Odpowiedzi na to pytanie próbuje udzielić Kiri Wazawa, ale jeśli sądzicie, że czeka was długie kościelne kazanie, to jesteście w błędzie. Manga tej autorki jest bowiem zaprzeczeniem przekonania, że o rzeczach ważnych można rozmawiać jedynie w poważny sposób i otrzymujemy komedię, która nie tylko bawi, ale również zapoznaje nas z japońskim folklorem, tak różnym od naszego.
Głównym bohaterem historii jest Ashiya – na pozór zwyczajny piętnastolatek, który rozpoczyna właśnie naukę w nowej szkole. Ma jedynie pewien problem – jest opętany przez demona. Zły duch przypałętał się do niego, kiedy szedł spokojnie ulicą, i od tamtej pory stał się jego nieodłącznym towarzyszem, w dodatku wysysającym z niego życiową energię. Jakby tego było mało, tylko Ashiya jest w stanie go dostrzec. Chłopak ciągle słabo się czuje, przez co ląduje w gabinecie szkolnej pielęgniarki. Tam odnajduje ogłoszenie z numerem telefonu do egzorcysty. Dzwoni natychmiast i w ten właśnie sposób poznaje tajemniczego i nieco gburowatego Abeno, który – należy dodać, że dosyć niechętnie – przychodzi mu z pomocą. Dzięki jego staraniom dowiadujemy się, że demon, który opętał Ashiyę, jest duchem zmarłego pupila domowego nie mogącego odejść do Zaświatów i nieustannie poszukującego kogoś, kto będzie się z nim bawił. To właśnie zabawa pozwala udobruchać ducha i odejść mu w spokoju. I na tym opowieść mogłaby się zakończyć, gdyby cena egzorcyzmu, która zmusza Ashiyę do odpracowania długu u Abeno. I przyznam szczerze, że mam nadzieję, że będzie go spłacał jak najdłużej.
Manga ta to w rzeczywistości zbiór krótkich historii – każda opowiada o pomocy innemu demonowi. Bardzo podoba mi się to, że Abeno nie skupia się jedynie na dręczonych ludziach (a właściwie to nie poświęca im większej uwagi), ale również na zagubionych i samotnych duchach, które chcą jedynie odnaleźć upragniony spokój. Całość podana jest w komediowym, ale wcale nie głupawym sosie: elementy komiczne skupiają się głównie na bohaterach, którzy są dla siebie jak ogień i woda, przez co manga nie traci swoich walorów. Podczas lektury można nieraz szczerze się uśmiechnąć i równie szczerze wzruszyć. To sprawia, że opowieść jest idealnie wyważona i nadaje się dla czytelników w każdym wieku.
Sami bohaterowie również dają się lubić. Z początku bałam się, że Abeno zostanie ukazany jako badass bez uczuć, ale na szczęście przyjemnie się zaskoczyłam. Mam nadzieję, że wraz z rozwojem serii dowiem się o nim czegoś więcej, szczególnie powodów, dla których postanowił parać się takim właśnie zawodem.
Na koniec chciałabym wspomnieć o samym wydaniu. Tom posiada odrobinę większy rozmiar niż standardowe wydania Waneko, co znacznie wpływa na komfort czytania. Obwoluta jest matowa, a kartki solidnie sklejone, przez co manga pozostaje w jednym kawałku nawet podczas delikatnego rozchylania grzbietu. Tłumaczenie pozytywnie zaskakuje, a treść gagów jest idealnie dopasowana do polskiego czytelnika. Delikatnie zgrzyta korekta (na przykład w zdaniu: „Nie może mi pan tak po prostu kazać mi pracować!”), ale to drobne błędy i całość wypada naprawdę dobrze. Do mangi dołączono również wydrukowaną na grubym kartonie pocztówkę z bohaterami – kartki pocztowe to mój konik, więc dodatek sprawił mi ogromną radość.
Komu mogłabym polecić tę mangę? W zasadzie wszystkim, nie tylko miłośnikom japońskiego folkloru. Jest pozycją lekką i przyjemną, idealną na ciepłe wiosenne popołudnie. Mam nadzieję, że będzie mi dane poznać dalsze losy Abeno i Ashiyi. I że będę wiedzieć, do kogo się zwrócić, jeśli spotkam kiedyś na drodze demona.