Rewelacyjna pogoda, krakowskie EXPO, masa wystawców, tabuny odwiedzających i jeszcze więcej książek. Przeróżnych, dla wszystkich razem, dla każdego z osobna. Oprócz tego zakładki, gadżety, autografy, zdjęcia i wszystko co można z książkami skojarzyć. Oto jak wyglądały tegoroczne (aż czterodniowe), krakowskie targi książki!
Na miejscu, jeszcze przed wejściem do gmachu targowego wizytujących przywitała ogromna kolejka (ja byłem w sobotę i niedzielę, odpowiednio 26 i 27.10, a targi zaczynały się w czwartek 24.10). Wielu ludzi tłoczyło się już w komunikacji miejskiej w okolicach EXPO, zanim jeszcze ustawiło przed wejściem. Nigdy bym się nie spodziewał, że czytanie i książki mogą być tak popularne w dawnej stolicy naszego kraju. Pełen nadziei dla Polaków nie kryłem zaskoczenia frekwencją. Wystawcy mogli być naprawdę usatysfakcjonowani, bowiem już po wejściu na teren obiektu ciężko było się nawet poruszać, o chwili spokoju nie wspominając. Tej ostatniej najlepiej było zażyć na zewnątrz, gdzie czekała strefa gastro dla spragnionych nie tylko literatury. Ponadto dało się tam znaleźć stoiska z niezwykłymi, trudno dostępnymi w naszym kraju przekąskami.
Po przedarciu się przez tłum na wejściu, na odwiedzających czekała masa atrakcji. Jak podaje organizator: ponad 470 wystawców, ponad 800 autorów, 900 spotkań, prezentacji czy warsztatów oraz 30 tysięcy widzów telewizji targowej. Brzmi imponująco, prawda? Takoż właśnie było. Każdy fan literatury miał gwarancję znalezienia czegoś dla siebie. Mnogość gatunków, rodzajów, czy tematyki książek przerastała przypuszczenia. Było tam dosłownie wszystko. Od pozycji dla dzieci, przez utwory dla młodzieży, na dorosłych skończywszy. Nie ma nawet sensu próbować wymienić wszystko. Jeżeli czegoś tam zabrakło, to znaczy, że taka część literatury nie istnieje. Autorom i ich książkom towarzyszyło wiele stanowisk z gadżetami, gdzie można było zaopatrzyć się w przybory do pisania, malowania, zakładki do książek czy figurki, nadruki i tym podobne.
Wydawnictwa przygotowały dla odwiedzających fanów atrakcje wewnętrzne. Nic nie stało na przeszkodzie, by zaopatrzyć się w dzieła pisarzy, zrobić sobie z nimi zdjęcie, bądź otrzymać autograf. O tym raczej wspominać nie trzeba, aczkolwiek możliwość posiedzenia i całkowicie swobodnego porozmawiania z ulubionym autorem nie jest już tak oczywista. A na EXPO dało się właśnie z takiej opcji skorzystać i to nader często. Oferowały to największe polskie wydawnictwa, takie jak Fabryka słów, Vesper czy Initium. Tym samym stworzyły one okazję do zapoznania się ze swoimi gwiazdami, przebojem wdzierającymi się na literacki rynek. Między innymi byli to Grzegorz Wielgus, który skradł serca fanów serią o dziewczynie z pustyni czy Krzysztof Piersa, ze swoim premierowym kryminałem. Ponadto obecni byli także starzy wyjadacze, którzy z niejednego literackiego pieca jedli chleb, jak na przykład Jerzy Bralczyk, Andrzej Pilipiuk, Olga Tokarczuk, Michał Gołkowski, Jarosław Grzędowicz czy Jacek Komuda. Targi zaszczyciło również wielu zagranicznych autorów między innymi: Alex Kava, Toshikazu Kawaguchi, Karin Slaughter. Na scenach i w pomniejszych salkach odbywał się szereg tematycznych prelekcji, na część których należało jednak zaopatrzyć się wcześniej w wejściówkę. Ponadto nie mogło zabraknąć stoisk z klockami, komiksami, inspirowanymi literaturą świecami zapachowymi czy wyrobami w stylu średniowiecznych wikingów, takimi jak biżuteria czy broń. Miejsce wręcz emanowało niesamowitym klimatem.
Zarówno aura, jak i zwiedzający dopisali w dwustu procentach. Szczególnie w sobotę zainteresowanie było ogromne. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o samej organizacji, gdzie dołożono wszelkich starań, by było bezpiecznie, przejrzyście i ciekawie. Stoiska przygotowano na intrygujące sposoby z wykorzystaniem różnorakich rekwizytów między stosami woluminów, a każdy wchodzący otrzymywał mapkę z rozpiską poszczególnych miejsc. Nad bezpieczeństwem wszystkich czuwali ratownicy medyczni. Zadbano również o przygotowanie punktu wysyłki paczek, gdzie można było spakować i nadać zakupione książki do domu bezpośrednio z EXPO, bez konieczności dźwigania. Jedynie Internet nieco w środku szwankował, co „bezgotówkowiczom” mogło utrudniać zakupy, lecz nic nie stało na przeszkodzie, by wyjść na powietrze, dokonać płatności i wrócić po zakupy.
Całość przedsięwzięcia była niesamowita, warta odwiedzenia, szczególnie za tak niską cenę biletu. Gotowym polecić każdemu, kto interesuje się literaturą, a czytanie traktuje jako hobby. Nieistotne co czyta i jak. Z całą pewnością wrócę przy następnej okazji. Każdy, kto planuje się wybrać, z pewnością znajdzie coś dla siebie. Kto nie był, niech żałuje.