Wracamy do Świata Akwilonu, aby tym razem poznać rasę Białych Elfów. Czy będzie to kolejna epicka przygoda z długouchymi w roli głównej?
Polowanie na smoka
Bohaterem trzeciego tomu opowiadającego o elfach z Akwilonu jest Fall. Wraz ze swym przybranym ojcem od kilkunastu lat próbuje złapać jednego z ostatnich przedstawicieli białych smoków. Obaj łowcy chcą zabrać stworzenie swoją Wyspę i w ten sposób uratować je przed ludźmi. Po drodze ratują również małego chłopca, co okaże się bardzo znaczącym wydarzeniem dla ich wędrówki. Co jednak ważniejsze, Fall dowie się nie tylko o swojej przeszłości, ale przede wszystkim pozna swe przeznaczenie.
Grecka Elfia tragedia
Dwa poprzednie tomy opowiadające o elfach były naprawdę świetne. Dlatego też do kolejnej opowieści podchodziłem z dużym oczekiwaniami, a jednocześnie z obawą, czy twórcom uda się utrzymać wysoki poziom. I już na wstępie mogę zdradzić, że autor (którym tym razem jest Olivier Peru) poszedł śladami swych poprzedników i dał nam bardzo interesującą przygodę – Nawet jeśli pierwsze strony nie do końca na to wskazywały. Fabuła rozwija się bardzo powoli; ot, podróżujemy wraz z Fallem i jego ojczymem śladami białego smoka. Tak jak oni musimy być niezwykle cierpliwi i poczekać na konkretny zwrot akcji. Ale elfy mają przecież czas: są długowieczne, dla nich czas płynie zupełnie inaczej i twórcy udało się to uchwycić na kartach komiksu. Powoli brniemy naprzód, odkrywając jedynie kolejne krainy i przeszłość głównego bohatera. Momentami wydaje się też, że poszczególne elementy wyprawy nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, a łączą je tylko główne postaci. Z czasem jednak przekonamy się, iż wszystko jest ze sobą połączone i nawet pozornie błahy czyn pociąga za sobą lawinę konsekwencji. W rzeczywistości mamy tu coś na kształt greckiej tragedii, w której ciężko pokonać fatum. Czy Fall jest tym, który odwróci swój los? Cóż, nie zamierzam nikomu tego zdradzać, trzeba przekonać się o tym samemu!
Akwilon w skali mikro
Dotychczasowe tomy Świata Akwilonu pokazywało piękno tego miejsca, nad którym można było się zachwycać. Biały Elf o czarnym sercu także oddaje uroki fantastycznego świata, jednak jest tu pewne „ale”. I to nawet nie jedno… Przede wszystkim nie przekonują mnie do siebie twarze postaci. Problem tkwi w tym, że są jakby z komiksów dla dzieci. Historia jest tutaj znacznie bardziej poważna, momentami dość drastyczna i tego typu kreska zwyczajnie nie pasuje do opowieści. Dodatkowo zupełnie inaczej prezentowało się to w poprzednich zeszytach i zdążyłem już przywyknąć do ustalonego wzorca. Innym problemem są kadry zbyt małe dla pokazania całej akcji. Stephane Bileau ma olbrzymi talent i stworzył dla nas niezwykłe i pełne szczegółów ilustracje, lecz w wielu przypadkach do dokładnego przyjrzenia się im potrzebowalibyśmy lupy. Ja rozumiem, że w komiksie wiele się dzieje i chciano wszystko pokazać (zwłaszcza sceny batalistyczne i same Wyspy Białych Elfów wręcz proszą się o lepszą reprezentację, abyśmy mogli bardziej nacieszyć nimi oczy). Można więc było chociażby rozłożyć to na większą liczbę stron.
Do trzech razy sztuka?
Jeśli spodobały Wam się poprzednie opowieści z Akwilonu lub jesteście fanami długouchej rasy, to Biały Elf o czarnym sercu przypadnie Wam do gustu. Fabuła może i rozkręca się wolno, ale to tylko buduje nam odpowiedni klimat, pokazuje relacje między głównymi bohaterami i tłumaczy wszystkie wątki. Oprawa graficzna wypada trochę gorzej niż w poprzednich tomach, ale też bardzo narzekać nie można. Należy tylko bardziej wytężyć wzrok, a i do stylu rysowania twarzy postaci ostatecznie da się przyzwyczaić. Osobiście cieszy mnie fakt, iż na końcu ponownie zamieszczono mapy: świata i samych Wysp Białych Elfów. Zdecydowanie brakowało mi tego w Honorze Leśnych Elfów. Teraz pozostaje już tylko mieć nadzieję, że twórcy pójdą za ciosem i czwarta odsłona elfich przygód będzie równie udana.