Niedawno w Warszawie odbyła się prezentacja najnowszego projektu od studia People Can Fly. Będzie to pierwszy tytuł od warszawiaków wydany przez Square Enix po rozbracie studia z Epic Games. Twórcy obiecują, że ich dzieło łączy w sobie najlepsze elementy różnych gatunków gier. Jak zatem prezentuje się Outriders na dziesięć miesięcy przed premierą? Czy jest szansa, by był to kolejny polski hit, który podbije zagraniczne rynki? Trochę na ten temat przeczytacie w naszym tekście.
Organizacyjny sukces
Zanim przejdziemy do samej gry, warto powiedzieć kilka słów o całym wydarzeniu. Odbyło się ono w Butelkowni w Centrum Praskim Koneser. Organizatorzy postarali się, by wszystkim uczestnikom zapewnić jak najlepsze warunki do zapoznania się z grą. Każdy dostał szansę ograć Outriders na sprzęcie najwyższej klasy, zaczynając od komputerów, przez monitory i na mniejszych peryferiach kończąc. Poza tym odbyły się też m.in. prezentacja, podczas której twórcy opowiedzieli trochę o swojej grze oraz sesja pytań i odpowiedzi. Oczywiście najważniejszym punktem dnia był hands-on z produkcją. Tutaj każdy mógł liczyć na wsparcie ze strony ludzi z People Can Fly w obsłudze gry i oprogramowania do nagrywania rozgrywki.
Czym to się je?
Przejdźmy do tego, co najważniejsze, czyli Outriders. Tytuł to połączenie trzecioosobowej strzelaniny z funkcją kooperacji i gry RPG. Jakie elementy RPG wprowadzono? Każdy gracz może stworzyć własnego bohatera i rozwijać go w ramach jednej z dostępnych klas. W momencie wydania produkcji będą cztery, lecz na razie ujawniono i udostępniono do użytku trzy: Pyromancera, Trickstera i Devastatora. Każda z klas ma swoje unikatowe zdolności i pozwala na inny styl gry. Trickster to rodzaj assasina, skrytobójcy manipulującego czasoprzestrzenią. Może on np. teleportować się, czy spowalniać przeciwników. Pyromancer, jak sama nazwa wskazuje, używa ognia jako swojej głównej broni. Jest to postać świetna do walki na średnim dystansie, której zdolności mogą jednocześnie uderzać w kilku przeciwników. Devastator to typowy tank,idący w pierwszej linii i ściągający na siebie uwagę jak największej liczby przeciwników. Wśród jego zdolności są m.in. utwardzenie swojego ciała, by zmniejszyć otrzymywane obrażenia, czy potężny atak z wyskoku pozwalający skrócić dystans do wrogów. Każda klasa posiada także swoje drzewko umiejętności, które gracz może rozwijać w wybranym przez siebie kierunku. Poza tym otrzymujemy też pełną dowolność w dobieraniu wyposażenia, z jakiego chcemy korzystać. Ma to także wpływ na wygląd zewnętrzny naszej postaci.
W kosmos po nieudany ratunek
Outriders to nie tylko strzelanie do przeciwników i wbijanie kolejnych poziomów, lecz także fabuła. Akcja gry toczy się w przyszłości. Nasza planeta przestała być zdatna do zamieszkania i dlatego ludzkość wyruszyła do gwiazd z misją kolonizacyjną. Nasz bohater to tzw. outrider, członek grupy wyznaczonych żołnierzy, którzy mają przygotować nowy świat do sprowadzenia na jego powierzchnię cywili z całym wyposażeniem. Niestety wytypowana planeta okazuje się mniej przyjazna, niż początkowo się wszystkim wydawało. Występuje na niej nadnaturalne zjawisko nazywane Anomalią. Może ona niszczyć lub zmieniać formy życia, z którymi się zetknie. W ten sposób dostajemy zdolności, o których przeczytaliście wcześniej. Aby przetrwać pierwsze spotkanie z Anomalią, nasza postać zapada w sen hibernacyjny i budzi się z niego ponad 30 lat później. Po przebudzeniu odkrywamy, że świat, który miał być naszym nowym domem, stał się zniszczonym polem walk różnych frakcji tworzonych przez dawnych kolonistów oraz ich potomków.
Nowe, a jednak znajome
Demo udostępnione przez twórców skupiało się na samym początku rozgrywki (mniej więcej pierwsze trzy godziny razem z misjami dodatkowymi). W tym czasie doszedłem do kilku wniosków. Po pierwsze, gra daje najwięcej radości w trybie kooperacyjnym. Zwłaszcza gdy każdy z graczy wybierze inną klasę postaci, dzięki czemu w walce staną się oni sprawnie funkcjonującą machiną wojenną. Rozgrywka solo również nie jest zła, ale zdecydowanie nie daje tyle satysfakcji, co zebranie drużyny i wspólna walka z wrogami. Poza tym dobór broni, choć w pełni dowolny, zostaje ostatecznie wymuszony przez naszą klasę i styl gry (choć to akurat nie jest specjalnym zaskoczeniem). Fabuła, czy w zasadzie jej zarys, jaki został zaprezentowany, nie jest tematem nowym i oryginalnym, ale przynajmniej na początku została ona dobrze poprowadzona. Im dłużej ogrywałem Outriders tym bardziej rozumiałem, czym ten tytuł jest, a konkretnie tzw. loot shooterem. Z czasem na mapie pojawiało się coraz więcej skrzyń ze sprzętem, a z pokonanych wrogów wypadały kolejne elementy pancerza i uzbrojenie. Po zrozumieniu, w co gram, zacząłem się czuć, jakbym wrócił do Borderlands. Choć obie produkcje różnią się od siebie w oczywisty sposób, to porównań nie da się uniknąć. Możliwe, że w przyszłości dojdzie do pojedynku obu marek i polska produkcja niekoniecznie będzie w nim postrzegana jako faworyt. Na razie jednak nie ma sensu o tym przesądzać.
Przyszłość zagadką
Wracając do pytania o to, czy Outriders ma szansę zostać hitem, odpowiem że nie wiem. Gra na pewno ma duży potencjał. Jeśli finalny produkt okaże się tak dobry, jak zapowiadają twórcy, to możemy mieć kolejnego godnego reprezentanta w dziedzinie rozrywki elektronicznej na światowym rynku. Oczekiwania na pewno są niemałe, a biorąc jeszcze pod uwagę trwający ponad cztery lata cykl produkcyjny, rosną one coraz bardziej. Na to, co wyjdzie z tego projektu, przyjdzie nam poczekać do grudnia 2020 roku. To właśnie wtedy Outriders trafi do klientów i wszyscy będą mogli ocenić, czy warto było czekać. Gra zadebiutuje oczywiście na komputerach, a także na konsolach nowej generacji – PS5 i Xbox Series X. Użytkownicy PS4 i Xbox One również dostaną swoją wersję.
Za zaproszenie dziękujemy firmie Cenega