2001: Barbie w Dziadku do orzechów
Pierwszy filmowy tytuł z Barbie w roli głównej zabiera nas do świata wprost z baletu Piotra Czajkowskiego. Lalka wciela się w Klarę – nastolatkę, która podczas świąt Bożego Narodzenia przeżywa nietuzinkową przygodę. Wszystko dzięki prezentowi, jaki otrzymuje pod choinkę. Ciocia, która wróciła z dalekich podróży, wręczyła jej figurkę Dziadka do orzechów. Kiedy Klara poszła spać, niepozorna zabawka ożyła. W jej domu pojawił się również Mysi Król, wraz ze swoją mysią armią. Okazało się, że ściga on tytułowego bohatera. W wirze zdarzeń Mysi Król rzucił czar na Klarę, którą zmniejszył do swojego rozmiaru. Aby odwrócić zaklęcie, Klara i Dziadek muszą znaleźć Cukrową Księżniczkę – tylko ona jest wystarczająco potężna, by je złamać.
Cała przygoda Klary i Dziadka do orzechów rozgrywa się przy akompaniamencie genialnego baletu Czajkowskiego. Dzięki temu film pełen jest sekwencji, gdzie dwójka głównych bohaterów wiruje w pięknym tańcu.
Muszę przyznać, że pomimo dużego sentymentu do tego tytułu, nie należy on do moich ulubionych. Z pewnością zasługuje jednak na miano pięknego, dzięki wyjątkowej atmosferze i wszechobecnej magii. Jeśli mogłabym coś zmienić, to zakończenie – na bardziej zrozumiałe i wytłumaczalne. Tak czy inaczej, Barbie w Dziadku do orzechów to świetny start serii.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie w Dziadku do orzechów”
2002: Barbie jako Roszpunka
Ze wszystkich tytułów, do których wracałam po latach, ten pamiętałam najmniej. Byłam sceptyczna, ale się nie zawiodłam, bo to świetna interpretacja niemieckiej baśni.
Tytułowa bohaterka więziona jest przez Gothel, która wmówiła jej, że rodzice porzucili ją, gdy była malutka. W pewnym momencie dziewczyna odkrywa tunel prowadzący na zewnątrz. W mieście poznaje księcia Stefana, a kiedy jej zła macocha się o tym dowiaduje, zamyka ją w wieży. Mogę zdradzić, że Roszpunka wymyka się z budowli trochę inaczej niż w klasycznej baśni, co też niesie ze sobą pewne przesłanie.
Uwielbiam to wydanie Gothel. Kobieta faktycznie jest zła do szpiku kości, ale jednocześnie istnieją pewne powody, które tłumaczą jej okrutne zachowanie. Bardzo intrygują mnie złe postacie z interesującym backgroundem, a w animacjach Barbie mało jest bohaterów, którzy schodzą na taką ścieżkę bez powodu.
Film porusza również inny ważny temat – wojny i konfliktu. Ten wątek jest dość skromny, ale postać grana przez Barbie jawnie się jej sprzeciwia. Pełno jest takich malutkich, umoralniających dygresji w tych animacjach, co jest ich niezaprzeczalną zaletą, szczególnie pod względem pokazywania ich dzieciom.
Nie radzę porównywać tego tytułu z Zaplątanymi Disneya. Obie historie, pomimo że opowiadają o tej samej księżniczce, są bardzo różne.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie jako Roszpunka”
2003: Barbie z Jeziora Łabędziego
Barbie z Jeziora Łabędziego to tytuł, który zdecydowanie należy do moich pięciu ulubionych filmów Barbie. Wracamy w nim do świata baletu Czajkowskiego, ale z jeszcze mocniejszym przytupem. Odetta, główna bohaterka, trafia do zaklętego lasu. Od początku widać jak na dłoni, że dziewczyna ma bardzo szlachetne serce, co później tylko się potwierdza. Okazuje się, że tylko ona może odczynić zły czar rzucony na las. W tym celu musi zmierzyć się ze złym kuzynem Królowej zaczarowanego lasu, Rothbartem i jego córką, Odylią (która, będę szczera, bez swojego ojca nie stanowi absolutnie żadnego zagrożenia).
Piękna sceneria, zapierająca dech w piersiach muzyka, nieziemskie sekwencje taneczne, w których uczestniczy Odetta wraz z księciem, a czasem nawet i innymi bohaterami opowieści – to wszystko sprawia, że Barbie z Jeziora Łabędziego to prawdziwe dzieło sztuki. Aż się łezka w oku kręci.
To również pierwsza z wymienionych animacji, gdzie aż tyle postaci wywarło na mnie tak duże wrażenie. Królowa lasu, Rothbart i Odylia to doskonale napisane osobowości, które nadają temu tytułowi niepowtarzalnego charakteru. Muszę również wspomnieć o sukience Odetty – to jedna z najpiękniejszych kreacji, jakie widziałam.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie z Jeziora Łabędziego”
2004: Barbie jako Księżniczka i Żebraczka
Zdecydowanie jedna z moich trzech najbardziej lubianych części, a także pierwszy musical Barbie. Szalałam na jego punkcie jako mała dziewczynka. Żaden inny tytuł z serii nie ma tak skomplikowanej i mądrej fabuły, jak ten. Poznajemy w nim Annę Luizę – księżniczkę, która musi poślubić Króla Dominika, władcę sąsiedniego, bogatego państwa, aby ratować powoli podupadające ekonomicznie królestwo. Drugą bohaterką jest żebraczka Eryka, która na co dzień trudni się wyszywaniem sukni i śpiewaniem na ulicy. Co ciekawe, pomimo że obie kobiety pochodzą z tak różnych sfer, łączy je wygląd – są do siebie bliźniaczo podobne, co później będzie głównym wątkiem pewnej dworskiej intrygi. Dodam jeszcze, że antagonista jest jednym z najbardziej charakterystycznych złoczyńców tej serii.
Najlepszym elementem tej animacji, oprócz piosenek, które oczywiście znam na pamięć, jest jej przesłanie. Fabuła mocno podkreśla, że życie pisze niespodziewane scenariusze oraz że wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy swoje uczucia oraz kłopoty, niezależnie od stanu majątkowego. Każdy powinien, w pierwszej kolejności, gonić za szczęściem i marzeniami, a jak głosi jeden z utworów w filmie Zawsze szansę masz, zacząć jeszcze raz, wiarę w sobie obudzić znów. Myślę, że nawet dla dorosłych, ten morał jest istotny. Bardzo mnie wzruszył.
Księżniczka i żebraczka jest również wyjątkowa pod względem wątków romantycznych. Pomimo mezaliansu, postacie zakochują się w swoich prawdziwych ja. Drugiej takiej historii romantycznej ze świecą szukać.
W tym wypadku muszę również pochwalić sukienki tytułowych bohaterek – projektanci spisali się na medal.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie jako Księżniczka i Żebraczka”
2005: Barbie z Wróżkolandii
To także jedna z moich ulubionych pozycji na tej liście, zarówno teraz, jak i piętnaście lat temu. Wróżkolandia opowiada o pewnej bezskrzydłej wróżce – Elinie. Na Magicznej Łące wszyscy wytykają ją palcami, z powodu tej nietypowej cechy. Nagle okazuje się, że jedna ze Strażniczek broniących spokojnej krainy wróżek zostaje porwana i tylko Elina ma odwagę, aby ratować siebie i innych.
Elinie poświęcę nieco więcej uwagi niż innym, ponieważ, według mnie, to prawdziwa inspiracja dla młodych widzów. Mimo tego, że różniła się od innych, wcale nie była od nich gorsza, a finalnie wykazała się jeszcze większą odwagą, niż reszta. Prawdziwy przykład do naśladowania, który dobitnie pokazuje, że trzeba w siebie wierzyć.
W tej przygodzie, u boku głównej bohaterki, znalazło się wiele postaci drugoplanowych, o których należy wspomnieć. Jej mały, uroczy przyjaciel Bibi, rozważna Strażniczka Azura, lojalna przyjaciółka Chryzantema, szlachetna Czarodziejka oraz jej zła siostra Laverna – każda z tych osób jest, na swój sposób, wyjątkowa i warta zapamiętania. Zwracam tu szczególnie uwagę na Lavernę, która jest idealnym przykładem, że w animacjach Barbie istnieją intrygujący złoczyńcy, których można nawet próbować usprawiedliwiać.
Powrócę tutaj również do tematu „małych, umoralniających dygresji”, o których wspominałam podczas opisywania Roszpunki. Z tego filmu, i to już jako osoba dorosła, wyniosłam jedną mądrość. W pewnej chwili Elina odwiedza Strażniczkę Azurę, a ta zaprasza ją do stołu, gdzie są przygotowane wszystkie nakrycia, ale nikt przy nim nie zasiada. Kiedy Elina pyta Azury, dla kogo przygotowane są te miejsca, gospodyni odpowiada, że dla przyjaciół, których jeszcze nie poznała. Te słowa niezwykle utkwiły mi w głowie, bo przypominają o tym, jak nieprzewidywalna i zaskakująca może być przyszłość. Warto jest być miłym i uczynnym dla ludzi, bo nigdy nie wiadomo, kto stanie się kiedyś naszym przyjacielem.
Podobało mi się również to, że w fabule zabrakło księcia i romantycznej historii. Elina jest na tyle niezależna, że świetnie radzi sobie sama.
Wróżki w tej produkcji są absolutnie przepiękne. Od skrzydełek, przez sukienki przypominające kwiaty, po cudowne wisiorki w kształcie kolorowych motylków. Na dodatek Elina mieszka w wielkim kwiatku, Peonii, co samo w sobie jest oryginalne i przeurocze.
SPOILER: Animacja kończy się tym, że Elina w końcu otrzymuje swoje wymarzone skrzydła od Czarodziejki, władczyni Wróżkolandii. Jako dziecko naprawdę myślałam, że też kiedyś dostanę swoje i powiem Wam, kompletnie szczerze, że nadal czekam.

Kadr ze zwiastunu animacji „Brabie z Wróżkolandii”
2005: Barbie i Magia Pegaza
Barbie i Magia Pegaza to następna z moich ukochanych części. Tym razem, Barbie zabiera nas do zimowej krainy, a konkretnie do królestwa, gdzie rządzą rodzice głównej bohaterki, Anniki. Podczas obchodów jej urodzin, kiedy dziewczyna wymknęła się z zamku bez wiedzy rodziców, by pojeździć na łyżwach, nawiedził ich Wenlock – zły czarownik, który siedemnaście lat wcześniej zamienił siostrę Anniki w pegaza. Tym razem przyjechał, by zaproponować księżniczce małżeństwo. Na odmowę nie zareagował najlepiej, w złości zamienił wszystkich zgromadzonych, oprócz Anniki, w kamień. Kiedy ta zbierała się już do ucieczki, Wenlock zagroził, że ma trzy dni, by zostać jego żoną, albo jej rodzice i poddani już na zawsze pozostaną zaklęci w kamień. Całe szczęście istnieje pewne rozwiązanie. Aby pokonać swego niedoszłego małżonka, Annika musi stworzyć mityczną Różdżkę Światła. Bez wahania wyrusza na poszukiwania jej trzech elementów: Miary odwagi, Klejnotu lodu oświetlonego płomieniem nadziei oraz Pierścienia miłości. W międzyczasie wpada na Aidana, który jest jedną z najlepiej napisanych postaci męskich w Barbie.
Najlepszym elementem całej tej historii są postacie. Co rzadko zdarza się w animacjach dla dzieci, tutaj również pozytywni bohaterowie popełniają błędy, ulegają złości i nie zawsze postępują moralnie. Działanie Różdżki Światła jest równie interesujące. Otóż Różdżka zadziała tylko, jeśli osoba wypowiadająca zaklęcie ma dobre intencje, przepełnione miłością i chęcią niesienia pomocy. Kiedy użytkownik Różdżki będzie miał złe zamiary, pełne nienawiści, magiczny artefakt po prostu nie zadziała.
Magia Pegaza to uczta dla oczu. Królestwo Obłoków wygląda niesamowicie, a kreacje księżniczki też potrafią zrobić na widzu wielkie wrażenie. W tym filmie przygrywa muzyka Beethovena, która idealnie nadaje się pod wszystkie sceny z jazdą na łyżwach.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie i Magia Pegaza”
2006: Barbie: Syrenkolandia
W Syrenkolandii wracamy do naszej bohaterskiej wróżki Eliny. Zdobyła już szacunek wśród swojej lokalnej społeczności, po tym, jak ostatnim razem uratowała świat od niecnych planów Laverny. Fabuła tej części jest dość zaskakująca. Elina leci na pomoc bohaterowi, którego ledwie zdążyliśmy poznać w poprzedniej odsłonie. Mianowicie, podczas akcji Wróżkolandii, nasza wróżka poznała księcia Syrenkolandii, Nalu. Niestety znalazł się w tarapatach, więc Elina, jako świetna przyjaciółka, bez wahania wyrusza w świat, by go ratować. Po drodze poznaje syrenkę Nori, którą przemienia z zadziornej arogantki w szczerą i lojalną przyjaciółkę. Pytanie tylko, czy Elina znajdzie w sobie na tyle odwagi, by zamienić dopiero co zdobyte skrzydła na ogon, by nurkować w morskich toniach?
Charakter Eliny nie zmienił się ani trochę, ale sceneria i estetyka animacji już tak. Zamiast kwiecistych motywów, dostajemy podmorski świat. Ten również prezentuje się świetnie, wraz z syrenkami, które go zamieszkują.
Tak jak w przypadku Wróżkolandii, Elina udowadnia wszystkim, że jest prawdziwą bohaterką. Ponownie krzyżuje plany podłej Laverny, pokazując nam, jak daleko można się posunąć, by czynić dobro. Ale to jeszcze nie koniec.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie: Syrenkolandia”
2006: Pamiętniki Barbie
Pamiętniki Barbie to historia zupełnie nie baśniowa, w skrajnie innym klimacie niż wszystkie poprzednie części. Opowiada o perypetiach zwykłych nastolatek w liceum. Niestety o fabule trudno coś więcej powiedzieć. Cała akcja oparta jest na szkolnych podziałach i toksycznych zachowaniach uczniów wobec siebie. Nie ma nawet za bardzo z kim sympatyzować, może oprócz Kevina, przyjaciela Barbie. Warto podkreślić, że to pierwszy tytuł, gdzie Barbie jest po prostu sobą – nie wciela się w żadną wróżkę czy księżniczkę. Czy to wyszło jej na dobre?
Z ciężkim sercem muszę wyznać, że ta pozycja, to moje największe rozczarowanie tego Retroseansu. Jako dziecko uwielbiałam ten film, teraz ledwo dotrwałam do końca. Głównym powodem mojej niechęci są bohaterowie, którzy przez cały czas są albo podli, albo nie wykazują wobec siebie ani krztyny zrozumienia. Zachowują się nie jak licealiści, a bardziej jak dzieciaki z podstawówki, którym nikt nie wpoił podstawowych zasad życia w grupie. Dorośli ludzie się tak nie zachowują. To bardzo negatywny przykład dla młodszych oglądających.
Pierwsze skrzypce w produkcjach spod szyldu Barbie zawsze gra jakaś wybitna jednostka z czystym sercem, zdolna do heroicznych czynów. Postacie odgrywane przez lalkę są godne naśladowania i przekazują widzom odpowiednie wartości. Cóż, nie w tym przypadku. Tutaj Barbie to słaba przyjaciółka, która ciągle narzeka, podrywa zajętego chłopaka i nie potrafi się komunikować z rówieśnikami (jej przyjaciółki oczywiście nie są lepsze). Zresztą, większość problemów w tym filmie rozwiązałaby po prostu lepsza komunikacja.

Kadr ze zwiastunu animacji „Pamiętniki Barbie”
2006: Barbie i 12 tańczących księżniczek
Drugiej takiej pięknej opowieści w tym uniwersum nie znajdziecie. W tej części odwiedzamy pewne królestwo, w którym panuje poczciwy król Randolph. Ma on aż dwanaście córek – każda inna na swój sposób, ale oprócz siostrzanej miłości, łączy je także pasja do tańca. Odziedziczyły ją po swojej zmarłej matce, byłej królowej, Isabeli. Król, po stracie żony, nie radził sobie najlepiej z wychowaniem swoich pociech, co coraz częściej wytykali mu różni goście, których przyjmował w zamku. Zatrudnił więc księżną Rowenę, aby ta nauczyła księżniczki, jak zachowywać się godnie, po królewsku. Niestety księżna okazała się okrutna w stosunku do swoich nowych uczennic, a król pozostał bezradny, jako że zachorował w tajemniczych okolicznościach. Dwanaście sióstr, z pomocą pewnego przystojnego szewca, musi znaleźć jakiś sposób na pokonanie nowej nauczycielki.
Animacja przepełniona jest inspirującymi motywami – znajdziemy w niej miłość, pasje oraz odwagę, by walczyć o siebie i dobro swoich bliskich. Główna bohaterka, Genevieve, to cudownie napisana postać, która również może służyć za inspirację do działania. W osiągnięciu celu pomaga jej Derek – nadworny szewc. Obok Aidana z Magii Pegaza, druga najbardziej czarująca postać męska w filmach Barbie.
Nie ma innego takiego tytułu, również pod względem artystycznym. Z czystym sercem mogę podkreślić, że to najpiękniejsza animacja, jaką kiedykolwiek stworzył Mattel. Cudowne suknie, błyszczące baletki, magiczna kraina, do której trafiają w wirze zdarzeń księżniczki, fenomenalna muzyka Mendelssohna oraz imponujące sekwencje taneczne – to niezwykle urokliwy świat, który każdemu widzowi na długo zostanie w pamięci.

Kadr ze zwiastunu animacji „Barbie i 12 tańczących księżniczek”