Jakiś czas temu na sklepowe półki trafiły wydania płytowe z ostatnim filmem wizjonera współczesnego kina – Wesa Andersona. Mowa o animacji wykonanej w technice poklatkowej, w której głównymi bohaterami są psiaki. Czy wydanie Blu-ray Wyspy psów jest warte uwagi?
Wes Anderson prezentuje nam historię czworonogów zdanych na siebie oraz Atari Kobayashiego, dwunastolatka przygarniętego przez skorumpowanego burmistrza Kobayashiego – ewidentnego wielbiciela kotów i wroga psów każdej maści. Za sprawą jego dekretu z miasta Megasaki skazane na zesłanie na śmieciową wyspę zostają wszystkie psiaki. Ciapek, obrońca Atariego, jest pierwszym wygnańcem. To właśnie po niego chłopak przybędzie później, ryzykując własne życie. Nowi czworonożni przyjaciele pomogą mu w poszukiwaniach. I choć porozumiewają się – psiaki oraz Atari – różnymi językami, zewrą wspólnie szyki, by przeciwstawić się manipulującej faktami władzy. Czy uda im się zdobyć szczepionkę na psią grypę, która stała się powodem wygnania Ciapka i jemu podobnych?
Perełka – zwłaszcza wizualnie
Wyspa psów okazała się seansem bardzo przyjemnym i nietypowym. Naprawdę niepotrzebnie obawiałam się czy poklatkowość – w mojej wyobraźni mniej skoordynowana w prezentowaniu ruchu czy po prostu bardziej mechaniczna, niż technika rysunkowa – wpłynie źle na mój odbiór filmu. A gdzie tam! Wszystko zostało zrealizowane bardzo płynnie i perfekcyjnie. Styl wizualny Wesa – ponownie – całkowicie mnie przekupił. Symetryczne kadry, ujęcia w danej sekwencji prowadzone w jednej perspektywie, ogromna praca kontrastu czy światła w scenach oraz ten melodyjny lejtmotyw muzyczny – całość została zbudowana bardzo konsekwentnie i nie zawaham się użyć także tego słowa – z czułością. Ta animacja to uczta dla oka.
Sama historia przedstawiona w filmie oraz działania bohaterów są umotywowane i po prostu… spójne. Starczyłaby choć jedna fałszywa nuta w scenariuszu, by fabuła zaczęła się rozpadać i dostała łatkę naciąganej czy infantylnej. Tymczasem Wes Anderson całkowicie przekonał mnie do swojej opowieści. Jeśli jeszcze nie widzieliście Wyspy psów, naprawcie ten błąd czym prędzej.
Świetne wydanie
Wydanie Blu-ray można obejrzeć w kilku wersjach językowych – lecz w każdym wypadku będzie to dźwięk w jakości Dolby Digital 5.1. Menu jest przejrzyste, proste, anglojęzyczne. Dodatkowych materiałów dołączonych na płycie znajdziemy tu naprawdę wiele. Zostały zrealizowane bardzo dynamicznie, ciekawie i – jakżeby inaczej – z humorem. Nie sposób się przy nich nudzić. A co pomocne, są one dostępne z napisami w 8 językach, w tym po polsku. Co możemy w nich znaleźć?

Wyspa Psów
Wyspa psów w tworzeniu
Zajrzenie w dodatki uświadomiło mi, jaką perełkę animacyjną miałam okazję podziwiać. Wszystkie elementy – makiety, psy, ludzie, robotyczne twory – zostały wykonane ręcznie. Bohaterowie mieli nawet po 60 wymiennych twarzy! Oglądanie Wyspy Psów w tworzeniu było doświadczeniem niesamowitym. Ekspresję i mimikę twarzy aktorów przenoszono także na grane przez nich postaci. Ileż włożyli w to pracy, ile w tym precyzji, ile rąk… tworzyło całość! Pierwszy raz miałam okazję obserwować jak powstawały figurki – od projektu, przez odlewy, po naszywanie sierści. Ekstra materiały uświadomiły mi także to, co pochłonięta głównym wątkiem nieco w przekazie pominęłam. Wes Anderson zrobił także ukłon w stronę eko-debat – umieścił w końcu akcję na wyspie śmieci! Lecz dopiero po dokładnym przyjrzeniu się makietom prezentującym konkretne części wyspy, uświadomiłam sobie, że odpady na niej były niejako posegregowane – lecz wciąż w swojej ilości przerażające. I choć opowieść ta jest fikcyjna, zwróciła moją uwagę na prawdziwą dryfującą po Pacyfiku plamę śmieci (Wielką Pacyficzną Plamę Śmieci), która liczy sobie ponad 1,6 mln kilometrów kwadratowych i znajduje się między Hawajami a…. Japonią.
Pomysł na dodatek przedstawiający obsadę to strzał w dziesiątkę. Nie zobaczycie aktorów, którzy podkładali głosy – nie, zobaczycie ich jako mówiące o swojej postaci psiaki. Galeria zdjęć, którą również można znaleźć wśród ekstra materiałów, odkrywa przed nami pełne pozytywnej energii portrety dubbingujących i ich filmowych odpowiedników. W jednym z reportaży poznamy również psiaki, które pracowały przy tworzeniu animacji. Zobaczymy także psinę, której nie było na liście płac! Wyspa psów tworzona wśród inspirujących merdających ogonów po prostu nie mogła okazać się niewypałem.

Wyspa Psów
Czy warto?
Wyspa psów Wesa Andersona zachwyca, bawi i zmusza do refleksji. Zrealizowana została z wielkim rozmachem i ogromną precyzją, która ujawnia się w każdym detalu widocznym na ekranie. Na bliższe przyjrzenie się im pozwalają materiały dodatkowe. Naprawdę zalecam, by robić to dokładnie. I by w ogóle przyglądać się twórczości Wesa z wielką uwagą.