Kartka z kalendarza
Nim przejdziemy do oceny tytułów, warto wspomnieć nieco o historii Dragon Age. Gra z gatunku RPG, stworzona przez kanadyjskie studio BioWare, została wydana 3 listopada 2009 roku. Bardzo szybko zdominowała rynek i zyskała miliony graczy na całym świecie. Nic dziwnego, że jej twórcy wkrótce stworzyli liczne dodatki i kolejne części. Za jej scenariusz odpowiadał David Gaider, który wcześniej pracował również przy takich tytułach jak Baldur’s Gate II czy Neverwinter Nights. To właśnie on jest także autorem trzech książek z tej serii, czyli Utraconego tronu, Powołania i Rozłamu. Co ciekawe, pierwsza z nich pojawiła się na rynku dokładnie pół roku przed premierą gry. Książki można było zakupić także w Polsce. Po wyczerpaniu nakładu przestano je jednak wydawać i przez pewien czas były niemal niedostępne. Dopiero kilka miesięcy temu, wraz z premierą Cesarstwa masek, wznowiono wydanie, i dwie pierwsze części Dragon Age powtórnie zagościły na półkach sklepowych.
Ahoj przygodo!
Pierwszym tytułem z serii Dragon Age jest Utracony tron. Przedstawione w nim wydarzenia rozgrywają się przed tymi znanymi z ekranów komputerów i nie łączą się z nimi w jakiś szczególny sposób. Poznajemy w niej Marica, młodego księcia Fereldenu, który właśnie stracił matkę i królestwo. Tylko cud sprawił, że sam uszedł z życiem i umknął przed rebeliantami. Na swej drodze spotyka on banitę imieniem Loghain, który postanawia pomóc mu odzyskać tron. W tym celu muszą jednak zebrać sojuszników i przebrnąć przez różne pułapki zgotowane im przez los.
Akcja Dragon Age: Powołanie rozgrywa się kilkanaście lat po wydarzeniach z pierwszej części. Ponownie spotykamy w niej Marica, który tym razem zamierza pomóc słynnym Szarym Strażnikom. Muszą oni odnaleźć jednego ze swoich przyjaciół, aby w ten sposób zapobiec Pladze. W tym celu zbierają drużynę, która ma przemierzyć Głębokie Ścieżki. W jej skład wchodzą tropiciel Kell, krasnoludka Uta, czarodziejka Fiona, dowódczyni grupy Genevieve oraz znany doskonale wszystkim graczom Duncan. Czy uda im się wykonać misję?
Nic nowego
David Gaider stworzył fantastyczny scenariusz do Dragon Age: Początek. Każdy miłośnik RPG z pewnością jest mu za to wdzięczny. Niestety autor słabiej poradził sobie z książkami. Na Utracony tron nie można jednak bardzo narzekać. Mamy tu do czynienia z bardzo klasyczną powieścią osadzoną w świecie fantasy. Spotkacie tu elfy, smoki i krasnoludy; nie zabraknie magii i walki. Główny bohater imieniem Maric, niczym w grze komputerowej, rozpoczyna przygodę bez doświadczenia i tylko szczęście sprawia, że udaje mu się przeżyć. Z czasem jednak zbiera drużynę, nabiera ogłady i umiejętności posługiwania się bronią. W tym czasie zaprzyjaźnia się także z niejakim Loghainem, który początkowo jest wobec niego szorstki i nieufny. Po drodze czeka ich mnóstwo wyzwań, które w głównej mierze opierają się na machaniu mieczem czy strzelaniu z łuku i zabijaniu kolejnych wrogów. I to właśnie na walkach skupia się głównie pisarz. A wychodzi mu to dobrze. Nieźle wypadają też dialogi, a co za tym idzie relacje pomiędzy bohaterami. Jeśli z kolei ktoś lubi długie opisy świata, to tutaj ich nie znajdzie. Wątek romansu też jest przedstawiony „po łebkach”. Niemniej jednak Utracony tron czyta się nie najgorzej. Prosty język i dużo akcji pędzącej naprzód sprawiają, że powieść można przeczytać w jeden dzień i dobrze się przy tym bawić. A później o niej zapomnieć.
Czy wszystko musi mieć sens?
Druga część serii Dragon Age, czyli Powołanie, wypada znacznie gorzej od poprzedniczki. Styl autora się w tym przypadku nie zmienił. Czytelnik znów dostaje mnóstwo walk, a mało opisów związanych z czymkolwiek innym. Z bohaterów najlepiej prezentuje się tu Duncan, a i Maric wypada ponownie całkiem nieźle. Ciekawie przedstawiono także Utę, która dzięki swojemu ciętemu językowi może wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Pozostali członkowie drużyny, czyli Kell, Genevieve, a przede wszystkim Fiona są zupełnie bezbarwni i ich rola w wielu przypadkach sprowadza się jedynie do uśmiercania kolejnych przeciwników. Fabuła ponownie nie jest w żaden sposób odkrywcza. Przed grupą śmiałków zostaje postawione zadanie do wykonania. Ruszają więc w niebezpieczny świat, siekąc nieprzyjaciół na lewo i prawo, a po drodze coraz bardziej się zaprzyjaźniając. Znów mamy więc klasyczne fantasy. Z tym, że niektóre zachowania są tu zupełnie bezsensowne. Bo czemu król nagle zeskakuje z tronu i idzie w bój z dawnym wrogami? Nie ma od tego ludzi? Dlaczego Szary Strażnik, świadom zagrożenia, nagle zostawia wszystko i znika? I czy po kilkunastu latach pamiętalibyśmy dokładnie ścieżkę, którą uciekaliśmy przed niebezpieczeństwem? To i wiele innych pytań przychodzi do głowy podczas lektury Dragon Age: Powołanie.
Tragedii nie ma, ale…
Powieści z serii Dragon Age zawsze były skierowane przede wszystkim do fanów słynnego RPG. Jeśli chodzi Utracony tron to poza miejscem akcji nie ma on zbyt wiele wspólnego z grą komputerową. Nasi bohaterowie przemierzają świat znany z ekranu, i to by było na tyle. Tytuł natomiast jest na tyle dobrze napisany, że śmiało mogą po niego sięgnąć wszyscy fani klasycznego fantasy. Wspierająca się drużyna, dzielni bohaterowie i triumfujące dobro – to wszystko odnajdziecie na kolejnych stronach pierwszej części. Drugą docenią już głównie te osoby, które lepiej wiedzą, czym jest Plaga oraz kim był Duncan. Zbyt wiele dziur w fabule sprawi, że każdy poczuje pewien niedosyt i zmarnowany potencjał.