Ciemna jest zima
Admirał Geary i jego flota natknęli się na coś, co nazwali „ciemnymi okrętami” właściwie przypadkiem. Jednak w pełni zautomatyzowane jednostki mające imitować Black Jacka zachowują się jak typowy stalker — podziwiają swojego idola, śledzą jego poczynania i z wielkim zapałem przystępują do niszczenia mu życia. A do tego są niewidzialne dla wszystkich innych wojsk i władz Sojuszu, co zostało zapewnione przez specjalne aktualizacje w oficjalnym, rządowym oprogramowaniu.
Jeśli w Przestrzeni zewnętrznej pociągały was przede wszystkim relacje międzyludzkie, polityka lub opisy Obcych, finałowy tom tego cyklu prawdopodobnie nie za bardzo przypadnie wam do gustu. Co prawda punktem wyjścia będzie tu swego rodzaju śledztwo: Geary postara się odkryć, kto i kiedy stworzył ciemną flotę, ale tym razem Campbell wyżywa się w kosmicznych potyczkach. Agenci wywiadu pod dowództwem Black Jacka skupią się na próbach odnalezienia tajnej bazy, gdzie sztuczna inteligencja odnawia zasoby, i w której najprawdopodobniej została skonstruowana. Będzie trzeba także jakoś zakomunikować sytuację innym wojskom, co stanowi wyzwanie — w końcu nawet nagrania kosmicznych potyczek pokazują Pierwszą Flotę walczącą jedynie z czernią kosmosu…
Na polu bitwy
Zasadnicza część Lewiatana skupia się na wielkich bitwach między flotami ludzi i maszyn. Sztuczna inteligencja nie tylko wyrwała się spod kontroli rządu i admiralicji, ale wręcz oszalała. Ten temat zostanie przeanalizowany przede wszystkim w nieco naiwnej rozmowie Geary’ego z pokładowym medykiem. Panowie stosują psychologizujące metafory, które z AI czynią psychotyczne potwory. Jeśli macie choć trochę do czynienia z programowaniem czy uczeniem maszynowym, będziecie się krzywić, bo u drobiazgowego, realistycznego Campbella nagle pojawia się strasznie staroświecki sposób myślenia o komputerach. Z drugiej strony możliwe, że ta rozmowa rzuca pewne światło na to, jakim cudem marynarce tak fatalnie poszło stworzenie w pełni zautomatyzowanych jednostek — po prostu nie mieli pojęcia, z czym pracują i czego powinni od takiej floty wymagać.
Na szczęście opisy walk nie ograniczą się do ustawień bitewnych formacji. Zawsze oglądamy bitwę z wnętrza liniowca kapitan Desjani, a więc z miejsca pełnego ludzi. W wielkim stylu powróci niepokonana, skuteczna i zgorzkniała polityczka, Wiktoria Rione, która odegra w ostatniej bitwie Pierwszej Floty niebagatelną rolę. A wreszcie – powrócą Tancerze.
Bitewne haiku
Ten tom przynosi przełom w komunikacji z jedyną przyjazną ludzkości rasą Obcych. Pająkowilki, czyli Tancerze, pełni gracji poszukiwacze wzorów w umysłach i przestrzeni, sprawiają wrażenie żywcem wyciągniętych ze Star Treka, kogoś w rodzaju przebranych Wulkan. Okazali ludziom wiele cierpliwości i nareszcie zaczyna ona procentować. Jak dużo wiedzą i potrafią istoty w idealnie jajowatych statkach kosmicznych? To kolejna zagadka Lewiatana, tym razem sprawiająca bardzo pozytywne wrażenie.
Bitwa za bitwą, wśród nagłych zwrotów akcji i podstępów, admirał Geary znajdzie się wreszcie w tajemniczym układzie gwiezdnym, gdzie rozegra ostatni bój Pierwszej Floty. Ilu marynarzy uda się na ostateczny odpoczynek? Czy Sojusz podniesie się po buncie maszyn? Czy będzie miał dokumentację błędów, na których mógłby się czegoś nauczyć?
Pewnym pocieszeniem może być dla was fakt, że Przestrzeń zewnętrzna nie jest jedynym spin-offem Zaginionej floty. Campbell napisał jeszcze The Lost Stars. Istnieje także prequel całości, The Genesis Fleet. Póki co, czekamy na wydanie tych cykli po polsku, dlatego nie musicie się spieszyć z czytaniem kolejnych tomów. Podnieście czasem głowę znad papieru lub czytnika i spójrzcie w nocne niebo. Z powodu zanieczyszczenia światłem nie jest może pełne gwiazd, ale ciągle nas otacza, a jego niezmierzone przestrzenie czekają na eksplorację. Może staną się polami bitew, a może jedynie trasami pozwalającymi zapuścić się gdzieś, gdzie jeszcze nikogo nie było.