Mimo dodatkowych środków ostrożności, raz na jakiś czas do sieci przenikają szczegóły na temat tego, co pojawi się w finałowym sezonie Gry o tron. Czasami ktoś robi to celowo, czasami fani dostają nowe tematy do spekulacji przez przypadek lub pomyłkę.
Całkiem niedawno Jonathan Quinlan, który pracował na planie Gry o tron jako asystent reżysera, opublikował na swoim prywatnym portalu społecznościowym list z podziękowaniami od producentów serialu. W tej krótkiej notce dziękowali za oddaną pracę podczas 55 dni zdjęciowych w ciężkich warunkach (deszcze, śnieg, wiatr i owcze odchody). Oczywiście, post został błyskawicznie usunięty, bo… najprawdopodobniej zawierał spoilery.
Ale wiadomo, że w sieci nic nie ginie. Niezawodni Watchers on the Wall zdołali zdobyć screenshota tej notki (możecie zobaczyć ją TUTAJ). Co mówi nam jej treść?
Ekipa spędziła prawie dwa miesiące w trzech lokacjach – w tym znane widzom Magheramorne – gdzie kręcono duże sceny bitewne i realizowano je wyłącznie w nocy. Dla porównania, zdjęcia Bitwy Bękartów trwały miesiąc, a teraz szykuje się nam jeszcze większa bitwa pod murami Winterfell. To rekordowy czas pracy nad jedną sceną bitewną na planie Gry o tron. Nocne zdjęcia… czy to oznacza, że nastała Długa Noc i cała nadzieja dla Westeros zniknęła?
Zobacz również: Czego nauczyła mnie „Gra o tron”?
Dodatkowo w notce pojawia się stwierdzenie „a year from now” odnośnie tego, kiedy widzowie będą oglądać odcinek ze scenami, nad którymi pracował Quinlan. Czyżby przybliżono nam tym samym potencjalną datę premiery? Mamy szykować się na przełom zimy i wiosny 2019?
Teraz wypatrujemy kolejnych wiadomości i przecieków z planu Królewskiej Przystani, które mają być realizowane w następnej kolejności.