Po-lockdownowe oczekiwania
Ciężko mi opisać, jakie miałem oczekiwania wybierając się na ten film do kina. Na pewno na mój odbiór pozytywnie wpłynął fakt, iż była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu od bardzo dawna, a wszystko przez zamknięcie sal projekcyjnych w związku z pandemią. Nie spodziewałem się wiele po samej produkcji, a chciałem jedynie udać się do kina. Na całym świecie pewnie było dużo więcej takich osób jak ja, gdyż wyniki komercyjne filmu z pewnością zaskoczyły samych twórców! Tom i Jerry to prosta, dziecinna historia walki odwiecznych wrogów, którą każdy z nas zna od dziecka. Tutaj same zmagania przenoszą się jednak do Nowego Jorku. Bardzo lubię otoczenie tego miasta ukazywane w filmach, zwiększyło więc to moje oczekiwania wobec produkcji jeszcze bardziej.

Źródło: see.news
Przenieśmy wojnę do NYC
Tom i Jerry jest nową, odświeżoną wersją przygód tych dwóch bohaterów. Czy sam pomysł jest jednak świeży? Myszka przenosi się do Nowego Jorku, gdzie znajduje dość szybko przytulne mieszkanko w hotelu. Jak się łatwo domyślić, gryzoń nie jest tam mile widzianym gościem. Misję jego usunięcia zostaje powierzone nowej pracownicy, Kayli. Dziewczyna zdobyła tę posadę podstępem, więc każde zadanie musi wykonać bezbłędnie. Do starcia z myszą postanawia zatrudnić jej naturalnego przeciwnika, kota Toma. W ten sposób koło się zamyka, a my wracamy do korzeni, czyli destrukcyjnej dla otoczenia walki myszki z kocurem.

Źródło: thehollywoodnews.com
Joker – Hannah/Barbera edition
Na samym początku ogromny plus dla wszystkich geeków, czyli liczne nawiązania do kultury popularnej. Już na samym początku widzimy w tle plakat znany miłośnikom kina z Jokera, jednak w rolę graną przez Joaquina Phoenixa wcielił się … pies Droopy! Ten znany ze swojej powolności i niemal smutnego wyrazu pyszczka bohater widoczny jest tutaj z makijażem klauna, a sam wizerunek opatrzony jest podpisem „Put on a happy face”. Świetny smaczek i mrugnięcie okiem do starszych widzów już na początku projekcji. Niestety, twórcy nie podążyli dalej tym tropem. Jedyne, co udało mi się wypatrzyć w późniejszych minutach filmu, to okazjonalne sceny żywcem wyjęte z dawnych animacji o Tomie i Jerrym. Miło było zobaczyć gagi, które widzieliśmy kiedyś jeszcze na ekranach telewizorów w domowym zaciszu. Nostalgia gwarantowana.

Źródło: goggler.my
Zmarnowani gwiazdorzy
Jak wygląda sytuacja z prowadzeniem fabuły? Niestety, ale jest ona bardzo prosta. Dałoby się to jednak wytłumaczyć faktem, iż produkcja jest dedykowana dla dzieci. Gorzej, kiedy do obrazu wkrada się nuda, której tutaj doświadczamy sporo. Dość kiepski wątek główny jest nadrabiany kolejnymi gagami z udziałem Toma i Jerrego, jednak nie zawsze da naprawić główną oś fabularną w taki sposób. Także aktorzy dają z siebie wszystko, żeby wycisnąć z osi fabularnej jak najwięcej. Chloe Grace Moretz, grająca tutaj Kaylę, mimo prostej roli, wypada bardzo dobrze. Czasami jej mimika wydaje się aż zbyt oczywista, niczym z teatrzyku w szkole podstawowej, tego jednak wymaga fabuła filmu. Spotkamy tutaj także dwóch gwiazdorów kina komediowego, Michaela Penę oraz Kena Jeonga. Pierwszy z nich niestety gra dość denerwującego przełożonego Kayli, drugi zaś, znany chociażby z serii Kac Vegas, pojawia się w filmie może na niecałą minutę. Zmarnowany potencjał genialnego aktora.

Źródło: midwestfilmjournal.com
No tak średnio bym powiedział
Jak już wspomniałem, na salę kinową wszedłem z ogromną nadzieją, opuszczałem ją jednak z poczuciem zawodu. Od dziecka uwielbiam produkcje z Tomem i Jerrym, tutaj jednak dostajemy tytuł starający się na siłę być nowoczesnym, bez większego pomysłu na fabułę. Pojawiające się momenty nudy i chwilami żenujących wręcz żartów nie pomagają. Myślę, że jednak grupa docelowa filmu, czyli dzieci, będzie się na nim bawić całkiem dobrze. Zakończmy jeszcze pozytywnym akcentem – polski dubbing jest naprawdę w porządku (a to się zdarza nieczęsto).
Na film Tom i Jerry zapraszamy do sieci kin Cinema City!