Zwalniamy tempo
Poprzedni tom serii Star Wars Komiks zatytułowany Nadzieja umiera, pozostawił nas w mało pozytywnym położeniu dla Rebelii. Przez zdradę z najmniej spodziewanej strony niemal cała flota Sojuszu zostaje zniszczona w zasadzce zastawionej przez Dartha Vadera. Epickość i kinowe sceny wypełniały kadry, a czytelnicy kończyli lekturę z ogromnymi oczekiwaniami. Czy Ucieczka je spełni? Na pewno fani nieustannej akcji powinni przygotować się na chwilę wytchnienia. Słynne trio, Luke, Leia i Han, zmuszeni do ukrywania się przez Imperium, nieco zwalniają w tym tomie serii. Nie oznacza to jednak, że komiks całkiem pozbawiony jest fajerwerków, tych bowiem możemy spodziewać się całkiem sporo, zwłaszcza pod koniec przedstawionej historii.
Drużyna Scar kradnie show
Komiks pokazuje nam, co się stanie, jeśli wybuchową trójkę najważniejszych bohaterów rebelii zamknie się w jednym miejscu bez możliwości kontynuowania walki. Luke, Leia i Han zostają odizolowani na planecie Hubin, skąd nie mogą się wydostać przez najbliższych kilka miesięcy. Twórcy przedstawiają nam ciekawy obraz, jak każdy z bohaterów inaczej reaguje na swoiste więzienie. Przykładowo, Han Solo nareszcie odpoczywa, cieszy się chwilą wolnego od gwiezdnego konfliktu. Luke Skywalker z kolei nie jest w stanie usiedzieć w miejscu, aż go nosi, aby móc powrócić do walki z Imperium. Bardzo ciekawe, inne spojrzenie na najsłynniejszych bohaterów Ruchu Oporu. Na ogromny plus komiksu można podać wizerunek szturmowców, którzy przybywają na senną planetę Hubin. Nie są to już żałośni, niepotrafiący trafić w drzwi stodoły żołnierze. Drużyna Scar przysłana przez Imperatora to komandosi, kompetentni, bezwzględni i skuteczni. Każdy członek tej ekipy ma swoją własną osobowość oraz zestaw umiejętności, a kadry z ich udziałem to najważniejszy punkt tego wydania.
Spoiler już na oprawie
Jako minus można podać świetną, swoją drogą, okładkę. Na czym więc polega jej wada, skoro jest tak dobra? Zawiera ona bowiem potężny spoiler. Fajerwerkami, o których wspomniałem na początku recenzji, jest właśnie przybycie wysłanników Imperium ze szturmowcem potrafiącym walczyć mieczem świetlnym na czele. Rozumiem, że obietnica pojedynku z młodym Skywalkerem podniesie słupki sprzedaży komiksu, jednak psuje także jakiekolwiek zaskoczenie płynące z tego starcia. Senna, powolna fabuła Ucieczki pod sam koniec całkowicie się zmienia, ale widok oprawy zdradza to jeszcze przed rozpoczęciem lektury.
Dwóch rysowników aż za bardzo się różni
Nieco denerwująca może być też różnica w jakości rysunków. Za tom odpowiada dwóch artystów, Angel Unzueta i Andrea Broccardo. Ten pierwszy wziął na siebie ilustracje w czasie pobytu bohaterów na Hubinie. Ogromne wrażenie robi przywiązanie tego autora do tego, by komiksowe postaci przypominały aktorów odgrywających je w filmach. Twarze w kadrach są niemal identyczne, Luke wygląda jak Mark Hamill, Leia jak Carrie Fisher, Han jak Harrison Ford. Gorzej wypadają ilustracje Broccardo, a różnica jest widoczna gołym okiem, zwłaszcza przy tak bliskim zestawieniu z pracami Unzuety. Aż chciałoby się zostać na Hubinie.
Wakacje zakończone fajerwerkami
Historia ukazana w Star Wars Komiks, Ucieczka jest naprawdę dobra, chociaż zdecydowanie traci tempo w porównaniu z poprzednim tomem serii. Bohaterowie dostają swojego rodzaju wakacje, które jednak w pewnym momencie zostają przerwane przez wysłanników Imperium Galaktycznego. Mamy dzięki temu okazję poznać wielką trójkę Rebelii jeszcze bardziej, ale nie brakuje też akcji, za którą tak kochamy Gwiezdne Wojny. Jest dobrze! Tylko ta okładka…