Na najnowszą część Usagiego Yojimbo składają się cztery dłuższe historie, co jednak najważniejsze po raz pierwszy będą one w kolorze! Czy dzieło Stana Sakai stanie się dzięki temu jeszcze lepsze?
Teatr lalek pełen niespodzianek
W najnowszym tomie Usagiego znajdziemy cztery historie, z czego dwie dłuższe. Pierwsze opowiada o teatrze lalek, czyli tytułowym bunraku. Długouchy ronin ma przyjemność uczestniczyć w tym niezwykłym spektaklu. Niestety nie ma możliwości obejrzeć go do końca, a na dodatek natyka się na łowcę demonów! Sasuke znów zamierza wciągnąć Usagiego w starcie z potworami. Natomiast w Bohaterze Usagi spotyka uzdolnioną pisarkę. Pisze ona książki o heroicznych czynach wojowników, takich jak długouchy ronin. Adachi opowiada o powrocie protagonisty do miejsca, gdzie stracił swojego pana. Na koniec została historia, w której pojawiają się starzy znajomi, czyli Gen, Kitsune i Bezdomny Pies. To jedna z wielu humorystycznych opowieści, choć tym razem źródłem zabawnych komplikacji był nieoczekiwany miłosierny gest Gena. Wszystkie historie zawarte w tym tomie są po genialne! Choć to nie powinno dziwić, ponieważ ja jeszcze nie trafiłem na słabszą historię o Usagim. Tym samym już na początku tej recenzji mogę stwierdzić, że Stan Sakai nadal jest mistrzem w swoim fachu.
Uzdolniona pisarka, Gen i Sasuke
Stan Sakaia, jak żaden inny twórca, potrafi tworzyć barwnych, intrygujących bohaterów, dlatego ucieszyłem się z ponownego spotkania z Genem. To łowca nagród, którego nie sposób nie polubić. Jak można było się już wcześniej się przekonać, pod twardą skórą nosorożca kryje się dobre serduszko. Tym razem przysporzy ono Genowi nielichych kłopotów. Niestety nie zawsze okazywania miłosierdzia się opłaca. Z ciekawszych postaci muszę wspomnieć o pani Muro, która jest uzdolnioną, dzielną i twardą kobietą. Nie ma łatwego życia, bo zmaga się z zazdrosnym o jej sławę mężem, a także musi być posłuszna tradycji. Szczególnie spodobało mi się zakończenie tej opowieści. Stan Sakai zręcznie ukazał, jak przerażająca potrafi być ludzka zawiść.
Usagi po raz pierwszy w kolorze!
W zapowiedzi Bunraku i innych opowieści najbardziej zaintrygowała mnie informacja, że tym razem komiks będzie w kolorze. Bardzo lubię mangi i przywykłem już do czerni i bieli wcześniejszych tomów, więc byłem bardzo ciekawy, czy kolor wpłynie na mój odbiór. Okazało się, że przy tak genialnym scenariuszu, ciekawych bohaterach i świetnej kresce Stana Sakaia w ogóle nie poczułem różnicy. Kolor ani nie wpłynął negatywnie, ani pozytywnie na mój odbiór Usagiego, bo ta seria jest i tak prawie idealna i nigdy jej niczego nie brakowało. Niemniej cieszę się, że mogłem zobaczyć dzieło Stana Sakaia w kolorze. Tom Luth spisał się na medal.
Wypadałoby jednak wskazać na jednej drobny mankament: w opowieści Bunraku kreska, będąca ustami lalki, wychodzi poza obrys jej głowy. Jakoś ta skaza od razu rzuciła mi się w oczy i z tego powodu zamiast 9,5 za oprawę graficzną jest tylko dziewiątka. Na dodatek szkoda, że zamiast Notatek Stana, zamieszczono na końcu tylko okładki i wszystkie tomy z serii. Według mnie można było to miejsce lepiej zagospodarować.
Czy warto sięgnąć po najnowszy tom tylko z powodu koloru?
Najnowszy tom Usagiego, podobnie jak poprzednie, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Uwielbiam ten świat, styl i pomysłowość Stana Sakaia, a przede wszystkim jego bohaterów. Bunraku i inne opowieści poza możliwością ujrzenia postaci w kolorze oferuje cztery naprawdę intrygujące, wciągające, pouczające i poruszające serce historie. Naprawdę chciałbym powiedzieć, że to ten jeden jedyny tom, który każdy powinien mieć. Co prawda w tym stwierdzeniu jest sporo prawdy, aczkolwiek warto podkreślić, że po prostu nie da się wybrać jednego najlepszego zbiorku o Usagim.