Ja, inkwizytor. Młot na czarownice to drugi tom Cyklu inkwizytorskiego autorstwa Jacka Piekary. Ponownie dostajemy zbiór opowiadań, w których główną postacią jest Mordimer Madderdin, uniżony sługa Kościoła. Odwiedza kolejne miasta i wioski, w których stara się oczyszczać ludzi z grzechu i demonicznych wpływów.
Książka zawiera pięć historii. Trzy są solowe, a kolejne dwa w towarzystwie Kostucha i bliźniaków, których mieliśmy już okazję poznać w pierwszym tomie. Początkowe opowiadania były dla mnie mniej interesujące, ale końcówka była bardzo mocna. Poziom zaczął się podnosić wraz z pojawieniem się sprawy związanej z wampirem. Zaskakujące było, że to ojciec chciał wynająć Mordimera do zabicia własnego syna, który rzekomo miał być krwiopijcą. Oczywiście finał okazał się inny niż można się było spodziewać.
Najbardziej ucieszyłam się jednak na wizytę Anioła Stróża. Ta postać bardzo mnie intryguje. Nie jest to miły aniołek opiekujący się człowiekiem. Pada nawet stwierdzenie, że to nie inkwizytor ma swojego opiekuna, a bardziej to Anioł posiada Mordimera, co brzmiało dosyć groźnie. Główny bohater boi się skrzydlatej istoty bardziej niż jakiegokolwiek demona i liczę na więcej informacji na jego temat w kolejnych tomach.
Najlepszym opowiadaniem jest ostatnie, w którym inkwizytor przypadkiem trafia na dosyć poważną sprawę. Pewien oddany swojej misji ksiądz, znany z wyludniania całych wiosek prowadzi kolejne śledztwo. Jego poprzednie działania mogą sugerować, że kilkaset osób już wkrótce zostanie skazanych na śmierć, chociaż powszechnie wiadomo, że są niewinni. Mordimer zostaje poniekąd zmuszony do wtrącenia się w sprawy miasteczka i planuje szeroko zakrojoną pułapkę na panoszącego się księdza.
Okazuje się, że całą sytuacją interesują się wysoko postawione osoby w Kościele i w takim momencie zastaje nas ostatnia strona książki. Całe szczęście, że kolejna część już czeka na półce, bo to opowiadanie miało najciekawsze zakończenie ze wszystkich dwóch zbiorów.
Jako całość, drugi tom trzyma poziom pierwszego. Mordimer ma nadal mocno skrzywiony kręgosłup moralny, ale trzyma się ustalonych przez siebie i Kościół zasad. Mimo kilku brutalnych opisów i dehumanizującego traktowania ludzi, inkwizytor ma całkiem zabawne poczucie humoru, przez co o niezbyt miłych sprawach czyta się zaskakująco przyjemnie.