Gdy przystępowałem do poszukiwania międzynarodowych wydań książek Gaimana i konstruowania kolekcji na potrzeby tego artykułu, zastanawiałem się, jak powinienem podzielić materiał. Początkowo myślałem o wyszukaniu najciekawszych okładek dla poszczególnych tytułów. Na pierwszy ogień poszło Nigdziebądź. Jak się okazało, na całym świecie dominuje jeden pomysł na okładkę tej powieści – wizerunek charakterystycznych budowli Londynu oraz mniej lub bardziej subtelne odniesienia do fantastycznego Londynu Pod. Najciekawiej opracowali ten koncept Niemcy. Wizerunek Tower Bridge połączyli w oryginalny sposób z ruchomymi schodami do stacji metra, które pełnią kluczową rolę dla struktury powieści.
Jak się jednak okazało, do tematu można podejść w bardziej oryginalny sposób. Brytyjskie, polskie i rosyjskie wydania przedstawione poniżej wykorzystują sugestywne detale, które nabierają sensu dopiero po lekturze, jak dziurka od klucza czy szczur. Z kolei inne wydanie z Rosji oraz edycja koreańska zostały opracowane w baśniowo-kreskówkowej stylistyce.
W miarę gromadzenia kolekcji okładek przekonałem się, że podział na tytuły nie ma sensu, bo nie mógłbym wtedy wyróżnić kilku ciekawych przykładów serii wydawniczych, które tworzą interesujące całości, nawet jeśli poszczególne okładki nie są szczególnie imponujące. Takie są np. dwa brytyjskie wydania z minimalistycznymi ilustracjami na różnokolorowych tłach.
Oprawa graficzna białej serii, która kilka lat temu pojawiła się na polskim rynku, również stawia na jeden detal istotny dla fabuły danej pozycji. Jest ona jednak dużo bardziej szczegółowa i rozbudowana od wspomnianych wyżej. Muszę przyznać, że to jedno z moich ulubionych wydań, nawet jeśli nie każda okładka przypadła mi do gustu.
Dużo mniej podobają mi się najnowsze okładki z wydawnictwa MAG. Chociaż doceniam pomysł na spójną serię wykorzystującą przede wszystkim liternictwo, uważam, że jeśli tytułu książki nie da się łatwo odczytać bez jego wcześniejszej znajomości, to coś jest nie tak. Grafik ewidentnie tutaj przeszarżował.
Ciekawie za to wypadają edycje francuskie, które wykorzystują spójną typografię oraz zabarwione na różne kolory ryciny w tle.
Co ciekawe, w kolejnych wydaniach z Francji wykorzystano zupełnie inne style, bardzo różniące się od siebie: od fotomontażu (Dym i lustra), przez minimalistyczną grafikę (Koralina), po ciekawą ilustrację pokazującą jedynie sylwetki postaci (Księga cmentarna).
Intrygujące grafiki zostały również użyte w edycjach japońskich. Szczególnie Księga cmentarna przykuwa wzrok oryginalnością. Za to Gwiezdny pył wygląda dość przeciętnie i kojarzy się z okładką obyczajowej mangi.
Bardzo przyjemne dla oka, choć całkiem proste, są brytyjskie wydania Amerykańskich bogów oraz Dobrego omenu, w których postawiono przede wszystkim na oryginalną typografię. W przypadku powieści napisanej na spółkę z Terrym Pratchettem warto zwrócić uwagę na to, że przygotowano dwie wersje oprawy graficznej: anielską i diabelską. Z kolei inna edycja tej książki posiada dwukolorową, dwustronną obwolutę.
Wydawałoby się, że podział na państwa i/lub serie wydawnicze rozwiąże problem systematyki gaimanowych okładek, jednak nie można w takim wpisie nie oddać honorów poszczególnym ilustratorom odpowiedzialnym za jedne z najbardziej interesujących projektów.
Jako pierwszego należy wymienić wieloletniego współpracownika Gaimana, Dave’a McKeana. To on stworzył okładki do serii Sandman, a także był odpowiedzialny za oprawę kilku książek Brytyjczyka dla młodszych czytelników, również pierwszego wydania Nigdziebądź (stworzył on też logo serialu). Surrealistyczne, ekspresyjne grafiki i fotomontaże McKeane’a można lubić lub nie, jednak z pewnością nie można odmówić ich autorowi oryginalności.
Rysownikiem, o którym również trzeba wspomnieć, jest Chris Riddell. Brytyjczyk stworzył wiele przyjemnych dla oka, bajkowych ilustracji do powieści, opowiadań i wierszy Gaimana, a także kilka bardzo fajnych okładek.
Na wyróżnienie zasługuje również Ireneusz Kosior, autor fenomenalnych obrazków zdobiących wcześniejsze polskie wydania. Oniryczny nastrój Oceanu na końcu drogi, baśniowa aura Odda i lodowych olbrzymów czy niepokojąca atmosfera Koraliny – polski ilustrator oddał charakter poszczególnych książek w niezwykle celny sposób.
Warto też wspomnieć o mniej znanej książce Gaimana – Melindzie. Ilustracje oraz okładkę do tego albumu stworzyła bowiem polska artystka Dagmara Matuszczek. I są one identyczne we wszystkich wydaniach na świecie, ponieważ książka w równej mierze oddziałuje na czytelnika słowem i obrazem.
Wyjątkowe miejsce wśród ilustratorów Gaimana zajmuje również Yoshitaka Amano – twórca takich tytułów, jak Vampire Hunter D czy Ninja Scroll. Stworzył on okładkę oraz ilustracje do jedynego w swoim rodzaju opowiadania z cyklu o Morfeuszu – Sennych łowców. Zarówno tekst, jak i sugestywne ilustracje w mistrzowski sposób łączą japońską wrażliwość i folklor z mitologią Sandmana.
Na samym końcu chciałbym wyróżnić kilka projektów okładek, na które natrafiłem w sieci, a jakie nie doczekały się niestety realizacji. Są to głównie fanowskie prace stworzone w ramach zajęć, jednak na tyle oryginalne, że postanowiłem je tu zamieścić.
Nigdziebądź autorstwa Corrie Bates w ciekawy sposób wykorzystuje symbol londyńskiego metra oraz sylwetki bohaterów. Chłopaki Anansiego autorstwa Alana Ouski (ps. OuchIllustrates) nawiązują do słynnego obrazu Magritte’a Syn człowieczy. A Koralina Karla Jamesa Mountforda jest po prostu ładna.
Która okładka do twórczości Neila Gaimana jest waszą ulubioną? Znacie jeszcze jakieś, o których warto wspomnieć?