Zapowiedź Niekończącej się historii przyjęłam z wielką ciekawością, gdyż to, co wychodzi spod skrzydeł wydawnictwa Mamania zazwyczaj trafia w mój gust, a w dodatku są to publikacje estetycznie wydane. Postanowiłam również, że nadszedł czas zapoznać się z klasykiem, którego ekranizacja wędruje mi od wielu lat po obrzeżach pamięci.
Okładka robi różnicę
Chociaż nie powinno się oceniać powieści po jej obwolucie, jest to dla mnie – wzrokowca – jeden z pierwszych czynników, który wzbudza moje zainteresowanie publikacją. W przypadku historii Bastiana Mamania wykonała dobrą robotę, gdyż twarda oprawa z naprawdę piękną grafiką od razu budzi ciekawość. Rysunek, który umieszczono na okładce, również jest spójny z opisem w fabule, więc po przeczytaniu odpowiedniego fragmentu docenimy również to. Po pierwszym przekartkowaniu książki byłam bardzo zaskoczona, że treść wydrukowano dwoma różnymi kolorami. Pamiętam, jak lekko poirytowana pisałam z pytaniem do znajomego, czy trafił mi się felerny egzemplarz. Wyjaśniam więc – to celowy zabieg, dzięki któremu odróżniamy przygody Bastiana od tego, co chłopak czyta w posiadanej książce. Kolejnym ciekawym zabiegiem jest rozpoczynanie rozdziałów kolejnymi literami alfabetu.
Trochę historii o tej historii
Niekończąca się historia to powieść fantasy dla dzieci i młodzieży napisana przez niemieckiego autora Michaela Ende, opublikowana po raz pierwszy w 1979 roku. Na podstawie tej książki powstały filmy, seriale a podobno (zgodnie z informacją znalezioną na Wikipedii) jest ona nawet inspiracją do przedstawień teatralnych czy też operowych. Wydawnictwo Mamania wydało w ostatnim czasie inny tytuł tego twórcy – Momo. Jeśli macie już około trzydziestu lat na karku, możecie kojarzyć z telewizji takie kreskówki jak Kuba Guzik czy też Wunschpunsch – one także stworzono na podstawie dzieł Ende.
Książki potrafią zmienić życie
Fabuła skupia się na Bastianie Balthazarze Buxie, otyłym i specyficznym dziecku, które jest zaniedbywane przez ojca po śmierci matki. Podczas ucieczki przed dręczącymi go łobuzami bohater trafia do antykwariatu Karola Konrada Koreandera, gdzie jego zainteresowanie wzbudza książka pod tytułem Niekończąca się historia. Po tym, jak w chwili słabości kradnie intrygujący tytuł, chłopak zaszywa się na strychu swojej szkoły i wkracza w magiczny świat Fantazjany.
Mogłam sięgnąć wcześniej
Przygody Bastiana w wersji książkowej przekonały mnie do siebie znacznie bardziej niż film. Równocześnie czuję, że gdybym czytała tę historię w młodszym wieku, byłabym nią oczarowana znacznie bardziej. Z aktualnym bagażem wiedzy i przeczytanych lektur nie odebrałam jej z takim zachwytem. Pisarz zdecydowanie posiadał dar do tworzenia ciekawych charakterów oraz niesamowitego świata, w którym rozgrywa się akcja, jednak sam pomysł na fabułę jest dość prosty (podróż i rozwój bohatera). W trakcie kolejnych wydarzeń przewijają się na szczęście takie wątki, jak walka dobra ze złem, potęga wyobraźni czy też zatracanie siebie, co wpływa na wzbogacenie treści o pozytywne wartości. Ciekawym elementem jest także bardziej abstrakcyjny i mniej materialny wróg do pokonania. Podsumowując, jest to powieść dobra zarówno pod względem warsztatu, jak i treści, jednak przede wszystkim dla dzieci i młodzieży.
Warto podsunąć przed filmem
Sądzę, że wiele straciłam, oglądając najpierw film. To przez niego w mojej głowie stworzyły się już konkretne wizualizacje scen oraz postaci, co utrudniło mi spojrzenie świeżym okiem na książkę. Równocześnie jestem jednak w stanie docenić jej wartość i widzę, iż nadaje się ona do polecania młodszym czytelnikom.