Najemnik szuka skarbu
Odkąd w Zakazanej Twierdzy zamieszkał Król Szkieletów, wielu śmiałków próbuje wykraść pilnowane przez niego skarby. Jesteś jednym z nich. Wielokrotnie przyjdzie Ci stanąć do walki z niebezpiecznymi przeciwnikami na drodze do starcia z samym Królem. W osiągnięciu celu pomoże Ci kobieta o imieniu Arryn, oferując cenne rady i wskazówki. Jak możecie zauważyć, nie ma tutaj niczego nowego. Wiele innych gier RPG typu hack’n’slah oferuje o wiele bardziej rozbudowaną historię. Mam wrażenie, że w grze Grave Keeper została umieszczona tylko jako marny pretekst dla rozgrywki. Fabuła jest bardzo szczątkowa, wręcz nieistniejąca.
W kółko to samo
Nasza postać ląduje na małej planszy i jej celem jest pokonanie piętnastu przeciwników typu szkielet, zombie, demon i inne, aby przejść do kolejnego etapu. Do dyspozycji mamy atak dystansowy przy pomocy kuszy, broń białą w postaci mieczy, toporów itp. oraz umiejętności specjalne zadające większą liczbę obrażeń. Wrogowie po śmierci zostawiają po sobie cenne monety, za które możemy ulepszać broń, pancerz i nasze umiejętności specjalne. Po ukończeniu kilku etapów stajemy przed możliwością walki z bossem. Więksi wrogowie zostawiają po sobie skrzynki, w których często znajdujemy nową broń i zbroje. Kiedy uda się ukończyć większą liczbę etapów, mamy okazję stanąć twarzą w twarz z samym Królem Szkieletów. Pojedynek się kończy, zostajemy wyrzuceni z jego twierdzy i musimy ponownie utorować sobie do niej drogę. Za walkę z samym królem dostajemy specjalne kamienie mocy pozwalające ulepszyć umiejętności pasywne tj. zdrowie, pancerz czy obrażenia. Można również zakupić je w sklepie za niebieskie kryształy, które zdobywamy wraz z przechodzeniem kolejnych etapów i za wykonywanie specjalnych misji, które są dostępne w menu gry. Są to zadania dzienne odnawiające się każdego dnia, jak i takie, które możemy wykonywać bez końca. Warto się nimi zainteresować ze względu na nagrody.
Sama walka potrafi przysporzyć kłopotów, jeśli damy się otoczyć wrogom. Kluczem do sukcesu jest bycie w ciągłym ruchu. Jeśli zginiemy, dostajemy możliwość wskrzeszenia postaci i rozpoczęcia danego etapu od początku. Pokonując bossa danej lokacji, przenosimy się do innej i tak w kółko, aż dostaniemy następną szansę na walkę z Królem Szkieletów. Im więcej etapów ukończymy przed walką z nim, tym większą otrzymamy nagrodę. Kiedy walka się kończy, tracimy pieniądze, nasze wyposażenie zostaje zresetowane do poziomu pierwszego i zaczynamy całą zabawę od początku. Niestety to właściwie wszystko, co możemy zrobić w Grave Keeper. Do dyspozycji dostajemy tryby Versus i Royal Fight. Pierwszy polega na wykonaniu określonego zadania szybciej od drugiego najemnika. W drugim, wspólnie z paroma innymi najemnikami, staracie się przetrwać jak najdłużej.
Stworzona pod smartfony
Grave Keeper cierpi na brak zawartości. Powtarzamy cały czas te same czynności, nasza postać staje się silniejsza i po pokonaniu głównego złego wszystko się powtarza. Jest to ewidentnie gra stworzona z myślą o platformach mobilnych, do której możemy w każdym momencie wrócić na chwilę, ukończyć parę etapów i wyjść. Jeśli chodzi o oprawę wizualną i muzyczną, nie wyróżnia się ona niczym szczególnym. Plansze, na które trafia nasz bohater, są mimo wszystko przyjemne dla oka i kolorowe. Natomiast muzyka nie pozwalała mi się skupić na walce, więc ją wyłączyłem. Rozgrywka potrafi dać satysfakcję, ale nie trwa to długo i szybko staje się nudna i monotonna.
Grave Keeper zdecydowanie nie jest grą dla mnie. Zbyt powtarzalny model rozgrywki sprawił, że nie zagrzeję w niej miejsca na dłużej. Gra oferuje niewielki poziom wyzwania i na tle wielu innych produkcji typu hack’n’slash nie wyróżnia się niczym. Z czystym sumieniem mogę ją polecić tylko fanom niekończącego się grindu lubiącym patrzeć, jak rośnie im poziom postaci.
Gra dostępna jest w sklepie Steam