Wreszcie w jednym zbiorze
Opowiadania zebrane w Ropuszkach dotąd były rozrzucone po różnych miejscach – stronie Anety Jadowskiej (kilka wciąż tam znajdziecie), pierwszym wydaniu zbioru (Fabryka Słów 2015), publikacjach Coperniconu. Podejrzewam, że sporą część z nich znacie właśnie z tamtych wersji, zwłaszcza jeśli jesteście fankami i fanami autorki. Jako takich pewnie nie muszę was przekonywać do zakupu, bo członkowie Szatańskiego Book Klubu starają się wspierać pisarzy i wydawnictwa. Wątpiących i ciekawych zapraszam tymczasem na małe zwiedzanie!
Jak w zbiorze Cud, miód, Malina, opowiadania zostały poprzedzone krótkimi wstępami. Jadowska pisze o swoich inspiracjach, historii pomysłów i publikacji, a także Toruniu czy konwencie, który się tam odbywa. To zwykle króciutkie uwagi, które świetnie wprowadzają w nastrój, pomagają umieścić daną historię na osi czasu cykli o Dorze i Witkacym. Jeśli chodzi o tego ostatniego, znajdziecie tu pierwsze opowiadanie (do tego tytułowe), w którym pojawił się jako narrator. A przy okazji kolejnego dowiecie się, jak Jadowska zaczęła pisać swoje szamańskie książki.
Ropuszki zostały naprawdę elegancko wydane, w twardej oprawie – tak, jak dwa pozostałe zbiory opowiadań z Thornu i Zielonego Jaru. To gruba książka, wykonana tak porządnie, że nie zacznie się rozpadać nawet od ciągłego kartkowania i fotografowania. Dzięki ilustracjom Magdaleny Babińskiej idealnie nadaje się na bookstagram. Ilustratorka tym razem stworzyła strony tytułowe opowiadań i pokazała co nieco z ich treści. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to… twarda okładka i powiększony format zupełnie nie pasują do Heksalogii, na waszej półce zapanuje wobec tego mały chaos, jakże dobrze oddający charakter Thornverse. Patrząc na to bardziej serio, fakt, że wszystkie trzy zbiory są wydane podobnie, ale inaczej niż reszta serii, może wprowadzić błąd osoby nieznające jeszcze Dory Wilk. A te nie będą miały z Ropuszek takiej radości, jak te znające temat.
Co się działo w Thornie i okolicach?
Historie składające się na Ropuszki uzupełniają luki fabularne pomiędzy tomami Heksalogii o wiedźmie i Cyklu szamańskiego, czasem pokazują wydarzenia tylko wspomniane w którymś z tomów, dziejące się w tle. W swoistym autorskim fanfiku Wild West Fantasy znajdziecie też zupełnie alternatywne spojrzenie na Dorę (i Mirona). Całość została ułożona chronologicznie, więc przypomnicie sobie różne etapy życia i relacji bohaterów. Na pewno się nie pogubicie, wstępy i okazjonalny „komentarz z offu” pozwolą wam łatwo zorientować się, gdzie jesteście. Bardzo pomaga też oś czasu umieszczona zaraz za spisem treści.
Jeśli chodzi o książki, jestem wielką fanką pierwszej połowy Heksalogii, okazało się jednak, że kiedy przychodzi do opowiadań, wolę te późniejsze. Nie bez znaczenia jest tu rozwijanie się stylu Jadowskiej i całego świata Thornverse. Moje ulubione historie? Jestem z Pomorza, więc serce podbiła mi Burza w szklance grogu. Pojawia się w niej nawet motyw selkie, kobiety zmieniającej się w fokę, obecny także w starszym kaszubskim folklorze. No i bałtycki wiatr, który kochają wszystkie wiedźmy z północy. Wrażenie zrobiło na mnie też Nie ma dymu bez ognia. To Jadowska wzruszająca i heroiczna, a przy okazji łącznik między cyklem o Dorze a Kurczaczkiem i Salamandrą. Jeśli nie martwicie się (parafrazując Nel), że spocą wam się oczy, koniecznie przeczytajcie Moje wielkie wilcze wesele. Na końcu zbioru znajdziecie opowiadania, w których pałeczkę przejmuje Witkacy, i najkrótsze formy Jadowskiej, opublikowane pierwotnie w informatorze Coperniconu. To bardzo dowcipne spojrzenia na przenikanie się świata Thornu i naszej codzienności.
SQN rozpieszcza czytelników polskiego fantasy nowymi, naprawdę ładnie wydanymi wersjami książek Jadowskiej i pozostałymi pozycjami z serii SQN Originals. Tworzy idealne zestawy dla książkoholików, dodając do oferty książki, kubki, a czasem inne gadżety. Mam nadzieję, że czeka nas coraz więcej premier w stylu Ropuszek, czyli dobrych tekstów, świetnych ilustracji i towarzyszących książce drobiazgów dla wiernych czytelników.