Jedha. Księżyc Pielgrzymów. Święte Miasto zbierające wiernych wszelkich galaktycznych obrządków. Narastają tu jednak napięcia i niepokoje. Jedi Vildar Mac przybywa tu właśnie wtedy, gdy pokój na księżycu zaczyna pękać. Morderstwo w świątyni, zakazane techniki mocy używane przez pospolitego złodzieja, kradzieże relikwii. Co tu się dzieje?
Ten komiks to rewelacja!
To chyba najlepsze, co czytałem w tym uniwersum już od bardzo dawna. Dostajemy tu nową serię wewnątrz sagi o Wielkiej Republice. Akcja dzieje się sto pięćdziesiąt lat przed upadkiem Gwiezdnego Blasku, znanego czytelnikom jeszcze z pierwszej fazy opowieści. Tutaj wydarzenia wydają się zgoła mniej monumentalne, co wychodzi im na korzyść. Równowaga Mocy to mroczny, przejmujący, trzymający w napięciu kryminał. Główny bohater Jedi Vildar Mac nie jest postacią bez skazy. Ma swoje własne demony, wady, przekonania. Patrząc zupełnie obiektywnie, nie jest nawet zbyt dobry w tym, co robi. Da się go jednak polubić, bowiem wydaje się być bardziej „ludzki”. Przybywa on na Święty Księżyc Jedhę, aby nieco odpocząć na spokojnej placówce. Bardzo szybko zostaje jednak uwikłany w sprawę kradzieży starożytnych artefaktów, która przeobraża się w dochodzenie odnośnie morderstwa. Jak się też okazuje, Jedi nie są darzeni w tym miejscu zbyt dużym szacunkiem. Możemy się poczuć, jakbyśmy czytali mroczną powieść kryminalną, ale osadzoną w realiach Wielkiej Republiki.
Jedi nie tacy święci?
Postaci są ogromną siłą tego komiksu. Nie dostajemy tu laurek napisach dla rycerzy Jedi. Vildar Mac jest nieco sfrustrowanym, podstarzałym rycerzem, który nawet nie próbuje ukrywać swoich wad. Asystująca mu padawanka Matty także nie stara się udawać, że kontroluje przebieg przygód. Są oni zwykłymi ludźmi wrzuconymi w wir wydarzeń, którym nawet moc nie jest w stanie zawsze pomóc. Pojawia się tu też wyklęty strażnik świątyni Sirrek. Jest to niezwykle zdolny złodziej, którego cele nie są jasne aż do końca komiksu. Oprócz trójki najważniejszych bohaterów spotkamy też całą plejadę postaci pobocznych, równie złożonych i ciekawych jak opisane już trio. Fanatycy religijni, polityczni wichrzyciele, przerażający magowie – znajdziecie tu wszystko.
Klimatyczne ilustracje
Na uwagę zasługują także ilustracje w wykonaniu Ario Anindito i Andrea Broccardo. Obecność dwóch rysowników na kartach jednego komiksu często kończy się niespójnością kreski i wyraźnymi odstępstwami w jakości grafik. Tutaj jednak to nie nastąpiło. Artyści zdecydowanie stanęli na wysokości zadania, a kadry świetnie tworzą klimat tej fascynującej opowieści.
Problemy społeczne Galaktyki
Pierwszy raz w komiksach z tego uniwersum spotkałem się z poruszeniem tak aktualnego i relewantnego dla ziemskiego społeczeństwa tematu, jak konflikty religijne. Rycerze Jedi nie są tu szanowani, a przez niektórych są uważani nawet za heretyków. Wyznawcy wielu różnych wierzeń kłócą się ze sobą, dochodzi nawet do aktów przemocy. Wszystko to zaś na Księżycu Pielgrzymów, który powinien być ostoją pokoju w Galaktyce. Złożoność tych relacji ogromnie mnie zaskoczyła, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Poznajemy różnorodne kulty, spotykamy się z uprzedzeniami, widzimy, jak kilka trafnych słów może rozbudzić zamieszki. Zostało to pokazane po mistrzowsku.
Co dalej?
Jestem niezwykle ciekaw, co będzie dalej. Komiks urywa się w miejscu, które pozostawia ogromną ilość pytań. Teraz jednak możemy być już pewni, że seria ta będzie jedną z najlepszych rzeczy, które w ostatnim czasie spotkały fanów Gwiezdnych Wojen.