Dwie dekady. Tyle właśnie minęło od dnia, gdy na brytyjskim rynku wydawniczym pojawiła się powieść o przygodach chłopca z charakterystyczną blizną na czole. Potteromania ogarnęła cały świat, a wielka maszynka do robienia pieniędzy poszła w ruch. Z okazji okrągłej rocznicy mieliśmy możliwość kupienia jubileuszowych egzemplarzy pierwszych dwóch tomów, a teraz, nakładem Media Rodziny ukazało się kolejne kompendium wiedzy o świecie znanym nam z książek i filmów.
Sentymentalna podróż!
Z okazji dwudziestej rocznicy powstania serii o Harrym Potterze British Library przygotowała niezwykłą wystawę, której oś stanowiła Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart oraz opowieść o losach chłopca z blizną. Eksponaty pochodziły zarówno ze zbiorów samej biblioteki oraz prywatnych właścicieli, pojawiły się na niej przedmioty kojarzące się z magią, wszystkie dobrane tak, by należycie uświetnić obchody dwudziestej rocznicy serii przygód o Potterze. Mało tego, na wystawie pokazano prywatne materiały J.K. Rowling oraz wydawnictwa Bloomsbury. Efektem tej sentymentalnej podróży stała się trzymana przeze mnie książka – Harry Potter. Podróż przez historię magii.
Na publikację składają się dokładnie sto czterdzieści cztery strony, na których znajdziemy ciekawe informacje. Niezwykle przydatne, o ile na naszym parapecie wyląduje sowa z listem zapraszającym nas do Hogwartu (to wersja dla potomków czarodziejów i czarownic) lub na progu pojawi się urzędnik Ministerstwa Magii, by wytłumaczyć naszym rodzicom, że jesteśmy magami (tak się stanie w przypadku dzieci urodzonych w mugolskich rodzinach). Dowiemy się z niej wiele o zielarstwie, zaklęciach, eliksirach i alchemii, wróżbiarstwie, astronomii oraz obronie przed czarną magią.
Gratka zarówno dla najmłodszych, jak i starszych?
Trudno nie odnieść wrażenia, że Harry Potter. Podróż przez historię magii to pozycja raczej dla młodszych czytelników. Mając już dawno za sobą dziecięce lata, odnosiłam wrażenie, że książka momentami jest zbyt infantylna – ten zarzut dotyczy głównie fragmentów opatrzonych tytułem Zadanie, z którymi spotykamy się kilkukrotnie, a gdzie znajdziemy wskazówki, jak za pomocą ugotowanego jajka, barwników spożywczych i octu winnego zrobić własne smocze jajo albo w jaki sposób odszukać na nocnym niebie gwiazdę Syriusza. Sama zrezygnowałam z realizacji tych zadań, nie wątpię jednak, że dla dzieci będzie to nie tylko świetna zabawa, ale też możliwość spędzenia czasu z rodzicami.
Starsi czytelnicy, o ile znają angielski w stopniu podstawowym, na pewno ucieszą się z takich smaczków, jak zdjęcia wczesnych maszynopisów Harry’ego Pottera i Kamienia Filozoficznego (i niektórych innych książek z serii), pokazujących, jak dokładnie zmieniały się pomysły Rowling i jak poszczególne sceny ewoluowały. Wielka szkoda, że wydawnictwo nie pokusiło się o to, by przetłumaczyć te fragmenty, nie zawsze bowiem wystarczy krótki opis modyfikacji i różnic, które pojawiają się pomiędzy pierwotnym maszynopisem a finalną powieścią, by zaspokoić ciekawość i pragnienie wiedzy. Zwłaszcza że dla każdego fana cyklu informacja o tym, że Knot początkowo miał być mugolem, jest ciekawostką wartą poznania.
Wizualne cudo!
Harry Potter. Podróż przez historię magii to pozycja wpisująca się w ostatni trend pięknego ilustrowania i ślicznego wydania książek, cieszących oko barwami i cudownymi grafikami, które przybliżają wygląd poszczególnych postaci, zwierząt oraz obiektów. Znajdziemy tu, poza zdjęciami eksponatów z British Library, wiele fenomenalnych ilustracji autorstwa Jima Kaya. Wszystko to zostało przedstawione i zaplanowane tak, że ogrom barw nie przytłacza, strony nie straszą ani niewykorzystaną przestrzenią, ani tym bardziej nadmiarem informacji. Całość jest czytelna i niezwykle przyjemna dla oka, zaspokajając poczucie estetyki nawet tak marudnego odbiorcy jak ja.
Jedyny problem, pozostawiający poczucie niedosytu, to kwestia wydania – niezwykle ubolewam nad tym, że Media Rodzina nie pokusiła się o opublikowanie książki w twardej okładce! Całość o wiele dostojniej prezentowałaby się na półce, nie mówiąc już o tym, że pasowałaby do ilustrowanego wydania Fantastycznych zwierząt oraz pierwszych trzech tomów cyklu o przygodach chłopca z blizną na czole. Zwłaszcza że nieco ponad sto czterdzieści stron to ilość wystarczająca do tego, by nadawać się do okucia w twardą okładkę. Niestety w miękkiej książka nie prezentuje się tak dobrze, jakby mogła – na regale wygląda niepozornie, trochę jak broszura o świecie Harry’ego Pottera.