Przyjaciel człowieka to dziesiąty zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka. Tym razem będą tylko cztery niezwykłe historie. Dwie poświęcono Pawłowi Skórzewskiemu, jedną Robertowi Stormowi. Natomiast tytułowa opowieść rozgrywa się w świecie po apokalipsie.
Kolejna zagadka do rozwiązania
Opowiadanie zatytułowane Inne możliwości jest w sumie dość typowe. Robert Storm otrzymuje wyjątkowy przedmiot, z którym wiąże się pewna historia. I tak po nitce do kłębka dąży on do odkrycia prawdy. Przyjemnie się czyta, łatwo jest się wciągnąć, a i końcowa puenta zaskakuje. Niemniej mam poczucie pewnej wtórności, bo czytałem już kilka opowieści z Robertem Stormem w roli głównej, więc mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać. Jednakże nadal jest to sprawnie napisana, wciągająca i intrygująca historia.
Postapokalipsa według pana P.
Pilipiuk postanowił ponownie zaprosić czytelników do świata po apokalipsie, jaki dane nam było poznać w opowiadaniu Harcerka. Tym razem również dzieje się tutaj sporo. Siostry Hydropatia i Halucynacja znajdują schron, w którym ocalały różne cenne przedmioty, jak szczoteczki do zębów czy album ze zdjęciami. Co zaś najważniejsze natrafiają na to, co zostało z właścicielki azylu. Jak się okazało, od najmłodszych lat aż do śmierci towarzyszył jej pies… a raczej maszyna przypominająca najlepszego przyjaciela człowieka. Dziewczyny postanawiają zabrać go ze sobą. Niemniej to dopiero początek tej przygody, bo po chwili okazuje się, że w okolicy pojawili się najeźdźcy. Siostry muszą w popłochu uciekać, aby nie trafić do niewoli.
To w sumie jeden z ciekawszych „światów Pilipiuka”. Postapokaliptyczna Polska, zrujnowana Warszawa i szczątki technologii z dawnych lat, które są w stanie zdumieć nawet nam współczesnych. Nie spodziewałem się, że Wielki Grafoman powróci do tej historii, a tutaj taka niespodzianka. To po prostu kawał solidnej historii nafaszerowanej akcją.
Przygody doktora Skórzewskiego na emeryturze
Doktor ma już ponad osiemdziesiąt lat, ale nadal chętnie podróżuje. Duchy Poveglii to świetna historia rozgrywająca się w Wenecji w 1938 r. Co w niej takiego wyjątkowego? Szpital psychiatryczny, nowa rewolucyjna metoda badawcza i pacjent, który nie chce, aby ktoś mu grzebał w głowie… a do tego zakapturzony Przewoźnik!
My, bohaterowie… – W 1942 r. Paweł Skórzewski nie potrafi usiedzieć na miejscu i mimo dziewięćdziesiątki na karku dalej służy pomocą innym osobom, w tym Żydom. Niestety w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności wpada w łapy Niemców. Oczywiście zostaje skazany na śmierć. Jednakże jak się okazuje, los się do niego uśmiecha. Oto niejaki Kluger postanawia zabrać go ze sobą na ekspedycję w celu zbadania miejsca, w którym doszło do epidemii angielskich potów… I oto Skórzewski wraz z towarzyszem niedoli, doktorem Aaronem Weisbaumem, spróbują przetrwać za wszelką cenę! To zdecydowanie jedno z najciekawszych opowiadań, jakie czytałem. Umieszczenie dziewięćdziesięcioletniego Skórzewskiego w czasach II wojny światowej? Czy to może się udać? Jak najbardziej! W końcu to charyzmatyczny i niezłomny osobnik. Ta opowieść na pewno pozostanie na długo w mojej pamięci, bo lubię historie o bohaterach, a przede wszystkim o niepoddawaniu się i walce o wolność za wszelką cenę.
Fabryczne wydanie
Oczywiście Fabryka Słów wydała kolejną perełkę. Książka przyciąga wzrok okładką, wykonaniem i zapowiedzią niesamowitej przygody zamieszczoną z tyłu. Niestety tym razem trafiło się kilka drobnych błędów. Mianowicie jedna kropka zamiast przecinka, a ponadto zabrakło w jednym miejscu myślnika. Poza tym muszę przyznać, że tytuł zbiorku Przyjaciel człowieka trochę mi nie pasuje i według mnie lepiej byłoby wybrać nazwę jednej z historii o Skórzewskim.
Czy Wielki Grafoman ponownie zachwyca?
Ten tomik to kolejny świetny zbiorek opowiadań. Według mnie trzyma poziom poprzednich, ale też jakoś szczególnie się nie wybija. Najbardziej spodobały mi się przygody Skórzewskiego, ponieważ jest to już w pewnym stopniu zwieńczenie jego historii. Co do opowiadania My, bohaterowie… już sam fakt, że została umiejscowiona podczas drugiej wojny światowej, potrafi zaintrygować, a im dalej, tym jeszcze lepiej. W końcu wiadomo, że Skórzewski jest uzdolnionym lekarzem i nie da sobie w kaszę dmuchać, nawet jeśli przeciwnik ma przewagę liczebną! Kolejny raz Pilipiuk udowadnia, że jest w świetnej formie, ma masę fascynujących pomysłów i po prostu potrafi wciągnąć czytelników w swoje światy. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, ceni sobie jego twórczość, powinien sięgnąć od razu po ten tomik. Innych zachęcam, aby najpierw zainteresowali się pierwszymi zbiorkami, a potem, gdy Skórzewski nie będzie już tak obcy, sięgnęli po Przyjaciela człowieka, aby w pełni rozkoszować się zawartymi tu historiami.