Dosyć wierna adaptacja
Najnowszy film od Warner Bros. to kolejna adaptacja komiksowych przygód bohatera o supermocach ze stajni DC. Ta ekranizacja różni się jednak od pozostałych. Czym? Przede wszystkim tematyką. Mamy do czynienia nie z królem, kosmitą czy milionerem, ale dzieckiem. Billy Batson jest sierotą o dobrym sercu, która chce odnaleźć swoje korzenie. Na swojej drodze spotyka on jednak okazję, która pozwoli mu uwolnić cały potencjał sił drzemiących w jego wnętrzu.

www.imdb.com
Przyznam, że wyświetlana obecnie w kinach historia to prawie wierne odwzorowanie genezy Shazama z komiksów spod marki Nowe DC Comics, stworzonych przez Geoffa Johnsa i Gary’ego Franka. Dlaczego prawie? Odpowiedź jest prosta, zabrakło jednego czarnego charakteru, a niektóre poboczne wątki zostały zmienione tak, aby nie przedłużać filmu. Niemniej jednak fani wiernych adaptacji powinni być zadowoleni.
Słodka wyjątkowość
Shazam! jest najbardziej radosnym i uroczym filmem ponurego uniwersum DC od czasów Supermana z Christopherem Reeve’em. O ile od Wonder Woman wymagano stworzenia superbohaterkina miarę współczesnego kinie, a od Aquamana – wykreowania cudownego podwodnego królestwa, tak od Shazama! – przedstawienia z pozoru normalnych problemów okresu dojrzewania w wyolbrzymionych realiach.

www.imdb.com
Główny bohater, zagrany przez Ashera Angela, prezentuje się zdecydowanie znakomicie jako zagubione dziecko, które poszukuje własnej tożsamości. Angel miejscami zaliczył kilka wpadek, lecz i tak stanął na wysokości zadania, prezentując naprawdę przekonywującą wersję Billy’ego Batsona. Z kolei jego alter ego – czyli Shazam w wykonaniu Zachary’ego Leviego, to istne wcielenie dziecka w skórze dorosłego. Roztańczony Levi potrafi wywołać uśmiech dojrzałego widza nie tylko swoimi kwestiami, ale grą całego ciała.
Goonies 2.0
Najnowsze dzieło Davida F. Sandberga to nie tylko historia o superbohaterze i dziecięcych rozterkach. To przede wszystkim film familijny prezentujący ile dobra w ponurą rzeczywistość wnoszą rodziny zastępcze. W skład tej rodziny wchodzi też nietypowe rodzeństwo. Wszystkie dzieci, począwszy od Darli, Mary, Pedra, aż po Eugene’a, to swoiste indywidualności, które razem mogą stawić czoła największym wyzwaniom tak, jak dzieciaki z pamiętnego filmu Goonies. Drugie skrzypce odgrywa jednak współlokator Billy’ego – Freddy, którego na ekranie interpretuje Jack Dylan Grazer – niezwykły aktor drugiego planu, który kradnie serca widzów w każdym momencie. Freddy to nie tylko świetny dodatek, ale też jeden wielki easter egg. Fabuła filmu przedstawia nam go jako fanboy’a DC, który poprzez swoje umiłowanie do Justice League nie tylko nawiązuje do każdej ikonicznej postaci uniwersum Supermana, ale staje się też mentorem dla głównego bohatera. Przyjaźń Freddy’ego i Billy’ego/Shazama jest sercem całego filmu.
Słów kilka o dodatkach
Kolejnym atutem najnowszego kinowego dzieła DC jest muzyka. I nie chodzi mi wcale o ścieżkę dźwiękową skomponowaną przez Benjamina Wallfischa, ale o utwory wybranych grup muzycznych, w tym Queen, których teksty, podobnie jak w Strażnikach Galaktyki, dopowiadają ważne fragmenty historii, której nie widać na ekranie.

www.imdb.com
Niestety trzeba też wspomnieć o głównym przeciwniku. Doktor Sivana wypada blado, jak na złola z mrocznego uniwersum DC. Mark Strong po raz kolejny nie popisał się kunsztem aktorskim i podobnie jak przy Sinestrow Zielonej Latarni, tak i w tym przypadku bez żadnej ekspresji przedstawił przeciwnika tytułowego trykociarza. Gdyby nie jego bandycka aparycji, w zasadzie nie widzielibyśmy, czy to zła postać, czy jedynie godne pożałowania źle wychowane dziecko.

www.imdb.com
SHAZAM!
Kluczowe przesłanie Shazama! to nie tylko ukazanie, że dobro zwycięża w walce ze złem, ale podkreślenie jak ważne są dzieci dla swoich rodziców, a także, że prawdziwa magia tkwi w kochającej się rodzinie i przyjaciołach.