Wraz z nadejściem Marvel Now! 2.0 do Domu pomysłów powrócili X-Meni. Ich szeregi uzupełniane są wprawdzie wolno, ale systematycznie. W trzecim tomie mamy okazję zobaczyć kolejne powroty.
Nowa drużyna
Alex „Havok” Summers to brat słynnego mutanta Scotta znanego jako Cyclops. Po tym, jak prowadzono na nim modyfikacje genetyczne stał się zły i wystąpił przeciwko swym dawnym przyjaciołom. Teraz udało mu się wrócić do swojego „prawdziwego ja”, ale nadal nie wszyscy chcą mu zaufać. Kitty Pryde wykluczyła go ze składu X-Men, a Avengersi patrzą na niego podejrzliwie. Jego poczynania śledzi Agencja Bezpieczeństwa Narodowego, a dodatkowo ma na karku Reavers. Bohater postanawia stworzyć więc własną drużynę, która pomoże mu w odzyskaniu dobrego imienia oraz walce z wrogiem. W tym celu odwiedza starych znajomych – Beasta, Colossusa i Dazzler. Niespodziewanie wspiera go także Warpath oraz odnaleziony po latach Banshee.
Jak się nie zgubić?
Dopóki starczy tchu autorstwa Matthew Rosenberga to trzeci tom z serii Astonishing X-Men. Jego głównym zadaniem jest wprowadzenie kolejnych homo superior do Marvel Now! 2.0. Autor, który nie pracował przy dwóch poprzednich częściach, w centrum uwagi postawił Alexa Summersa. I tu od razu pojawia się problem – bohater zostaje wrzucony w wir wydarzeń bez żadnego przygotowania i wstępu. Jedynie polski wydawca, Egmont, pokusił się o zamieszczenie na wstępie zeszytu krótkiej notki dotyczącej przeszłości Havoka. Jednak i to jest trochę zbyt mało i czytelnicy, którzy dopiero teraz poznają tę postać mogą się czuć nieco zagubieni. W końcu jest to kontynuacja cyklu, więc wydawać by się mogło, że zachowana zostanie ciągłość, tymczasem fabuła nie tylko zjeżdża na inny tor, ale mknie po zupełnie innych szynach. Nie ma tu choćby wzmianki o Xavierze, Psylocke czy pozostałych mutantach przedstawionych w numerach jeden i dwa. Zupełnie niespodziewanie pojawiają się także Kitty Pryde oraz Warpath. Dopiero przy Hanku McCoyu scenarzysta zwalnia nieco i zaczyna tłumaczyć, co działo się z nim przez cały czas. Podobnie jest z Colossusem oraz Dazzler. Może nie poświęcono im zbyt wiele czasu, ale tyle wystarczy, by odbiorca lepiej odnalazł się w historii.
Co do samej fabuły, to należy przyznać, że jest całkiem niezła. Mamy tu trochę rozterek bohaterów, tajemnic, scen walki oraz zwrotów akcji. Choć w ogólnym rozrachunku to dość typowa opowieść o tematyce superbohaterskiej, to czyta się ją szybko i przyjemnie. Trzeba przyznać, że Havok ma naprawdę nieszablonowe pomysły, stara się ratować świat i aż szkoda, że prawie nikt nie chce mu zaufać. Dla samych X-Menów dobrze też się dzieje, że do akcji wracają najsłynniejsze postaci. Czy będą one współpracować z mutantami czy też stworzą nowy zespół? O tym się przekonamy niebawem.
Good job!
Za oprawę graficzną komiksu Astonishing X-Men: Dopóki starczy tchu odpowiada Greg Land. Amerykański rysownik wykonał swoją pracę poprawnie i nie sposób mu niczego zarzucić. Stworzone przez niego obrazy nadążają za szybką fabułą, i to jest najważniejsze. Poza tym artysta zadbał, o barwne ilustracje, liczne szczegóły, ciekawe tła i odpowiednie odwzorowanie bohaterów. Potężny, brodaty Colossus robi wrażenie podobnie zresztą jak Bestia. Czuć także moc fal Havoka czy Banshee. Także gościnne występy Avengersów czy prezentacja Sentineli wypada ponadprzeciętnie. Najbardziej zadowolona z prezentacji może być chyba jednak Dazzler, która wypada olśniewająco, czyli dokładnie tak, jakby sobie tego życzyła. Może nie ma tu jakiegoś efektu nieznanego dotychczas w świecie komiksu, ale na całokształt narzekać nie można. Kolejne strony ogląda się przyjemnie i nie sposób się pogubić na prezentowanych planszach. Dobra robota, panie Land!
Dodatek
W omawianym komiksie polscy wydawcy zamieścili także dodatek. Sama historia z Havokiem w roli głównej jest dość krótka i z tego powodu do naszych rąk trafiłby dość cienki zeszyt. Dlatego na końcu dołączono 17-stronicową historię z serii Annual. Jego scenarzystą również jest Matthew Rosenberg, ale rysunkami zajął się tutaj Travel Foreman. Występują w niej Charles Xavier (już w ciele Fantomexa), Angel (a przez chwilę również Archangel), Jean Grey, Bestia oraz Iceman. Fabuła tej krótkiej historii jest niezwykle mroczna i zmusza do kilku przemyśleń. Profesor X stawia swoich podopiecznych przed nie lada wyzwaniem, pokazując im, że czasem nie ma dobrego rozwiązania. Jest co najwyżej tzw. mniejsze zło. Całość jest wykonana bardzo ładną kreską, przywodzącą na myśl bardziej dzieła malarskie niż kadry komiksowe. Przez to całość czyta się jeszcze lepiej. I choć fabuła nijak nie nawiązuje do wydarzeń przedstawionych w Dopóki starczy tchu, to jest to świetny bonus, za który należy podziękować Egmontowi.
Podsumowanie
Astonishing X-Men: Dopóki starczy tchu jest komiksem, który może nie wybija się na komiksowe wyżyny, ale trzyma przyzwoity poziom. Fabuła jest może nieco oklepana, ale udało się w niej zmieścić kilka zaskakujących momentów. Brakuje dobrego wprowadzenia głównego bohatera, za to nieźle nakreślono dzieje postaci drugoplanowych. Szybka i dynamiczna akcja, sporo bójek i znani mutanci powinni zadowolić fanów homo superiors. Do tego zaprojektowano ładną szatę graficzną zeszytu, dzięki czemu całość czyta się jeszcze przyjemniej. Warto też zwrócić uwagę na zamieszczony na końcu dodatek, który dla wielu będzie niezwykle wartościowym bonusem.