman wcale nie jest niezniszczalny. Polecam ten komiks każdemu, bez względu na wiek i zainteresowania.