Jeszcze niedawno Rian Johnson mówił, że historia Lei „ładnie się zamyka” w najnowszym filmie, jednak w kolejnym wywiadzie dla Good Morning America złagodził nieco swoje słowa i nadał im więcej osobistych emocji:
Powiem, że Carrie dała przepiękny występ w tym filmie. My nigdy nie przewidywaliśmy, że to może być jej ostatni film – jej ostatni występ w Gwiezdnych wojnach. Są w nim jednak sceny, które mogą dla ludzi znaczyć bardzo wiele. I są sceny z nią, które – teraz, kiedy już jej z nami nie ma – oglądam teraz i jestem niezmiernie wdzięczny, że będę mógł pokazać je innym. Więc tak, ładne podsumowanie? Nie wiem. Ale emocjonalnie daje mi pewnego rodzaju katharsis, pewien rodzaj emocjonalnej satysfakcji. Tak myślę, taką mam nadzieję. Przynajmniej mi, osobiście.
Według przedstawianych przez Lucasfilm planów, Leia miała odgrywać jeszcze większa rolę w Epizodzie IX. Sama Fisher nieoficjalnie liczyła na to, że po Fordzie w Przebudzeniu Mocy i Hamillu w Ostatnim Jedi, to właśnie jej postać będzie w centrum ostatniej części nowej trylogii. Zamiast tego Rian Johnson otrzymał niełatwe zadanie pożegnania postaci Lei Organy. Jest to zadanie trudne, ale nie niemożliwe – miejmy nadzieję, że będziemy mogli poczuć się tak, jak on.
Premiera filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi odbędzie się 15 grudnia.