Halloween kojarzone jest obecnie z dobrą zabawą. Jednakże podczas gdy dzieci biegają od drzwi do drzwi prosząc o cukierki (i grożąc psikusami), dorośli lubią porządnie się przestraszyć. Nie ma co ukrywać, specyficzna aura towarzysząca temu świętu sprzyja maratonom z horrorami. A ponieważ w naszej redakcji lubimy się bać, postanowiliśmy przytoczyć wam książki, od których włos jeży się na głowie!
Metro 2033 (Dmitry Glukhovsky)
Wiedziesz sobie człowieku spokojne życie w bieszczadzkiej wsi, rozrywek zbyt wiele tutaj nie ma, sielskie cisza i spokój z czasem przemieniają się w nudę. Wobec tego, ze stosu książek „do przeczytania”, wypada wziąć coś, co zafunduje kilka wieczorów przepełnionych emocjami. Padło na Metro 2033. Słyszałem pochlebne opinie, Glukhovsky to nazwisko nie w kij dmuchał, myślę sobie – będzie fajnie. Zbieg okoliczności chciał, że lektura akurat zbiegła się z „trzecią zmianą”. A trzeba Wam wiedzieć, że trzecia zmiana w życiu farmera z pod sanockiego zadupia, wiąże się z kilkukrotnym wychodzeniem z latarką w ciemną noc, bez względu na pogodę, a dźwięki pól i lasów skąpanych w mroku działają na wyobraźnię bardziej, niż mocno. W takich okolicznościach „zawodowych” przemierzałem wraz z Artemem czeluście metra postapokaliptycznej Moskwy, i co jakiś czas przerywałem czytanie, aby spełnić swoje farmerskie obowiązki. I choć nie jestem z natury szczególnie lękliwy, przyznaję bez bicia, że ciężko jest mi przywołać chwile, kiedy bałem się bardziej. W trakcie samej lektury, w cieple i przy świetle, towarzyszyły mi raczej ciekawość, ekscytacja i lekki „dreszczyk”. Ale kiedy przychodziło zrobić przerwę i odbyć kilkunastominutowy, nocny marsz, z wąskim strumieniem światła i fabułą Metra wciąż świeżą i żywą w głowie – momentami marsz zamieniał się w trucht, a następnie w bieg, byle szybciej wrócić do światła i ciepła. Tak więc jeśli zapytałbyś mnie drogi Czytelniku, co wziąć do ręki, żeby przeżyć realny strach, odpowiem: wyskocz na weekend gdzieś poza miasto, wieczorem przy herbacie zejdź do Metra, a potem wybierz się na nocny spacer przy gwiazdach. Tylko nie mów, że nie ostrzegałem. – Maciej Kochanowski