Sterta Stali to gra fabularna, która ukazała się nakładem wydawnictwa Hengal. Na pierwszy rzut oka podręcznik wygląda całkiem nieźle – twarda, solidna okładka okraszona całkiem sympatyczną, kolorową grafiką obiecuje szaloną przygodę. Nie inaczej jest w środku, bo choć rysunki są wyłącznie czarno-białe, w ich prostocie i spójności czuć wyraźnie zarysowany klimat. Autor dosadnie wskazuje, iż inspiracją były dla niego takie produkcje jak Heavy Metal z 1981, Cowboy Bebop czy Motomyszy z Marsa, co zdecydowanie widać. Jeśli chcielibyście poczuć, jak wygląda świat przedstawiony, jeszcze zanim sięgnięcie po omawiany system, poradnik dla mistrza gry listę podaje bardzo dokładną listę tytułów mogących stanowić inspirację do tworzonych historii. Prócz wcześniej wspomnianych mamy tu animacje Lily C.A.T., Lensman, Planeta skarbów, książki Łowcy z Czerwonego Księżyca i Restauracja na końcu wszechświata oraz gry takie jak Horizon Zero Dawn, DeepSkyDerelicts, HyperLight Drifter. Jak widać, można nie tylko zagrać, ale i liznąć nieco popkultury.

Małe, złośliwe i głupie snorlingi. Nie mylić ze snotlingami
Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas*
Miejsce akcji zostało ograniczone do olbrzymiej stacji zwanej Stertą Stali, która znajduje się na tak odległych obrzeżach wszechświata, iż nie dociera do niej żaden sygnał z zewnątrz. Właścicielem i władcą całości jest olbrzym Ohm, który może pochwalić się dowodem jej zakupu opiewającym na kwotę tak zawrotną, iż wyraźnie widać, że poprzedni dzierżyciele bardzo chcieli się pozbyć przynoszącego straty świerzba. Cała stacja podzielona została na kilka bardzo różnorodnych stref, które różnią się od siebie nie tylko wyglądem i funkcją, ale też zamieszkującym je inwentarzem. Tak w jednej strefie możemy spotkać genetycznie modyfikowane lamy i gigantyczne bydło z zabezpieczeniem antykradzieżowym w postaci wszytej we wnętrze bomby, w kolejnej natrafimy na androidy dzielnie wprowadzające w życie komunistyczną rewolucję, by w kolejnej natrafić na najprawdziwsze Amazonki albo złodziejskie Snorlingi okupujące moduł klonujący, które w ramach barteru za batonik bądź inny smakołyk ofiarować mogą takie śmieci jak choćby karabin, wszczep czy broń masowej zagłady. Brakuje tu tylko laserraptorów, ale cóż, to nie są czasy wikingów. A gdzie w tym wszystkim gracze? Cóż, cisą nieszczęśnikami, którzy w ten czy inny sposób utknęli na stacji i jedyne, co im pozostaje, to przyzwyczajenie się do nowego domu i szalonych sąsiadów.

Niektóre rysunki robią wrażenie
Człowiek musi jeść, pić i ubierać się; reszta jest szaleństwem
W odróżnieniu od większości systemów Sterta Stali wymaga od gracza nie tylko zestawu siedmiu wielościennych kości, ale również talii kart, bowiem są one jednocześnie wykorzystywane do wykonywania testów. Tworząc postać, tradycyjnie losujemy swe cechy, lecz dalsza kreacja znacznie różni się od znanych standardów, gdyż zarówno umiejętności, jak i obowiązkową wadę możemy po prostu wymyślić! Owszem, jest przykładowa lista tych pierwszych, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić do zabawy własne pomysły, no może poza akceptacją ze strony mistrza gry. Sterta Stali porzuca również sztywne trzymanie się ras i klas postaci, choć zawsze można skorzystać z zawartych w podręczniku schematów. Miłośnicy magii zapewne ucieszą się, iż istnieje ona również w tym uniwersum pod postacią mistycznych mocy, których krótki spis możemy znaleźć na kilku stronach albo, jak zapewne już się domyślacie, można je stworzyć przy współpracy z prowadzącym grę. Podobnie można puścić wodze fantazji w przypadku ekwipunku, bo choć jest on podzielony na różne typy o ściśle określonych statystykach, to jego wygląd, funkcjonalność oraz to, czy broń jest zasięgowa czy nie, zależy wyłącznie od wyobraźni gracza.

Mechanika umożliwia stworzenie najbardziej odjechanych broni
Marzenia zawsze zwyciężają rzeczywistość, gdy im na to pozwolić
Dość ciekawie wyglądają mechaniki pozwalające na zabawę w Stercie Stali. Możemy tu bowiem zapomnieć o typowym odpoczynku, a zamiast tego naturalna regeneracja żywotności i innych zużywanych w przygodach statystyk następuje wtedy, gdy bohater gracza ma czas, aby zająć się swoim hobby. Walka również wygląda nieco inaczej niż w większości systemów, tu bowiem gracz wpierw musi opowiedzieć, co zamierza zrobić, i dopiero na tej podstawie mistrz gry decyduje, jakie statystyki należy przetestować. Co do tych ostatnich, do każdej z cech przypisana jest też określona liczba punktów potencjału, które mogą wpływać na ostateczny wynik próby (z wyjątkiem momentu, gdy gracz wyrzuci na kostce złowieszczą jedynkę, ta bowiem zawsze oznacza niepowodzenie) bądź mogą być zastosowane w inny, określony w podręczniku sposób.
Co mogę powiedzieć o dość specyficznej Stercie Stali? Z pewnością dużym plusem jest świat przedstawiony, nie aż taki poważny, pełny dziwactw i szaleństw kupuje mnie bez reszty. Być może jest to kwestia okularów nostalgii, w końcu czuć tu dużą inspirację popkulturą, która trwale związała się z moim dzieciństwem, choć bardziej się skłaniam ku temu, że po prostu został on wykonany z sercem. Bardziej mieszane uczucia mam wobec dość luźnej mechaniki. Owszem, oddanie tak dużej swobody w kreowaniu bohaterów graczom pozwala na stworzenie postaci nietuzinkowych, nieraz niemożliwych do wykonania w bardziej doprecyzowanych systemach, jednak z drugiej strony zbyt dużo zadań pada na barki mistrza gry. To właśnie na nim spoczywa obowiązek zaakceptowania pomysłów graczy i zadbanie, by stworzone przez nich umiejętności i mistyczne moce nie zachwiały balansem gry (co nie tylko dotyczy tworzenia postaci, ale i każdorazowego ich rozwoju), a do pomocy dostaje tylko prosty generator miejsc, postaci niezależnych i wrogów oraz kilka rad pokroju „pamiętaj, lizanie klamek jest nielegalne na innych planetach” ze znanego mema.
Sterta Stali nie jest systemem dla wszystkich. Z pewnością nie poleciłbym go początkującym mistrzom gry, ale doświadczony i cierpliwy prowadzący będzie potrafił wykreować niezwykłe wciągające historie w świecie znacznie barwniejszym od tych z innych RPGów. Nie jest to też produkcja dla tych, którzy ponad dobrą i wspólną zabawę przedkładają wnikliwe studiowanie każdej zasady i pouczanie współgraczy odnośnie do ich rygorystycznego przestrzegania, ale powiedzmy sobie szczerze – tacy zawodnicy akurat na lekkie zgrzytanie zębów zasługują.
*Podtytuły stanowią cytaty z prozy Stanisława Lema

Pan Kufelek i Sterta Stali