Z najnowszą produkcją o Dianie, amazońskiej księżniczce, wiązano duże nadzieje. Ciągłe przesuwanie premiery, a także dość mierna konwencja fabularna w porównaniu do pierwszej części sprawiły, że film ten nie sprostał oczekiwaniom fanów, niemniej jednak został doceniony przez krytyków. Czy ten obraz jest naprawdę aż tak dziwny, że można go kochać lub nienawidzić?
Orwellowski rok 1984
Czemu wybrano właśnie ten rok? Według reżyserki Patty Jenkins był to okres, kiedy USA przeżywało wiele wewnętrznych napięć. Warto również uwzględnić nawiązanie do utworu Orwella, w którym życie jednostek zostaje podporządkowane wszechpotężnej władzy państwa. Podobnie jest w recenzowanym przeze mnie filmie – pod przykrywką potężnej siły spełniającej życzenia w postaci Maxwella Lorda życie ludzi zostaje podporządkowane właśnie jemu. Lata 80. odwzorowano z wielką dokładnością i nie mam tak naprawdę do czego się przyczepić. Widzimy „wyczesane” fryzury, kolorowe ubrania, niskiej jakości sprzęt Hi-Fi oraz kolorowe, kineskopowe telewizory. Istna magia przedostatniej dekady XX wieku, podrasowana wieloma barwami tamtego okresu.
Sam scenariusz tej ekranizacji komiksowej to dość prosta historia opowiadająca o radzeniu sobie z traumą po utracie bliskiej osoby, co widać na przykładzie głównej bohaterki Diany. Inne motywy w narracji filmu to problem odrzucenia społecznego, niekończąca się walka dobra ze złem oraz problematyka związana z życzeniami. Wielokrotnie jest tak, że winszujemy sobie czegoś bezrefleksyjnie, a kiedy nasze marzenie się spełni, jesteśmy przytłoczeni jego skutkami. Widać to na przykładzie głównego antagonisty – Maxwellu Lordzie, który wpadając w sam środek chęci zysku, traci to, co najważniejsze.

Źródło: tellerreport.com
Plejada gwiazd bez szału
Najsłabszą stroną filmu, obok luk fabularnych i pewnych dłużyzn, są aktorzy. Na ekranie widać, że Kristen Wiig bardzo, bardzo się stara, jednak tworząc duet złoli z Pascalem, nie mogą się zgrać, aby oczarować widza. Widać też mniej chemii między Pinem a Gadot, choć są o klasę lepsi niż Pascal i Wiig. Co tu dużo mówić, główne relacje między postaciami filmu są przyćmione przez niepotrzebne podróżowanie po świecie oraz mierne budowanie rzeczywistości, w jakiej poruszają się bohaterowie (dzięki paru ujęciom i kilku tekstom wiemy, co robiła Diana przez lata po I wojnie światowej lub dlaczego zdecydowała się zignorować globalne horrory, nie jest to jednak spójne kompozycyjnie). W komiksach Diana tworzy ciekawą więź z Barbarą. Praca archeolożki i obsesja na punkcie Amazonek to intrygujący dodatek do ich przyjaźni. Niewiele z tego zostało przeniesione do filmu. Sequel kontynuuje żarliwą passę serii, ale bez mocniejszej narracji wydaje się niezasłużony i, co gorsza, wykalkulowany tylko na zysk. Gal Gadot bez wątpienia pozostaje serdeczną postacią w serii, a Chris Pine robi ze swoją postacią, co w jego mocy, aby przekonać widza, że wciąż mamy do czynienia z dżentelmenem z początków XX wieku. To ma sens, że Steve i Diana stają przeciwko Barbarze i Maxwellowi, który ma silną potrzebę dominacji. Ale dlaczego nikt nie zainteresował się najlepszym aspektem historii, Amazonkami? Po co przywoływać Robin Wright z powrotem, jeśli nie pojawia się w kolejnych scenach filmu? Czy przy pełnej potędze nowoczesnego aparatu hollywoodzkiego i nieokreślonej ilości pieniędzy to naprawdę najlepsze, co możemy dostać? Film obraża, oferując skrawki i zmuszając nas do udawania, że to pełnowartościowy utwór. Tak naprawdę można mu naprawdę sporo zarzucić, choć sam koncept na opowiedzenie historii jest naprawdę ciekawy. Potencjał zmarnowany.

Źródło: youtube.com
Całkiem udane wydanie DVD
O ile ta produkcja może się podobać lub nie, to trzeba mieć też na uwadze jakość wydania DVD. Tym razem płyta może poszczycić się w pełni zdubbingowaną wersją filmu, gdzie usłyszymy głosy takich aktorów jak: Olga Bołądź, Kamil Kula, Katarzyna Kwiatkowska czy Michał Konarski. O ile pierwsze dwójka (Gal Gadot i Chris Pine) odpowiada mi swoją barwą głosu, tak Michał Konarski robi wszystko, by sprostać roli Pedro Pascala. Niestety nie udaje się to. Niemniej jednak całość ścieżki dubbingu oceniam naprawdę wysoko.
Kolejnym atutem wydania DVD jest dodatek, dzięki któremu poznajemy jedną ze scen w centrum handlowym. Widzimy, jak wiele wysiłku musiała włożyć Gal Gadot, aby zaprezentować różne ruchy w sekwencjach walki oraz podczas podniebnych skoków.
Wydanie DVD Wonder Woman 84 to chyba najlepsze, co spotkało ten film w Polsce. Dlaczego? Ze względu na zaginiony dubbing, który został przedstawiony widzom dopiero wraz z wydaniem najnowszego obrazu DC na dysku optycznym.