Już na pierwszy rzut oka widzimy, że do czynienia mamy z pozycją niebanalną. Mnie przekonała już sama okładka, na której zobaczyć możemy jedną z prac Jakuba Różalskiego. Zarówno to dzieło, jak i inne jego ilustracje stały się inspiracją do stworzenia cudownej antologii tekstów fantastycznych – witajcie w Innych Światach!
Opowiadania na podstawie ilustracji?
Jako czytelnicy przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że oprawa graficzna książki powstaje na bazie zawartego w niej tekstu, nie odwrotnie. Pierwszy raz spotykam się z pozycją, której „bazą” są prace jakiegoś artysty – w tym przypadku jest to Jakub Różalski, o którym również nigdy wcześniej słyszałam i bardzo tego teraz żałuję, ale lepiej późno niż wcale! Czar jego prac polega na tym, że stykają się w nich pozornie niepasujące do siebie tematy. Niespotykane, burzące pewne tabu prace to prawdziwy przełom w sztuce, otwierają oczy na prawdy żywe i uczą nas, że wszystko może wyglądać inaczej, udowadniają także, jak wielkie znaczenie w życiu ludzi ma przyzwyczajenie! Do pewnych faktów w końcu przywykliśmy, od maleńkości i w naszych głowach wyryte są pewne schematy, z których trudno jest się potem wyzwolić i spróbować myśleć inaczej, bardziej abstrakcyjnie. Dlatego właśnie podziwiam Różalskiego, on z taką lekkością przedstawia na swoich dziełach sytuacje, które w prawdziwym życiu nie miałyby racji bytu.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Pozycja proponuje nam dziesięć opowiadań, każde z nich autorstwa innego polskiego autora. Historie nie są ze sobą powiązane fabularnie, więc kolejność ich czytania nie ma kompletnie żadnego znaczenia (choć wolę przez nie brnąć po kolei). Każdy znajdzie w antologii coś dla siebie, jedne opowiadania przypadną do gustu bardziej, drugie mniej, co jest nieuniknione przy takiej liczbie różnych stylów pisarskich w zaledwie jednym tylko tomie. Jednym, ale całkiem porządnym! Około sześćset stron tekstu na pewno przypadnie do gustu fanom wieczornego, kilkugodzinnego czytania, ale za to pozycja ta okaże się nieporęczne dla osób mojego pokroju, które dużo częściej czytają poza domem – pociąg, autobus, nudny wykład, czy inne sytuacje, w których czas umilić może przyjemna lektura. W przypadku Innych Światów musiałam się nieco przemóc i przysiąść spokojnie w swoim pokoju, a pozycja wciągnęła mnie na tyle, że potrafiłam czytać do późnych godzin nocnych, co już samo w sobie powinno świadczyć na plus wobec tej książki! Oto ja – nerwowy człowieczek, niemogący znaleźć sobie miejsca we własnym pokoju, szybko nudzący się i porzucający daną czynność – nagle potrafię na kilka godzin zagłębić się w jednej i tej samej lekturze, nie męcząc się przy tym i nie porzucając jej! W większości przypadków czytam kilka książek na raz, bo czytanie jednej po prostu szybko staje się zbyt monotonne i czuję potrzebę zmiany, ale zostałam mile zaskoczona przez tę „cegłę”, która początkowo przerażała mnie swoją grubością.
Znam wiele osób, które za polskimi autorami nie przepadają i unikają ich jak ognia, tymczasem wystarczy tylko otworzyć się na ich twórczość! Inne Światy mogę polecić każdemu, kto pierwszy raz spotyka się z takim np. Dukajem, Mrozem, czy Orbitowskim, ich opowiadania w tej antologii są „próbkami”, dzięki nim możemy zadecydować, kogo przyjemniej i łatwiej się nam czyta, bo musicie mi przyznać, że nie ma nic gorszego, od mozolnego brnięcia przez tekst, który nijak nie potrafi się nam skleić w ciekawą historię! Oczywiście nie tylko mężczyźni są obecni w tym imponującym zestawieniu polskich twórców, bo możemy się zetknąć np. z Jadowską i Zielińską. Rzecz jasna osoby znające nowoczesnych polskich pisarzy również się nie zawiodą, gdyż jest to okazja, by zobaczyć, jak sprawdzili się oni w tak nietypowym zadaniu.
Każdy autor w innym świecie
Dziesięć opowiadań to całkiem sporo i nie mam zamiaru zanadto się nad nimi rozwodzić, pragnę jedynie zachęcić Was do sięgnięcia po nie. Mój faworyt to Jakub Małecki i jego cudowne Idzie niebo – mroczne, niepokojące, prezentujące niewyjaśnione zjawisko, przez które w sercach ludzi budzi się pierwotny, zwierzęcy strach. Zaraz po nim na podium dumne staje Dukaj i Imperium chmur – zdecydowanie najdłuższa prezentowana nam historia, która zajmuje lwią część książki. Dukaj, jak to ma w zwyczaju, przedstawia nam dobrze przemyślany i bogaty zarys świata oraz bardzo przyzwoitą fabułę, która miesza wątki rosyjskie, japońskie i polskie. Wydaje się jednak, że trudno było mu się zmieścić w tak „krótkiej” formie. Jadowska „rozwinęła skrzydła” wraz z Bożym dłużnikiem, w którym prezentuje nam zupełnie inne podejście, jeśli chodzi i prowadzoną przez nią historię, niż to, do jakiego mieliśmy okazję przyzwyczaić się dotychczas w jej książkach. Uwydatnia się w tym opowiadaniu jej rosnący potencjał i pozostaje mieć nadzieję, że to opowiadanie jest jedynie przedsmakiem do kolejnych niebanalnych tekstów, a autorka pójdzie w tym właśnie kierunku i w przyszłości niejednokrotnie pokaże pazur. Człowiek, który kochał Anny Kańtoch przedstawia zupełnie inną wersję naszego kraju z początków ubiegłego wieku, czuć w nim delikatność, miękkość, kobiecość i emocjonalność, która bardzo kojarzy się twórczością autorki. Sfora Orbitowskiego i Szpony Smoka Szmidta bardzo skojarzyły mi się z opowiadaniem Dukaja, choć każdy z tych tekstów zrobił to pod innym względem. Orbitowski również zdaje się nie mieścić w formie krótkiego opowiadania, zbyt wiele chce w nim zawrzeć, natomiast Szmidt uderza w podobne klimaty do tych z Imperium Chmur, prezentując wymieszanie wątków polskich i japońskich. Zielińska ze swoim Nazwałem go Erzet ukazuje nam postpokaliptyczny Śląsk, duszną atmosferę, grozę czającą się nie w potworach, a w codzienności i w otaczającym bohatera świecie. Tyle lat trudu Żulczyka to malutki chochlik (a właściwie krasnoludek), który rozluźnia całą tę ciężką i poważną atmosferę pozostałych opowiadań. Sarkazm i ironia wręcz wylewają się spomiędzy liter, ale dzięki temu wprowadzony został element humorystyczny, bardzo potrzebny całości. Zdarzyły się gorsze opowiadania, mnie nie przypadło do gustu to od Sylwii Chutnik – Zapalny stan udręki, w którym autorka prezentuje warsztat na wysokim poziomie, a jednak jej historia nie do końca klei się z resztą utworów , z całym tym zamysłem związanym z pracami Różalskiego. Korytarz Pełnomorski Remigiusza Mroza również nie należał do najlepszych, ponieważ wyraźnie czuć w nim pewną dozę rezerwy, która jest uzasadniona, ponieważ Mróz nie specjalizuje się w tematyce fantastyki. Fabuła opowiadania nie wciąga tak dobrze, jak teksty innych autorów Innych Światów.
Cóż więcej można powiedzieć?
W zasadzie nic. Inne Światy to bardzo dobra pozycja, istny must-have fanów fantastyki. Gwarantuję, że po lekturze zaczniecie bardziej interesować się twórczością Jakuba Różalskiego i z całego serca polecam go jako artystę – mnie od razu zachwycił, przekonał i ścisnął za serce. Niesamowitym jest, jak twórcy mogą się wzajemnie inspirować i jak jedno dzieło może zapoczątkować kolejne. Kto wie, może sami zechcecie stworzyć opowiadanie, zainspirowane pracami Różalskiego lub kogoś zupełnie innego? Całe uniwersa tylko czekają na to, by ktoś je stworzył!