Pierwszy tom składał się z dwóch tytułów poświęconych Draxowi i Richardowi „Novie” Riderowi. Tym razem z narastającą falą przemocy zmierzyli się Heroldzi Galactusa na czele z Norrinem Radem, doskonale znanym jako Silver Surfer, Super-Skrullem oraz Ronanem Oskarżycielem.
Historie przedstawione w tym komiksie zostały pierwotnie opublikowane w zeszytach Annihilation: Super Skrull #1-4, Ronan #1-4 i Silver Surfer #1-4.
Bohaterem pierwszej części jest Silver Surfer. Były herold Galactusa krąży wokół pozostałości po Xandrze, uświadamiając sobie, że nawet działalność jego dawnego mistrza była niczym w porównaniu z tym, co dokonała Fala Anihilacji w zaledwie kilka godzin. Następnie ratuje on Air-Walkera z rąk bezwzględnych oprawców Annihilusa. W obliczu bezsilności sług Pożeracza Światów, Silver Surfer postanawia udać się do swojego byłego pana, aby zasięgnąć opinii jednej z najpotężniejszych osobowości we wszechświecie.
Druga historia opowiada o losach Super-Skrulla. Zmodyfikowany genetycznie wojownik Skrulli podejmuje się niebezpiecznej wyprawy do strefy negatywnej, gdzie – na terenie Annihilusa – szuka sposobu na zniszczenie potężnej broni zdolnej unicestwiać całe światy.
Ostatnia opowieść poświęcona została poszukującemu sprawiedliwości Ronanowi Oskarżycielowi. Jest on potężnym funkcjonariuszem Imperium Kree, którego niesłusznie oskarżono o zdradę. Podróżując poprzez wszechświaty, Ronan poszukuje dowodów na swoją niewinność. Trafia na planetę Bwokk, gdzie będzie musiał zmierzyć się z Gamorą i jej podopiecznymi, a także stawić opór Fali Anihilacji. Nieoczekiwane sojusze i walka na śmierć i życie to niewątpliwie największe zalety tej historii.
Scenariusze do opowieści o przygodach Silver Surfera, Super-Skrulla oraz Ronana napisali odpowiednio: Keith Giffen, Javier Grillo-Marxuach oraz Simon Furman. Jeżeli chodzi o stronę graficzną, to najbardziej podobały mi się rysunki stworzone przez Renato Arlema do pierwszej historii. Świetnie oddają bezmiar kosmicznej pustki. Sam Silver Surfer został ukazany jako ciekawa postać, mająca przed nami jeszcze wiele tajemnic do odkrycia. Natomiast rysunki Gregory’ego Tytusa odstraszają nie tylko swoją karykaturą, ale również baśniową kreską. W ogólnie nie pasują do kosmicznego klimatu, który towarzyszy nam od pierwszego tomu. Tak samo sytuacja ma się u Jorge’a Lucasa w ostatnich zeszytach. Przedstawione ilustracje wyglądają na bardzo uproszczone, często pozbawione tła i o zaburzonych proporcjach. Tych dwóch panów nieco zepsuło kosmiczną przygodę swoimi udziwnieniami. Te historie zasłużyły na więcej szacunku i staranniejszą kreskę. Tak jak w pierwszym tomie, w tym również umieszczone zostały wpisy z bazy danych Korpusu Nova i wiele dodatków w postaci szkiców koncepcyjnych.
Anihilacja, Tom 2 to bardzo dobra kontynuacja kosmicznej epopei. Nie jest ona jednak doskonała. Przede wszystkim to właśnie grafiki do drugiej i trzeciej części nieco mnie odstraszyły. Chociaż sama historia to kwintesencja science fiction, której powinno poświęcić się nieco uwagi. Zwłaszcza że akcja pędzi, Fala Anihilacji wciąż pozostaje niepowstrzymana i to tylko kwestia czasu, aż pochłonie cały wszechświat. Czy ktoś będzie w stanie ją powstrzymać? Być może dowiemy się tego już wkrótce, bo kolejna część tego komiksu zadebiutuje już tej jesieni.
Recenzje pierwszego tomu znajdziecie – TUTAJ.