Morza w planszówkach są tak eksploatowane jak Mars. Jest to niezwykle rozległy temat, dający spore pole do popisu, a zarazem trafiający w gusta wielu graczy. Jednak czy bycie piratem może się przejeść?
Co to za bandera?
W Piratach 7 mórz gracze wcielają się, jak można się domyślić, w piratów żądnych przygód i bogactw. Ich celem jest atakowanie statków kupieckich, zdobywanie łupów, a następnie sprzedawanie zdobyczy po przybiciu do portu.
Do abordażu!
Zawartość gry może mocno zdziwić, ponieważ dwie potrzebne do zabawy plansze znajdują się na pudełku, jedna na spodzie, druga wieku. Co to oznacza? Podczas przygotowywania planszówki do rozgrywki należy położyć na stole zamykanie pudła, włożyć do niego planszę morza, co daje przestrzeń do toczenia walk ze statkami kupieckimi. Dolną część opakowania trzeba obrócić do góry nogami, znajdują się na niej tor punktacji oraz miejsca do rozłożenia niektórych znaczników. Należy przede wszystkim podkreślić, że pudło zrobione jest z metalu, a więc należy do niezwykle solidnych, jednak nie zaleca się topienia go w morzu czy choćby wannie wypełnionej wodą. Wykorzystanie wszystkich części pojemnika jako plansze oszczędza miejsca i sprawia, że Piraci 7 mórz w wielu oczach mogą wyglądać na ekskluzywne wydanie.
Ponadto wśród komponentów gry są równej wielkości planszetki (dwadzieścia siedem centymetrów długości) – jedna na karty przygód i portów, druga to linijka, służąca do sprawdzania odległości między okrętami na morzu. Wykonano je z grubego kartonu, więc nie ucierpią od częstego używania.
Karty postaci i przygód są w rozmiarach, które nie przysporzą kłopotów podczas dokupywania protektorów, a plastikowa wypraska ma poszerzone miejsca na znaczniki i karty, a więc jak najbardziej sprzyja włożeniu kart w folijki. Podczas przeglądania elementów gry na pewno rzuci się w oczy oprawa graficzna stworzona przez spore grono osób: Denys Martynets, Leonid Androschuk, Pavel Romanov i Dmytro Kryvonis. To im wydawnictwo I <3 Games zawdzięcza bardzo klimatyczne ilustracje, trafiające w niejeden gust. Podczas zabawy z radością będą podziwiane karty klątw czy portów, zawierające sporo odniesień do pirackiego życia. Tak liczna grupa artystów, swoimi pracami stworzyła atmosferę, a ich style nie gryzą się ze sobą.
Reguły na morzu
Ważnym elementem zawartości jest instrukcja, a tę opatrzono w liczne ilustracje, przykłady, jak i wytłuszczenia, aby uwidocznić najcenniejsze informacje. Zapoznanie się z regułami zajmuje więcej czasu niż wytłumaczenie ich współgraczom, jednak spis zasad nie należy do nudnej lektury, dlatego śmiało można powiedzieć, że napisano go dobrze. Mimo ikon na kartach postaci, wyjaśniających pewne elementy mechaniki, w początkowych rozgrywkach wymagane będzie sięganie po instrukcję, której rozmiar jest niewygodny. Przydałby się krótki spis działania wszystkich bohaterów.
Woda za burtą czy woda w kolanie?
Projektanci gry, Oleksandr Nevskiy i Oleg Sidorenko, oparli swoje dzieło na mechanice bazującej na siedmiu kartach postaci zagrywanych w ciemno. Każda z nich wywołuje pewien efekt:
– Cieśla okrętowy – pozwala na zakup dodatkowych statków do własnej floty,
– Gubernator – umożliwia zostanie korsarzem jednego z czterech państw i zapewnia nową flotę,
– Kapitan – umożliwia przeprowadzenie ataku na karawany kupieckie,
– Wyspiarka – wskazuje drogę, zapewniając możliwość zagrania nowego portu,
– Szaman – dzięki niemu rzuca się klątwę na innych graczy,
– Kupiec – zapewnia sprzedaż zrabowanych towarów,
– Kartograf – pozwala na dobranie nowych kart ze stosu.
Każdy z graczy, podczas tury, wybiera po kryjomu jedną postać, a następnie pierwszy gracz odczytuje po kolei bohaterów (zawsze w tej samej kolejności: Cieśla okrętowy, Gubernator, Kapitan, Wyspiarka, Szaman, Kupiec, Kartograf). Jeśli ktoś zagrał jedną z tych kart, to należy rozpatrzyć jej działanie. Ponadto, w przypadku, gdy jako jedyny wyłożył ten kartonik, wtedy otrzymuje bonus zwany „Przywilejem”. Mało tego, jeżeli ta osoba jest pierwszym graczem, to zyskuje „Przywilej pierwszego gracza” (ta premia nie działa w rozgrywce dwuosobowej). Trzeba zdobyć jak najwięcej skrzyń, które są punktami zwycięstwa, przez co należy umiejętnie zagrywać powyższe karty persony, aby zyskać przewagę.
Najwięcej zamieszania w grze wywołują Wyspiarka, Kapitan i Szaman. Ta pierwsza sprawia, że zmienia się karta portu, a to ona określa cennik sprzedawanych dóbr, co często ma znaczenie. Zwłaszcza że Wyspiarka jest rozpatrywana przed Kupcem, a więc zagranie tej karty w odpowiednim momencie spowoduje, że przeciwnik będzie musiał sprzedać coś po mniej korzystnych cenach.
Kapitan wywołuje atak na statki z dobrami, co wygląda następująco: gracz zagrywa kartę konwoju, określającą ilość okrętów kupieckich (od dwóch do czterech). Wszyscy wybierają ilość jednostek, które chcą posłać do szturmu. Bandery są wyrażone czerwonymi kośćmi, natomiast osoby przy stole mają kości w kolorze wybranym na początki gry. Należy zebrać zagrane kostki i rzucić na planszy morza. Czerwona walczy z najbliższą kością piratów, a polega to na porównaniu wyrzuconych oczek. Jest przewaga – przeciwnik tonie, następuje remis – oba okręty idą na dno. Jeśli statek gracza odniesie porażkę, ten otrzymuje żeton yin-yang do wykorzystania później. Chcąc odnaleźć okręty znajdujące się najbliżej siebie, warto posłużyć się linijką dołączoną do gry. Po wyeliminowaniu statków kupieckich, pozostałe jednostki pływające zapewniają karty dóbr, nadające się do sprzedaży w porcie.
Powyższy etap zapewnia sporo emocji, zwłaszcza podczas grania z dziećmi, jednak warto zauważyć, że jest niebywale losowy, dlatego należy wspomnieć, że osoby uczulone na łut szczęścia w planszówkach mogą zrazić się do Piratów 7 mórz. Jeżeli ten aspekt nie przeszkadza, to zapewne ktoś pogodzi się z tym, iż przytrafi się sytuacja, w której jeden statek kupiecki z szóstką na ściance zniszczy wszystkie jednostki piratów. Pech to pech.
Szaman to karta wywołująca największą interakcję. Pozwala na zagranie jednej z kilku dostępnych kart klątwy. Niestety większość efektów zależna jest od rzutu kością, przez co może nie wywołać żadnego skutku albo nawet zaszkodzić temu, kto zagrał ten kartonik. Ponadto ta postać nie bardzo łączy się z klimatem piratów. Podobnie jest ze znacznikami yin-yang, które można wykorzystać do odtworzenia jednego z trzech rytuałów, zapewniających przydatne możliwości.
Fortuna sprzyja?
Losowość w tej planszówce wyrównuje szanse podczas zabawy z dziećmi, które nie są takimi strategami jak dorośli, lecz w sytuacji, gdy do stołu zasiądą tylko osoby starsze, wtedy kwestia szczęścia może niektórym popsuć zabawę. Jeśli ten apsekt nie zraża, a gracze czerpią radość z trzymania kciuków w nadziei, że wypadnie wysoka cyfra, to Piraci 7 mórz zagwarantują sporo emocji.
Warto zostać piratem?
Wydawnictwo REBEL.pl rozpieściło graczy bardzo ładnym wydaniem. Mechanika gry opiera się na różnorodności akcji oraz dedukcji – warto zagrać coś, co uprzykrzy życie przeciwnikom, jeśli przewiduje się ich najbliższy ruch. Jeżeli nie zraża was losowość, to Piraci 7 mórz mogą przypaść do gustu lekką rozgrywką i popularnym klimatem.