Słodką Roxy poznajemy w kilku pierwszych kadrach filmu. Dziecinka Rosaliny stanowi nie lada wyzwanie dla wszystkich adoratorów. Chwila, chwila! Ale temat tej animacji jest zupełnie inny. Słodka Roxy to bowiem Super Agent(ka) Kot(ka), a przynajmniej tak się jej wydaje.
Ale to już było…
W okolicach domu Rosalindy Promyczek dochodzi do częstych kradzieży. Włamywacze nie pozostawiają po sobie żadnych śladów, co utrudnia pracę miejscowej policji. Roxy, nieświadoma zagrożenia, zostaje wciągnięta w intrygę, która – w założeniu – ma na celu odsunięcie podejrzeń od Pawła, przyrodniego brata Rosalindy. Agent(ka) Kot(ka) pakuje swoje detektywistyczne narzędzia pracy do kilku kolorowych walizek i rusza w paczce kurierskiej ku kryminalnej przygodzie. W międzyczasie (szczęście w nieszczęściu!) poznaje ona Elvisa (bojącego się ludzi psa obronnego), Eustachego (osła, który przejawia cyrkowe zdolności) i Ferdka (koguta, który został nominowany na kolejną porcję rosołową). Czy ten scenariusz nie przypomina Wam, drodzy czytelnicy, jakiejś historii? A właśnie! Oto prawdziwi Muzykanci z Bremy, czyli kot, pies, osioł i kogut. Motywy ucieczki są zupełnie inne niż w oryginale, jednak jakby na to nie spojrzeć – Agent Kot to jedynie uwspółcześniona transformacja znanej bajki braci Grimm. Nie można oprzeć się również wrażeniu, że reżyserzy – bracia Christoph i Wolfgang Lauenstein zbudowali swoją opowieść w odniesieniu do takich filmów, jak Marnie, Człowiek, który wiedział za dużo, Złodziej w hotelu czy Północ, północny zachód. Agent Kot jest więc prawie jak Hitchcock!

Źródło: movies4kids.co.uk
Komedia z przeznaczeniem dla dzieci
Oglądając Agenta Kota w Cinema City, dorośli widzowie mieli okazję usłyszeć wesołe chichoty dzieci, które również (w dużej większości) były na sali. Owszem, animacja może bawić, jednak starsi odbiorcy na pewno zwrócą uwagę na schematyczność opowieści i karykaturalność bohaterów. Po pierwsze, Roxy zna świat zewnętrzny wyłącznie z telewizji (uważnie śledzi serial w stylu Odlotowe Agentki albo Atomówki), jednak pomimo to świetnie sobie radzi w swojej nowej roli. Kot, który nigdy wcześniej nie wychodził na dwór jest w stanie odtworzyć zachowania bohaterów z ulubionych bajek i działać w pełni świadomie. Współpraca belgijsko-niemiecka przełożyła się również na jakość wizualną opowieści. Widz, przyzwyczajony do pięknych disneyowskich bajek, może być nieco zawiedziony zgoła brzydkimi bohaterami. Szczególnie nieciekawie wypadają postacie ludzkie, których budowa ciała jest nienaturalna (Rosalinda ma ogromne, nieproporcjonalnie szerokie biodra w stosunku do talii, natomiast jej brata charakteryzują nieludzko długie palce u rąk i niedopracowane graficznie uszy).

Źródło: flesz.news/wp-content.pl
My – Polacy – wypadamy nieźle
Reżyserem polskiego dubbingu jest Maciej Kosmala i dla tego pana – ogromne brawa! Częstochowianin wcześniej pracował nad produkcją Asteriks i Obeliks. Tajemnica magicznego wywaru. W 2019 roku powtórzył swój sukces. Agent(ka) Kot(ka) – właśnie tak, skoro żyjemy w czasach poprawności płciowej, bądźmy poprawni – otrzymała głos Jolanty Fraszyńskiej, pies Elvis natomiast – Mirosława Zbrojewicza. I wyszło naprawdę dobrze! Widzowie, którzy zdecydowali się na oglądanie filmu w oryginale, być może mają inne zdanie, ale według mnie – animacji naprawdę dobrze się słucha. Pomimo że bajka nie zaskakuje fabularnie, bohaterowie nie zapadają w pamięć na długie lata, a muzyka nie porywa, produkcja prezentuje dobry poziom. Szczególnie najmłodsi widzowie będą zachwyceni, obserwując zmagania zwierzęcych bohaterów, którzy muszą udowodnić, że za serią przestępstw stoi ktoś inny.
Za możliwość obejrzenia filmu Agent Kot dziękujemy sieci kin Cinema City.