Neila Gaimana znamy przede wszystkim jako autora książek z gatunku fantastyki, takich jak Nigdziebądź, Księga cmentarna czy Koralina, oraz kultowego już komiksu Sandman. Jednak niewielu wie, że ten brytyjski pisarz jest także związany ze światem seriali. Jako miłośniczka jego prozy, kiedy tylko zobaczyłam nazwisko Neila w napisach początkowych dwóch odcinków jednego z moich ulubionych seriali, a mianowicie Doktora Who, wiedziałam, że szykuje się świetnie napisana, zwariowana i pełna niebanalnych rozwiązań historia. I właśnie tym się dzisiaj zajmę. Pragnę przybliżyć wam nieco, jak doszło do zawiązania współpracy między pisarzem i twórcami produkcji i co z niej wynikło. Zapraszam na prawdopodobnie zbyt długi tekst o tym jak Neil Gaiman napisał scenariusze do dwóch odcinków najpopularniejszego brytyjskiego obrazu o podróżach w czasie.
Wszystko zaczęło się, kiedy Steven Moffat przejął pałeczkę showrunnera z rąk Russela T. Davisa. Zmieniła się osoba prowadząca serial, zmienił się Doktor, nastała nowa era. Kolejny szef potrzebował własnego zespołu scenarzystów, świeżych pomysłów na kolejne przygody ostatniego Władcy Czasu. Zainteresował się między innymi autorem Sandmana, ponieważ czytał jego bloga. Zaaranżowali spotkanie, na którym to Gaiman, długoletni fan Doktora Who, zapytał producenta czy mógłby napisać swoją historię dla Doktora. I jak wiadomo, do tej pory pisarz stworzył nie jedną, a już dwie.
Zaczynając od podstaw, pierwszy z wspomnianych wyżej dwóch odcinków, The Doctor’s Wife, to opowieść kręcąca się wokół samej Tardis (Time and Relative Dimensions in Space), czyli statku kosmicznego kryjącego się pod postacią niebieskiej budki telefonicznej z lat sześćdziesiątych, którym Doktor podróżuje poprzez czas i przestrzeń. Gaiman, chcąc wymyślić coś, czego nie zrobił jeszcze nikt przed nim, dosłownie ucieleśnił Tardis i umieścił ją w ciele kobiety o imieniu Idris. Akcja rozgrywa się na planecie-wysypisku poza wszechświatem, gdzie Jedenasty, Amy i Rory przybywają na wezwanie innego Władcy Czasu. Właśnie tam wehikuł „wysiada”, a istota żyjąca wewnątrz planety próbuje unicestwić przybyszy. I o ile cała fabuła jest interesująca i intrygująca, sam wątek z głównym bohaterem i Idris napędza całą akcję i wypada iście epicko. Jak to powiedział Moffat, to „jedyne w swoim rodzaju love story dla Doktora”.
Pierwsza napisana przez Gaimana przygoda przeszła długą, naprawdę długą drogę zanim trafiła na ekrany telewizorów. The Doctor’s Wife (pl. Żona Doktora) pierwotnie zaplanowano jako jedenasty odcinek piątego sezonu, jednak w związku z ograniczonym budżetem został przesunięty do kolejnej serii, ale nawet wtedy nie udało się uniknąć problemów z pieniędzmi. Autor Sandmana był zmuszony do znacznego okrojenia scenariusza, musiał zrezygnować między innymi ze sceny w basenie w Tardis (na początku odcinka, podczas podróży poza wszechświat Doktor wspomina, że „stracili basen”, co może bezpośrednio nawiązywać do usunięcia tego właśnie fragmentu) oraz nie mógł stworzyć własnego monstrum, użyto więc Ooda. Z tego samego powodu twórcy nie byli w stanie pozwolić sobie na zbudowanie lokacji rozpisanych przez Gaimana i tym razem to Moffat musiał gruntownie przepisać kilka epizodów z drugiej połowy odcinka, tak by zmieścić się w budżecie.
Autor Księgi cmentarnej tworzył scenariusz, kiedy jeszcze za konsolą Tardis stał Tennant, więc to na nim się wzorował, nie wiedząc, kto zajmie jego miejsce, a co za tym idzie, im bliżej realizacji, tym więcej zmian trzeba było wprowadzić. Gaiman wiele razy poprawiał swój szkic, dodawał i usuwał postaci i wydarzenia, początkowo by dopasować go do nowego Doktora, później, gdy odcinek został przesunięty do kolejnej serii, sceny z jednym towarzyszem musiały zostać rozpisane na dwójkę (w szóstym sezonie Jedenasty podróżuje nie tylko z Amy, ale także z jej partnerem Rorym). Pisarz tak wiele razy coś poprawiał, czy to ze względu na jakieś zgrzyty techniczne, czy przez problemy z ograniczonym budżetem, że w końcu po prostu się tym zmęczył. Nie znalazłam dokładnej informacji o tym, jak długo trwały prace nad scenariuszem do The Doctor’s Wife, podejrzewam, że przynajmniej rok w porywach do półtora, może nawet i dwóch lat, więc nie ma go co winić za to, że w końcu poprosił Stevena Moffata o pomoc. Producent wykonawczy dołożył swoje trzy grosze do tego trudnego procesu i według samego Gaimana napisał „kilka najlepszych tekstów odcinka”.
Także tytuł kilka razy się zmieniał. The Doctor’s Wife to trzecia nazwa dla tej historii. Pierwotnie miała się ona ukazać jako The House of Nothing, co brzmi bardzo tajemniczo i na swój sposób pasuje do klimatu opowieści. Później przekształcono go w Bigger on the Inside i ta propozycja utrzymała się aż do sześciu tygodni przed premierą, kiedy to najwidoczniej uznano, że w tym przypadku tytuł zdradza za dużo i widz od razu będzie wiedział, że Idris to w rzeczywistości Tardis.
Warto poświęcić też chwilę prowizorycznej konsoli, konstruowanej przez Doktora i Idris, by uratować Amy i Rory’ego w drugiej połowie odcinka. Została ona stworzona na podstawie projektu zwyciężczyni konkursu Blue Peter, 12-letniej fanki serialu Susannah Leah, która do jej zaprojektowania wykorzystała przedmioty domowego użytku. Co ciekawe, dziewczynkę uwzględniono nawet w napisach końcowych jako Projektantka Tardis z Rupieci. Do wykonania konsoli, którą widzimy w odcinku użyto fragmenty scenografii z Tardis ery Ecclestona oraz Tennanta. Gaiman chciał odtworzyć panel sterowniczy z oryginalnych sezonów serialu, jednak, ponownie, koszta okazały się nie do pokonania.
Odcinek został wyemitowany 14 maja 2011 i spotkał się z bardzo entuzjastycznym odbiorem, zarówno ze strony krytyków, jak i fanów serialu. W dniu premiery w Wielkiej Brytanii obejrzało go około osiem milionów widzów i został trzecim największym programem nocy, zaraz po Britain’s Got Talent i Eurowizją 2011, która była nadawana tuż po nim. Gaimana doceniono aż dwukrotnie – The Doctor’s Wife wygrał dwie prestiżowe nagrody: Hugo za najlepszą prezentację dramatyczną (krótka forma) w 2012 roku oraz statuetkę imienia Raya Bradbury’ego za Wyróżniającą się Prezentację Dramatyczną w 2011 roku.
Obawiam się, że proces tworzenia drugiego odcinka przez Gaimana nie był nawet w połowie tak ekscytujący i zagmatwany (a przynajmniej nigdzie nie ma na ten temat informacji). Tym razem to Moffat skontaktował się z pisarzem z propozycją powrotu do świata Doktora Who z historią o Cybermenach, która ma przywrócić im świetność i sprawić, że staną się znowu straszni. Autor Amerykańskich bogów wziął sprawę na poważnie. Inspiracje do tego scenariusza zaczerpnął z dwóch opowieści z oryginalnych sezonów, The Moonbase i The Tomb of the Cybermen z 1967 roku. Gaiman użył monstrów, które pojawiły się w latach sześćdziesiątych, jednocześnie uwzględniając wszystko, co zdarzyło się w fabule od tamtego czasu.
W efekcie otrzymujemy The Nightmare in Silver, historię rozgrywającą się w największym pozaziemskim parku rozrywki, gdzie Doktor zabiera Klarę i jej dwoje podopiecznych. Niezapomniane przeżycia i bardzo bliskie spotkanie z zagładą planety gwarantowane! Początkowo wszystko idzie stosunkowo normalnie, jednak nadmierna ciekawość dzieci, a także samego Doktora, doprowadza do niebezpiecznego spotkania twarzą w twarz z ostatnim Cybermanem.
Głównym założeniem Gaimana było uwzględnienie racjonalizacji dla Cybermenów w nowych seriach Doktora Who. Pierwotnie byli oni kosmicznymi cyborgami, w XXI wieku zostali przedstawieni jako ludzkie cyborgi z równoległej do Ziemi planety. Ci stworzeni przez pisarza mieli być połączeniem tych dwóch typów, co wyszło nadzwyczaj zaskakująco. Nie zapominajmy, że to właśnie autorowi Sandmana zawdzięczamy powołanie do życia Mr. Clever i jego niezapomniane spory z Doktorem oraz ich nietypową szachową rozgrywkę.
Z innych ciekawostek, w trakcie kręcenia odcinka w Castell Coch, w pobliżu Cardiff, w taksówce znaleziono kopię scenariusza z roboczym tytułem The Last Cyberman (tak, i w tym przypadku pierwotna nazwa uległa zmianie). W jego posiadanie weszła Hannah Durham, która wrzuciła zdjęcie pierwszej strony skryptu na Facebooka. Fotografia szybko okrążyła Internet, aż w końcu trafiła do kogoś z BBC i dziewczyna musiała zwrócić znaleziony fant.
I na dwóch odcinkach na pewno się nie skończy! Pomimo tego, że Gaiman był zdeterminowany, by napisać swój kolejny scenariusz dla Petera Capaldiego, o czym mówił przy wielu okazjach, w końcu nie zdążył tego dokonać. Wielka szkoda, ale autor Sandmana prawdopodobnie jeszcze powróci z nową historią. W jednym z wywiadów przyznał nawet, że ma jeszcze kilka punktów do odhaczenia na liście rzeczy-do-zrobienia związanych z serialem, wśród nich napisanie odcinka rozgrywającego się na Ziemi i stworzenie swojego własnego potwora. Chciałby także wreszcie porządnie przestraszyć widzów, szczególnie dorosłych. Kto wie, może z Jodie Whittaker w roli Trzynastego Doktora uda mu się wdrożyć swoje plany w życie, oczywiście jeśli dojdzie do porozumienia z nowym showrunnerem Chrisem Chibnallem. Na początku tego roku w sieci pojawiły się informacje, że Gaiman chciałby zobaczyć kobietę w roli Doktora, i chociaż obsadzona aktorka nie była wśród jego faworytek, to może ten fakt dodatkowo zmotywuje go to do pracy nad kolejną przygodą dla Władcy, a raczej Władczyni Czasu.