Geralt i Jaskier
(…) Czyżby w naszej przytomności powstawał poemat? Rapsod? Epos? Romanca? Kancona? – Nie – zaprzeczył Geralt, przysuwając się do ogniska i okutując plecy derką. – Ja go znam. To nie może być mowa wiązana, bo on nie bluźni, nie mamrocze i nie liczy sylab na palcach. Pisze w cichości, a zatem to proza.
W opowiadaniach i wiedźmińskiej sadze motyw przyjaźni występuje na wielu płaszczyznach. Żadna z nich nie jest jednak tak wyrazista i tak prawdziwa jak relacja między Geraltem i Jaskrem. Zapoczątkowana w zbiorze opowiadań, rozwinięta w pięcioksięgu, świetnie oddana w grach i serialach. Przyjaźń protagonistów jest bardzo wiarygodna. Plus przyciągany przez minus. Małomówny, wyrachowany i spokojny Geralt przez wygadanego, nieodpowiedzialnego bawidamka. Bardzo przyjemnie śledzi się ich przygody, bowiem postaci znakomicie się uzupełniają. Tam, gdzie brakuje Geralta, scena jest oddana bardowi i odwrotnie. We wszystkich wiedźmińskich tekstach kultury Don Kichot ma swojego Sancho Pansę. Mimo, że taka kombinacja nie jest zbyt innowacyjna, autorzy wyżej wymienionych dzieł dołożyli starań aby była różnorodna i interesująca w odbiorze, co się udało. Cechy Geralta i Jaskra to nie skrajności. Trubadur jest inteligentny, potrafi się obronić a wiedźminowi zdarzają się chwile słabości, gdzie ratuje go ten pierwszy. Charaktery bohaterów są jednak tak odmienne, że trudno uwierzyć w to, że są oni przyjaciółmi. Dzięki temu każda ich przygoda jest warta poświęcenia jej odrobiny czasu. Odwdzięcza się z nawiązką, pozostając w pamięci na długo. – Wojciech Chmiel