Superbohaterskie uniwersum filmowe rozrasta się – plany, zarówno Marvela, jak i DC, na najbliższe lata są dość ambitne – kolejne ekranizacje komiksów, wskrzeszanie nowych bohaterów z mocami i spore inwestycje pieniężne. Jeszcze przez jakiś czas będziemy zasypywani produkcjami o przygodach Flasha, Batmana, Strażników Galaktyki czy Czarnej Pantery.
Obecnie to Marvel przoduje w przenoszeniu na ekrany kin komiksowych historii. Nie chodzi tylko o ilość, ale także o jakość – prawie każdy obraz o superbohaterach z tej stajni trzyma wysoki poziom, jest zabawny i pełen dopracowanych efektów specjalnych. Niestety z niektórymi postaciami Marvel miał pewien problem – sprzedał prawa do ich użycia innym firmom i sam nie mógł wykorzystać ich wizerunków w swoich projektach. Przykładem może być choćby Spider-Man.

Zdjecie z filmu „Spider-Man: Homecoming”
Już od jakiegoś czasu chciano wykorzystać tę postać w filmowym uniwersum Marvela, jednak na planach się kończyło. Ambitnych, bo ambitnych, jednak tylko planach. Aż nadszedł dzień, w którym Marvel oznajmił, że stworzy swoją własną historię o przygodach Człowieka Pająka, pierwszy raz bohater pojawi się natomiast w trzeciej odsłonie Kapitana Ameryki. Trzeba przyznać, że wprowadzenia tej postaci do marvelowskiego uniwersum filmowego udało się wytwórni. Nowy Spider-Man bardzo szybko podbił serca kinomaniaków, którzy z niecierpliwością zaczęli wyczekiwać solowego filmu o perypetiach Petera Parkera.
Oczywiście nie jest to pierwsza próba opowiedzenia historii Człowieka Pająka. Wcześniej mogliśmy obejrzeć w tej roli Andrew Garfielda czy Tobeya Maguire’a. Teraz przyszła pora na oddanie pajęczego steru Tomowi Hollandowi. Oczywiście po obejrzeniu nowego Spider-Mana nie obejdzie się bez porównań wszystkich trzech historii i grających Człowieka Pająka aktorów. Jedno jest pewne – każdy z nich wniósł coś nowego do filmowego obrazu Spiderka. A który z nich okazał się najlepszym wyborem? To już pozostawię wam, drodzy czytelnicy, do rozstrzygnięcia.
Tym razem nie poznajemy historii Pająka od podszewki – Peter ma już swoje moce, nie musimy więc kolejny raz oglądać scen, w których gryzie go zmutowany pajęczak. Co więcej, Parker brał już udział w akcji, i to całkiem sporej, walczył z Kapitanem Ameryką i jego drużyną. Udało mi się nawet na chwilę pochwycić tarczę Rogera, czym chwali się na każdym kroku. Oczywiście nie wspomina o tym, że później nie skończyło się to dla niego za dobrze, ale tacy są ci superbohaterowie. Po akcji z Iron Manem Peter powrócił na szkolne łono, jednak nie w głowie mu nauka i zwykłe przyziemne życie nastolatka. Nie, Parker pragnie więcej – chce zostać Avengersem i pomagać Starkowi w walce ze złem tego świata. Niestety Tony ma wobec niego zupełnie inne oczekiwania – Peter ma się nie wychylać, jeżeli już chce sobie z kimś powalczyć, niech to robi na swoim podwórku. Może zatrzymać złodzieja rowerów, pomóc starszej kobiecie czy ściągnąć kotka z drzewa. Żadnych poważnych akcji. Peter jednak nie ma zamiaru ograniczać się do rozwiązywania tak trywialnych zadań, pragnie udowodnić Starkowi, że stać go na więcej. Czy mu się to uda?
Spider-Man: Homecoming to najbardziej uroczy film o marvelowskim superbohaterze. Twórcy produkcji zrezygnowali z pomysłu stworzenia napakowanego po brzegi wybuchami, scenami pościgów i starć z setką przeciwników obrazu. Postawili na coś spokojniejszego, z wolniejszą akcją, ale to wcale nie oznacza, że nudniejszego. W tym filmie dominuje humor. Wprawdzie komizm pojawia się w większości obrazów Marvela, jednak w tym przypadku jest go naprawdę dużo. Peter dopiero uczy się stawiania pierwszych kroków jako Człowiek Pająk, bardzo często popełnia błędy. Twórcy wykorzystali ten motyw, by pokazać powstawanie nowego superbohatera niejako krzywym zwierciadle.

Zdjęcie z filmu „Spider-Man: Homecoming”
Parker to nastolatek. A wiadomo, jak to jest, kiedy młody gniewy postanawia podbić świat. Weźmy jeszcze pod uwagę, że ten nastolatek na supermoce, których nie zawaha się wykorzystać. Ratuje ludzi z opresji, czasami oczywiście potknie się, spadnie z budynku, wykona nie ten manewr co trzeba, stara się jednak robić coś dobrego. Nie jest urodzonym bohaterem, nie mamy do czynienia z wyidealizowaną wizją postaci, która otrzymuje moce i natychmiast wie, jak ich używać. Nie, Parker popełnia błędy, twórcy przedstawiają je w humorystyczny sposób, uczy się na nich i przez cały film próbuje znaleźć własną drogę.
Przy okazji chce także udowodnić Starkowi, dorosłemu, że nie jest już nastolatkiem, tylko mężczyzną. Efekty jego starań są różne, w pewnym momencie porywa się nawet z motyką na słońce, co doprowadza do tragicznego w skutkach wydarzenia. Każdy krok, jaki podejmie, ma jednak swoje logiczne wytłumaczenie, widz wie, dlaczego Parker zachowuje się tak a nie inaczej.
Tom Holland rewelacyjnie sprawdził się w roli „dojrzewającego” do swoich mocy bohatera. Potyka się, upada, ale zawsze podnosi. Spider-Man: Homecoming to bardzo pozytywny film, w którym nie chodzi tylko o przedstawienie historii kolejnego nadczłowieka, ale także pokazanie jego ludzkiej strony. A że przy okazji widz pośmieje się, tym lepiej dla produkcji.
Już z zapowiedzi obrazu można było się dowiedzieć, że w filmie pojawi się kilku gości. Jednym z nich jest wspomniany wyżej Tony Stark. Jedni go uwielbiają, inni uważają za egocentryka z za dużym ego, który wbija swoim przyjaciołom noże w plecy. Jaki by nie był, to właśnie on staje się niejako mentorem Petera, to jemu młody Parker chce zaimponować. Stara się, dwoi i troi, by tylko usłyszeć dobre słowo z ust Iron Mana.
Spider-Man: Homecoming to kolejna udana produkcja Marvela. Cieszę się, że wytwórnia zrealizowała ten projekt, widać, że twórcy mieli pomysł na tę historię i wykorzystali go tak jak trzeba. Obsadzenie w roli antagonisty Michaela Keatona uważam za bardzo dobry wybór, zresztą cała obsada obrazu została idealnie skompletowana. Jakie będą dalsze losy granego przez Hollanda bohatera? Na pewno Człowiek Pająk pojawi się w kolejnej odsłonie Avengers. Jak wypadnie? Przekonamy się już niebawem.