Urocza myszka-bard wyruszająca na ratunek swojej ukochanej, dużo skradania i łamigłówek, a do tego przyjemna oprawa graficzna. Brzmi jak przepis na sukces?
Ghost of a Tale to autorski projekt Lionela Gallata, animatora pracującego między innymi przy Drodze do Eldorado, Księciu Egiptu czy Jak ukraść księżyc. Bajkowość gry odczuwalna jest niemal na każdym kroku, zarówno pod względem graficznym, jak i fabularnym. Mechanika opiera się na połączeniu RPG, przygodówki i skradanki.
I’m going on an adventure!
W produkcji wcielamy się w postać Tilo – mysiego minstrela, który trafia na tajemniczą i nieco przerażającą wyspę pełną szczurów. Historia łączy w sobie opowieść o miłości, próbę rozwikłania potwornej zagadki oraz niesamowitą przygodę i poszukiwanie skarbu. I chociaż dialogi ograniczone są do minimum (spotykamy zaledwie kilkanaście postaci, z którymi możemy porozmawiać) to o świecie i postaciach bardzo wiele dowiadujemy się z dziennika oraz pieśni naszego barda.
Fabuła, chociaż niezbyt rozbudowana i będąca właściwie tłem oraz podstawą do eksploracji, okazała się nawet wciągająca. Opowieść, chociaż przewidywalna, jest mroczna i intrygująca, dzięki czemu jej poznawanie daje satysfakcję.
Mały, mysi włamywacz
Ghost of a Tale to połączenie gry akcji (chociaż bez zabijania), RPG, przygodówki i skradanki – większość czasu spędzamy przekradając się pomiędzy wrogami, okazjonalnie rozpraszając ich lub ogłuszając, rozwiązując łamigłówki i eksplorując świat w poszukiwaniu różnego rodzaju znajdziek.
W trakcie wędrówek po fortecy nieprzyjaznych szczurów otrzymujemy zadania do wykonania od napotkanych NPC, będących oczywiście różnymi antropomorficznymi zwierzętami. Opisy questów są raczej lakoniczne i gra nie prowadzi nas za rączkę w ich realizacji. Na ogół wiemy co, gdzie i po co musimy zrobić, jednak dokładną lokalizację, kolejność i sposób działania musimy wymyślić samodzielnie. Na mapie, którą najpierw musimy zdobyć, zaznaczone są jedynie kontury budynków oraz miejsca przybywania postaci niezależnych, które już spotkaliśmy.
Spodziewaliście się relaksującej rozrywki dla niedzielnych graczy? Nic z tego. Ghost of a Tale wymaga logicznego myślenia, sprytu i zręczności. Miejscami natrafimy na ułatwienia, na przykład po dotarciu do nowej lokacji odblokujemy do niej łatwiejsze przejście, jednak zanim to nastąpi trzeba się nieźle nakombinować. Łamigłówki nie są co prawda wybitnie trudne, ale też nie na tyle oczywiste, żeby rozwiązać je bez zastanowienia. Podobnie ma się sprawa z poszukiwaniem przedmiotów potrzebnych do zadań.
W trakcie rozgrywki natkniemy się na wiele obiektów możliwych do zebrania – od typowych znajdziek dających punkty doświadczenia i wpisy w dzienniku, po przydatne elementy ekwipunku i fragmenty strojów barda. Wyposażenie Tilo jest bardzo pomysłowe i szczegółowo dopracowane – założenie zbroi sprawi, że będziemy odporniejsi na ciosy, ale wolniejsi i głośniejsi (próbowaliście kiedyś skradać się w zbroi płytowej?). Za to klamerka założona na nos zwiększy naszą odporność na trucizny. Takich przykładów jest wiele. Każdy znaleziony przedmiot może prędzej czy później okazać się przydatny.
Rozwój postaci jest tutaj dosyć ograniczony – wraz z postępem Tilo, czyli zdobywaniem kolejnych poziomów doświadczenia, dostajemy możliwość odblokowania dodatkowych cech bohatera, których jednak nie ma zbyt wiele. Ten element rozgrywki został potraktowany nieco po macoszemu, jednak nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z gry.
Ależ tu pięknie!
Ghost of a Tale odznacza się bardzo ładną grafiką, pełną detali w bliskim otoczeniu postaci, ale mało szczegółową w oddali, dzięki czemu gra działa całkiem płynnie nawet na słabszym sprzęcie. Eksploracja zarówno mrocznych lochów, jak i dzikich lasów na wyspie potrafi zachwycić widokami. Największe wrażenie robią jednak stroje naszego protagonisty. Nie ma w tym jednak nic zaskakującego, biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie twórcy. Szkoda tylko, że przeciwnicy, których spotykamy na każdym kroku, wyglądają niemal identycznie.
Za to muzycznie mogłoby być znacznie lepiej – ścieżka dźwiękowa jest bardzo przeciętna i dosyć ograniczona, przez co momentami zaczyna przeszkadzać. Podobnie ma się kwestia odgłosów otoczenia, które brzmią co prawda bardzo dobrze, ale niejednokrotnie zdarzyło mi się, że dochodziły nie z tej strony, z której powinny. Przy grze, w której ogromne znacznie ma skradanie się pomiędzy postaciami, a niekiedy łatwiej kierować się słuchem niż wzrokiem, odgłosy dobiegające z innego miejsca lub z opóźnieniem potrafią bardzo mocno zirytować.
Interfejs gry prezentuje się nieco przestarzale i nie jest całkowicie czytelny, przez co poruszanie się po nim może początkowo stanowić pewien problem. Można się jednak do niego przyzwyczaić na tyle, żeby nie psuł zabawy.
Dobra myszka nie jest zła
Chociaż Ghost of a Tale nie ustrzegło się pewnych niedociągnięć, to jako dzieło właściwie jednej osoby wypada bardzo dobrze. Tilo na pewno nie stanie się bohaterem kultowym, znanym w szerokim gronie graczy, ale osoby lubiące przygodówki z elementami skradania i RPG powinny docenić perypetie mysiego barda. O ile tylko nie odstraszy ich poziom trudności, który znacznie odstaje na tle większości współczesnych produkcji – tutaj nikt nie zaprowadzi nas za rączkę do celu zadania, ani nie rzuci rozwiązaniem zagadki w twarz. To ogromna zaleta tej gry, dzięki której powinna zjednać sobie starych przygodowych wyjadaczy.

Grę kupicie na GOG.com
No nie wiem, niby myszka i szczury, ale chyba nie dla mnie gra…