Tytuł Amazing Spider-Man wielu wielbicielom filmów Marvela może się skojarzyć z Niesamowitym Spider-Manem (2012). Niestety, komiks nie ma nic wspólnego z ową produkcją. Główny bohater diametralnie różni się od tego przedstawionego na dużym ekranie, a jedyne, co ich łączy, to pajęcza sieć. To tak słowem wstępu, aby nikt nie poczuł się zaskoczony.
Nie od dziś wiadomo, że Marvel uwielbia mieszać w swoim uniwersum, do tego stopnia, że Thor stał się kobietą, a w przygotowaniu jest komiks o hybrydzie Hulka i Wolverine’a. Z każdej wyrobionej marki wydawnictwo potrafi wyciągnąć trochę dodatkowego grosza, a przy okazji ciekawą historię. W Amazing Spider-Manie: Szczęście Parkera mamy do czynienia z zamianą ciał i swoistym powrotem do początku, kiedy to pająk ugryzł Parkera. A może nie tylko jego?
Historia została pierwotnie opublikowana w zeszytach Amazing Spider-Man Vol 3 #1-6 (kwiecień – wrzesień 2014 roku).
Jak to zwykle bywa w komiksach, coś się kończy, coś zaczyna. Peter Parker uwolnił się spod wpływu Doktora Octopusa, który zawładną jego umysłem, co dało początek aroganckiemu i narcystycznemu superbohaterowi – Superior Spider-Manowi. Jednak siła woli jedynego i prawdziwego Pająka zatriumfowała i bohater ponownie stał się wesołym i przyjacielski Spider-Manem. Jednak ciężko wymazać uczynki popełnione przez złoczyńcę. Nie okłamujmy się, Octavius jako Superior był zarozumialcem. Poukładanie wszystkich osobistych spraw i relacji z najważniejszymi dla Petera osobami może zająć mu sporo czasu. Do tego okazuje się, że stał się dyrektorem i właścicielem wielkiej korporacji, a mieszkańcy przestali darzyć Pająka zaufaniem.
Ze skutkami eksperymentów Doktora Octopusa musi poradzić sobie również Electro. Złoczyńca przestał panować nad swoją elektryczną mocą, przez co zagraża najbliższym sobie osobom. Oczywiście wini za to niewinnego Pająka. Łączy więc siły z Czarną Kotką i oboje przygotowują plan, który ma na celu zdemaskowanie i skompromitowanie Spider-Mana na oczach całego świata. W międzyczasie okazuje się, że Peter nie był jedyną ofiarą radioaktywnego pająka. Pamiętnego, feralnego dnia niesamowite umiejętności otrzymała również inna nastolatka, Cindy Moon. Zasmakowawszy wolności, przybiera pseudonim Silk i nieraz ratuje życie głównemu bohaterowi. A do tego wchodzi w nim w bardzo ciekawe interakcje…
Pomysł na to, aby Peter Parker stał się właścicielem wielkiej korporacji, okazał się intrygującym posunięciem. W końcu bohater, oprócz ratowania miasta, ma również inne obowiązki na głowie. Musi zarządzać firmą, swoimi pracownikami oraz wykazywać się niemałą wiedzą o nanotechnologii, o której nic tak naprawdę nie wie – to wszystko było przecież pomysłem Doktora Octopusa. A współpracownicy oczekują od biednego Parkera kolejnych przełomowych inicjatyw. Codzienne obowiązki przeszkadzają mu w bieganiu po mieście i wykonywaniu roboty, do jakiej przyzwyczaił się w ciągu trzynastu lat, od czasu ugryzienia przez niesławnego pająka. Zamieszanie w życiu prywatnym i zawodowym skutkuje wieloma naprawdę zabawnymi scenami. Do tego dochodzi jeszcze niespodziewany pociąg do Silk, która z przyjemnością odwzajemnia zaloty Spider-Mana.
Jeżeli chodzi o sposób wydania, Amazing Spider-Man: Szczęście Parkera nie różni się od tego, co do tej pory zaprezentował nam Egmont w ramach serii Marvel Now. Sztywna, śliska okładka i kredowy papier świetnie wpasowują się w klimat historii. Zmiany natomiast nie odczuwa się przy rysunkach, za które wciąż odpowiada Humberto Ramos. Jest kolorowo, cukierkowo, co w zasadzie pasuje do przygód Spider-Mana. Współgra to z fabułą, dając przyjemny efekt końcowy.
Amazing Spider-Man: Szczęście Parkera jest świetnym otwarciem nowej serii. Nic nie szkodzi, że jest to ciąg dalszy historii przedstawionej w Superior Spider-Man. Tak naprawdę nie trzeba znać poprzednich zeszytów, aby zrozumieć, co się dzieje. Wystarczy tylko wiedzieć, kim jest Pająk i że z jego przygodami zawsze łączy się napakowana przyzwoitą akcją, humorem i ciekawymi wątkami rozgrywka.