Infidel to horror, który przy pomocy historii o nawiedzonym domu opowiada o trawiących nasze społeczeństwo stereotypach i uprzedzeniach. I robi to bardzo dobrze, chociaż daleko mu do arcydzieła.
Groza a medium
Nie jest łatwo stworzyć dobry horror. Zadanie to jest jeszcze trudniejsze dla autorów komiksów. Jak słusznie zauważa w posłowiu do Infidel Jeff Lemire, medium to skutecznie utrudnia wywoływanie w odbiorcy uczucia grozy. Brak dźwięku oraz kontroli nad tym, co widzi czytelnik w danej chwili sprawiają, że komiksowym horrorom dużo trudniej jest straszyć. Z tego względu twórcy muszą się naprawdę mocno wysilić, żeby nie ograniczać się do przedstawiania fantasmagorycznych, koszmarnych stworów ścigających bohaterów oraz krwawych scen pełnych makabry. Oba te sposoby zwykle przegrywałyby w starciu z analogicznymi zabiegami w kinie czy grach wideo. Autorzy opowieści graficznych mogą jednak nadal operować ciekawymi postaciami, niebanalnymi fabułami oraz estetyką. W kwestii warstwy wizualnej ilustratorzy komiksów mają nawet pewną przewagę. Zarówno filmowe, jak i interaktywne horrory ograniczają się zwykle do fotorealizmu, podczas gdy rysownicy mogą pozwolić sobie na większą swobodę i spróbować przerazić odbiorców kreatywną wizją artystyczną lub projektami, które sprawdzą się jedynie jako statyczne obrazy.
Nierówny poziom obrazu i tekstu
Rysownik Aatron Campbell oraz kolorysta José Villarrubia starają się wykorzystać w Infidel cały potencjał komiksowego medium. Świadomie manipulują barwą, światłem i cieniem oraz zmieniają styl w zależności od sceny. Miejscami próbują nawet nieco bawić się formą, wprowadzając kolaże i ilustracje bardziej malowane niż rysowane. W większej części albumu trzymają się jednak realistycznej kreski i nie stosują większej ilości środków charakterystycznych dla komiksów. A szkoda.
Infidel broni się jednak scenariuszowo. Pornsak Pichetshote zdaje sobie sprawę z tego, że najlepiej straszą nas opowieści, w których tylko pozornie chodzi o nadnaturalne zjawiska. Historia gatunku pełna jest dzieł, które przy pomocy elementów fantastycznych opisują lęki towarzyszące nam na co dzień. Zimna wojna, galopujący konsumpcjonizm, choroby przenoszone drogą płciową, nierozliczone ludobójstwo rdzennej ludności, rasizm i nierówności społeczne – to zjawiska, które nieraz znajdowały metaforyczne odzwierciedlenie w horrorach. Infidel również podąża tą drogą, na tapet biorąc uprzedzenia religijne oraz ksenofobię połączone ze strachem przed terroryzmem oraz obawą przed utratą własnej tożsamości. Pichetshote wykreował zróżnicowane, pełnokrwiste postacie, dzięki którym zaprezentował całą gamę postaw i lęków. Jednocześnie nie zapomniał o stworzeniu intrygującej tajemnicy i stopniowym odsłanianiu jej w taki sposób, by cały czas utrzymywać zainteresowanie czytelnika. I chociaż nie napisał dzieła wiekopomnego, to jego scenariusz jest na tyle zniuansowany, by stanowić wciągającą i ciekawą lekturę, a przy tym nie popaść w banał.
Wzorowe wydanie
Ekipa Non Stop Comics po raz kolejny pokazała, że w standardowej edycji można zawrzeć sporo zawartości „premium”. Charakterystyczna dla tego wydawnictwa faktura okładki została tym razem wzbogacona o błyszczący lakier, którym pokryto demoniczną rękę wyciągniętą w kierunku bohaterki. Poza wprowadzeniem i posłowiem w albumie zawarto opis procesu tworzenia ilustracji tytułowej, pokaźną galerię okładek, a także odtworzono pierwotny projekt serii przedstawiony przez autorów w Image Comics. W sumie ponad dwadzieścia pięć stron dodatków.
Dziwną sprawą jest z kolei pewna niekonsekwencja w tłumaczeniu demonicznych głosów pojawiających się na kadrach. Czasem są one spolszczone, innym razem – pozostawione w oryginale. Nie stanowi to dużego mankamentu, jednak budzi zastanowienie.
Solidny horror
Infidel nie jest wybitnym horrorem, który wytyczałby nowe szlaki dla horroru albo prezentował oryginalne metody straszenia czytelnika. Stanowi jednak solidną realizację gatunku grozy w komiksowym medium, dostarczając dreszczyku emocji, a jednocześnie komentując otaczającą nas rzeczywistość.