Kubuś, Tygrysek, Prosiaczek, Sowa, Kangurzyca i Maleństwo, Kłapouchy i Królik to wspaniała grupa przyjaciół ze Stumilowego (lub Stuwiekowego, zależy od tłumaczenia) lasu, która wraz z małym chłopcem Krzysiem przeżyła już wiele przygód. Jak jednak to wszystko się zaczęło, w jaki sposób Puchatek stał się Puchatkiem oraz co działo się, zanim przyjaciele się poznali, polubili i zaczęli wspólnie spędzać czas? Na te pytania odpowiada zbiór dziesięciu krótkich opowiadań autorstwa Jane Riordan, zilustrowanych przez Marka Burgessa i zainspirowanych twórczością A.A. Milne’a oraz towarzyszącym jej ilustracjom stworzonym przez E.H. Sheparda.
Czy Kłapouchy zawsze był aż tak marudny?
Jane Riordan planowała zostać nauczycielką w szkole, jednak jej miłość do literatury dziecięcej sprawiła, że rozpoczęła pracę w roli pisarki. Pośród wydanych przez nią tytułów odnaleźć można wydaną z okazji 95 rocznicy powstania Kubusia Puchatka książkę, która niedawno pojawiła się również na naszym rynku (dzięki wydawnictwu Znak Emotikon), czyli Kubuś Puchatek. Był sobie miś.
Czy Puchatek to jedyny miś w Londynie?
Zbiór autorstwa Jane Riordan napisany w stylu A.A. Milne’a zabiera nas z powrotem do miejsca, w którym wszystko się zaczęło. Poznajemy wydarzenia prowadzące do tego, że Kubuś Puchatek pojawił się w rączkach małego Krzysia (chociaż pierwotnie to całkiem inne dziecko stało się właścicielem Kubusia). Kolejnym pluszakiem, który zagościł u chłopca, okazał się być pomylony początkowo ze ścierką marudny Kłapouchy. W przypadku Prosiaczka niewiele się dowiadujemy, jednak on także należy do pierwotnego trio mieszkającego wraz z Krzysiem jeszcze w Londynie, czyli przed wydarzeniami ze Stumilowego lasu.
Czy miodek może być skarbem piratów?
Historie opowiadane przez Riordan przyjemnie uzupełniają naszą wiedzę o ulubionych postaciach. Każdy z charakterów znanych nam z oryginalnej twórczości Milne’a oddany jest w konsekwentny sposób, więc nie czujemy żadnego rozdźwięku między Był sobie miś a kanonicznymi tytułami. Również styl, jakim autorka się posługuje, na nowo przenosi nas do dziecięcego, pełnego przygód świata zabaw i zwierzęcych przyjaciół. Oczywiście opisane wydarzenia są nieskomplikowane i lekkie, dzięki czemu idealnie nadają się na lekturę dla najmłodszych (nie tylko fanów Puchatka!).
Czy Prosiaczek zmieści się w kaloszu?
Warto wspomnieć, że również strona graficzna nowych przygód Krzysia i jego pluszaków jest niezwykle atrakcyjna. Nie są to nacechowane Disneyowskim stylem postacie, lecz te ich przyjemnie wersje retro, które widywaliśmy w książkach Milne’a dzięki E.H. Shepardowi. Mark Burgess, czyli autor owych ilustracji, pięknie oddał charakter i atmosferę nowych historii nie tylko dzięki swojej kresce, lecz również zastosowanej kolorystyce. Sięgając więc po Był sobie miś, otrzymaliśmy współcześnie wydany tytuł, który swoją treścią oraz formą doskonale imituje stare wydania książek dla dzieci, a to zachwyca nas już od pierwszych chwil z powieścią.
Idealny do kolekcji
Gdybym umiała, stworzyłabym jakąś mruczankę na cześć tej publikacji, jednak ponieważ mi nie po drodze z takimi tworami, pozostaje mi napisać, iż jest to książka warta zakupu i przeczytania. Fani Kubusia i jego przyjaciół z pewnością ją docenią, a niezaznajomieni z twórczością Milne’a dostaną przedsmak tego, czego mogą się w niej spodziewać.